Afera szpiegowska: prawnik miał listę nazwisk do zwerbowania? "Osiągnął swój główny cel"
Analizę dziennikarzy, PR-owców i ekspertów, których GRU może spróbować zwerbować, odkryli funkcjonariusze ABW podczas przeszukania u podejrzanego o szpiegostwo prawnika Stanisława Sz. - dowiedział się portal tvn24.pl.
2014-10-18, 13:13
Według informacji portalu szef Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego pułkownik Dariusz Łuczak pokazał w piątek posłom z sejmowej speckomisji materiały, które dla swoich szefów z GRU tworzył Stanisław Sz. - Sylwetki znanych dziennikarzy, ale też polityków i ekspertów od energetyki. Niektóre nazwiska mroziły krew w żyłach - mówi jeden z rozmówców tvn24.pl ze speckomisji.
Jak podają dziennikarze serwisu wśród nazwisk ekspertów pojawiła się osoba, która była niedawno bliska objęcia stanowiska w kluczowej spółce energetycznej, a także polityk, którego aktualna sytuacja w macierzystej partii pogorszyła się, co zostało wskazane, jako okazja do werbunku.
Tvn24.pl ustalił, że takie raporty Stanisław Sz. przygotowywał od kilku lat, przekazując je w utajony sposób pracownikom ambasady Rosji. Sam zdobył obywatelstwo polskie przed niespełna dwoma laty - wcześniej miał jedynie rosyjskie. To oznacza, że musiał przejść również procedurę opiniowania przez polskie służby specjalne. Nie wiadomo jednak, czy już wtedy był podejrzewany o pracę dla rosyjskich służb. - Miał motywacje patriotyczne. Do pracy szpiega był przygotowany profesjonalnie, nadzwyczaj ostrożnie się zachowywał - podkreśla rozmówca portalu.
Sz. dostał się do Sejmu?
Głównym celem działania Stanisława Sz. miało być jednak przeniknięcie do parlamentu. Sz. próbował nawiązać kontakt z posłami z komisji do spraw gospodarki oraz podkomisji do spraw energetyki. I to zadanie wypełnił - piszą dziennikarze tvn24.pl powołując się na informacje, jakie szef ABW miał przekazać członkom speckomisji.
REKLAMA
W środę ABW zatrzymała dwie osoby - podpułkownika Wojska Polskiego oraz cywilnego prawnika. Obu mężczyznom postawiono zarzuty pracy na rzecz obcego państwa i aresztowano na trzy miesiące. Zatrzymanemu oficerowi grozi od trzech do piętnastu lat więzienia, a mecenasowi od roku do dziesięciu lat pozbawienia wolności.
Zobacz galerię - Dzień na zdjęciach >>>
tvn24.pl/aj
REKLAMA