Konstytucjonaliści: ustawowe skrócenie kadencji samorządów budzi wątpliwości
Inicjatywę zmierzającą do skrócenia kadencji samorządów w drodze ustawy zapowiedzieli w środę prezes PiS Jarosław Kaczyński i lider SLD Leszek Miller. Taka ustawa - ich zdaniem - umożliwiłaby przeprowadzenie nowych wyborów.
2014-11-20, 10:03
W ocenie prawników ustawowe skrócenie kadencji władz samorządowych może budzić wątpliwości konstytucyjne. - Miałbym wątpliwości, ponieważ materia ustawowa wkroczyłaby na dosyć delikatny grunt samorządności, której konstytucja powinna strzec - powiedział dr Ryszarda Balickiego z Wydziału Prawa, Administracji i Ekonomii Uniwersytetu Wrocławskiego.
Dodał, że przyjęcie ustawy o skróceniu kadencji samorządów oznaczałoby uznanie ważności listopadowych wyborów. - W tym momencie jesteśmy w sytuacji dosyć schizofrenicznej, ponieważ z jednej strony mówimy: "wybraliśmy, jesteście dobrze wybrani", a z drugiej mówimy: "macie nie funkcjonować". Sytuacja trochę niezrozumiała - stwierdził konstytucjonalista.
Balicki zapytany, czy do takiej ustawy zastrzeżenia mógłby mieć Trybunał Konstytucyjny, odpowiedział twierdząco. - Musimy mieć świadomość, że Kodeks wyborczy przewiduje procedury uruchamiane w sytuacji, kiedy naruszone zostało prawo wyborcze. Te procedury są, nie mamy konieczności wprowadzania jakiś nadzwyczajnych metod. Jeżeli są procedury, to z nich korzystajmy - wskazał.
Podkreślił, że obecna sytuacja wyborcza jest związana z techniczną procedurą ustalania wyników wyborów. - Wybory się odbyły i jak na razie nie mamy informacji, że zostało naruszone prawo. Ingerencja w samorządność i demokrację lokalną byłaby nieproporcjonalna i to mogłoby być podstawą do stwierdzenia niekonstytucyjności takiej ustawy - wyłumaczył Balicki.
Wybory samorządowe 2014. Serwis specjalny >>>
Z kolei dr Ryszard Piotrowski z Katedry Prawa Konstytucyjnego Uniwersytetu Warszawskiego zwrócił uwagę, że o ważności wyborów decyduje sąd, a nie ustawodawca. Zaznaczył, że skrócenie kadencji władz samorządowych na drodze ustawowej stwarzałoby "alternatywną drogę rozstrzygania o wyborach, prowadzącą do przekreślenia ich rezultatu" oraz mogłoby budzić wątpliwości konstytucyjne.
"Jak oświadczył "wątpliwość konstytucyjna jest taka, że ustawodawca nie powinien obchodzić reguł, które są zawarte w Kodeksie wyborczym". - Po drugie ustawodawca nie powinien odstępować od reguł ustalających długość kadencji organów samorządowych, a po trzecie racjonalny ustawodawca nie powinien przekreślać wyników wyborów niezależnie od trybu przewidzianego w kodeksie, tylko dlatego że ma wrażenia, które są związane z niesprawnością oprogramowania informatycznego - wyliczył Piotrowski.
System informatyczny, który miał wspomóc pracę organów wyborczych podczas niedzielnych wyborów samorządowych w Polsce, nie zadziałał prawidłowo. Powoduje to opóźnienia w sumowaniu głosów i utrudnia ustalenie wyników wyborów. Do tej pory Państwowa Komisja Wyborcza podała wyniki wyborów (bez dwóch gmin) na wójtów, burmistrzów, prezydentów miast. Wciąż nie ma pełnych danych dotyczących wyników wyborów do rad gmin, powiatów i sejmików wojewódzkich.
W przypadku wyborów samorządowych unieważnienie i powtórzenie głosowania może dotyczyć konkretnego okręgu wyborczego, nie całego kraju. Protesty rozstrzygają sądy okręgowe. Protesty można składać do właściwego sądu okręgowego w terminie 14 dni licząc od dnia wyborów, czyli od niedzieli 16 listopada. Termin ten upływa więc 30 listopada, czyli w dniu, kiedy w wielu miastach odbędzie się druga tura wyborów (przy czym można składać protesty oddzielnie przeciwko pierwszej turze wyborów i oddzielnie przeciwko drugiej turze). Właściwy sąd okręgowy rozpoznaje protest wyborczy w ciągu 30 dni licząc od upływu terminu na składanie protestów i następnie rozstrzyga o ważności wyborów w danym okręgu wyborczym.
Zobacz galerię: DZIEŃ NA ZDJĘCIACH>>>
PAP, kk
REKLAMA