Protesty w Hongkongu. Znów dochodzi do starć
Część z barykad w Hongkongu została w poniedziałek rozebrana. Policja deklaruje jednak, że protestujący mogą pozostać na ulicach.
2014-10-13, 12:53
Posłuchaj
Policja uzasadniła rozebranie barykad koniecznością przywrócenia normalnego ruchu kołowego.
Po rozebraniu barykad w centrum Hongkongu doszło do starć demonstrantów z grupą zamaskowanych ludzi - informuje AFP. Niewykluczone, że brali w nich udział prowokatorzy. W pewnym momencie z tłumu wyrwała się grupa zamaskowanych osób i zaczęła szturmować barykady gmachu Admiralicji. Dwóch z nich zostało powalonych na ziemię przez funkcjonariuszy.
Agencja Reutera przekazuje relację świadka, który powiedział, że w śródmiejskiej dzielnicy Admiralty, gdzie skupiły się protesty, gromady protestujących studentów stanęły w obliczu policjantów. Liczba funkcjonariuszy cały czas wzrasta.
Wcześniej szef administracji Hongkongu Leung Chun-ying zapowiedział, że nie dopuści do blokowania kluczowych części miasta w nieskończoność. Akcja policji może być sygnałem, że władze postanowiły zakończyć trwające od 16 dni protesty.
REKLAMA
W poniedziałek rano wielu demonstrantów było wyposażonych w maski i okulary ochronne na wypadek zaatakowania ich gazem łzawiącym.
Protestujący domagają się, by Leung ustąpił, a Chiny zezwoliły mieszkańcom Hongkongu na wysunięcie własnych kandydatów w wyborach na szefa administracji w 2017 roku. Obecnie to Pekin ma wyłączne prawo wyznaczania tych kandydatów.
Eskalacja protestów nastąpiła pod koniec września, gdy policja użyła wobec demonstrantów pałek i gazu łzawiącego, ale potem sytuacja uspokoiła się i większość funkcjonariuszy wycofano z ulic.
Władze Hongkongu i rząd w Pekinie uważają protesty za nielegalne. Administracja Hongkongu odwołała w ubiegłym tygodniu rozmowy z przywódcami studenckimi, czego następstwem był wzrost liczby demonstrujących.
Leung Chun-ying oświadczył w niedzielę, iż pozostanie na stanowisku szefa administracji. Ostrzegł jednocześnie studentów, że ich ruch protestu wymyka się spod kontroli i może dojść do użycia "minimalnej siły".
IAR, PAP, bk
REKLAMA