Zmarła druga ofiara podpalenia ośrodka w Makowie. "Mamy do czynienia ze szczególnym okrucieństwem"
62-letni mężczyzna w poniedziałek oblał benzyną i podpalił dwie pracownice Gminnego Ośrodka Pomocy Społecznej w Makowie koło Skierniewic (województwo łódzkie). Jedna z kobiet zginęła na miejscu. Druga walczyła o życie w szpitalu.
2014-12-18, 12:56
Posłuchaj
Rzecznik Prokuratury Okręgowej w Łodzi Krzysztof Kopania powiedział, że w związku z informacją przekazaną prokuraturze przez warszawski szpital, do którego kobieta została przewieziona, sprawcy podpalenia postawiony zostanie kolejny zarzut. - Wszystko to wskazuje na to, że mamy do czynienia ze szczególnym okrucieństwem. Dlatego też zajdzie konieczność zarzucenia podejrzanemu popełnienia ze szczególnym okrucieństwem dwóch zbrodni zabójstwa - powiedział rzecznik.
Prokuratura dysponuje już opinią biegłych z sekcji zwłok pierwszej ofiary. Potwierdzają one, że kobieta zmarła w skutek oblania środkiem łatwopalnym i podpalenia.
Nie pamięta jak podpalał?
Do tragedii doszło w poniedziałek około godziny 13. Mężczyzna wtargnął do pomieszczeń Gminnego Ośrodka Pomocy Społecznej w Makowie, po czym oblał łatwopalną cieczą pokoje oraz pracujące w nich dwie kobiety. Według prokuratury, przytrzymał od zewnątrz jeszcze drzwi, aby ludzie nie mogli uciec z płomieni.
REKLAMA
TVN24/x-news
Gdy na miejsce przyjechała straż pożarna, większość pracowników GOPS opuściła już gmach. W środku pozostała jedna osoba. Strażakom udało się ją wynieść na zewnątrz, ale po 45 minutach reanimacji kobieta zmarła. W ciężkim stanie do szpitala w Warszawie trafiła inna kobieta, którą z płonącego budynku wynieśli pracownicy ośrodka.
Zemsta?
Mężczyzna zaplanował swoją akcję. Rano w poniedziałek widziano go w Słomkowie, gdzie mieszka, z dużą torbą, w której miał plastikowe butelki. Jak przypuszcza prokuratura, to w nich wniósł później benzynę na teren ośrodka. Po podpaleniu GOPS wrócił do domu autokarem. Chociaż się umył, podczas zatrzymania przez funkcjonariuszy wciąż było czuć od niego benzynę.
REKLAMA
Po tym zdarzeniu podano, że 62-latek w ostatnim okresie wnioskował o umieszczenie go w domu pomocy społecznej - GOPS jednak dwukrotnie wydał decyzję odmowną. Jak ustalono, w rozmowie z jednym ze świadków, mężczyzna żalił się, że ośrodek nie chce mu pomóc.
Teraz grozi mu dożywocie.
IAR,PAP,kh
REKLAMA