Zabójstwo małżeństwa w Rakowiskach. Psychiatrzy zbadają podejrzanych
Biegli psychiatrzy mają ocenić stan poczytalności Zuzanny M. i Kamila N. podejrzewanych o zabójstwo małżeństwa N. w Rakowiskach pod Białą Podlaską.
2014-12-30, 22:22
Posłuchaj
- Prokurator powziął wątpliwości co do poczytalności sprawców i skierował ich na jednorazowe badania. W sytuacji, gdyby biegli nie byli w stanie wypowiedzieć się co do poczytalności po takim jednorazowym badaniu, wówczas istnieje możliwość skierowania ich na obserwację psychiatryczną - poinformowała rzecznik Prokuratury Okręgowej w Lublinie Beata Syk-Jankowska.
Prokuratura czeka także na wyniki badań toksykologicznych na obecność alkoholu lub innych substancji w krwi podejrzewanych. Wyniki badań mają być znane po 6 stycznia.
Źródło: TVN24/x-news
REKLAMA
Bestialska zbrodnia
48-letni funkcjonariusz straży granicznej Jerzy N. oraz jego żona 42-letnia nauczycielka Agnieszka N., zmarli we własnym domu po otrzymaniu kilkunastu ran nożami. Ich syn i jego dziewczyna zostali zatrzymani następnego dnia w Krakowie. Pod zarzutem zabójstwa sąd zdecydował o trzymiesięcznym areszcie tymczasowym nastolatków.
Prowadząca sprawę zabójstwa małżeństwa w Rakowiskach Prokuratura Okręgowa w Lublinie ujawniła niedawno nowe szczegóły zbrodni . Okazało się też, że aresztowana 18-letnia Zuzanna M. była już wcześniej oskarżona o seksualne wykorzystanie małoletniej.
Poinformowano także o dalszych krokach wobec dwojga studentów z Wielkopolski, którzy pomagali parze 18-letnich zabójców i bezpośrednio po zbrodni zawieźli ich do Krakowa. Wobec Marcina S. zastosowano poręczenie majątkowe w wysokości 10 tys. złotych, natomiast wobec Lindy M. - dozór policji. Grozi im do pięciu lat więzienia. Oboje usłyszeli zarzut zacierania śladów zbrodni.
REKLAMA
"Nie wierzyli w opowieści zabójców"
Marcin S. i Linda M. przywieźli przyszłych zabójców w okolice domu małżeństwa N., a następnie zabrali do Krakowa. Początkowo - jak twierdzą - nie wiedzieli, po co jadą do Białej Podlaskiej, ale później w drodze do Małopolski Zuzanna M. opowiedziała o tym, co wydarzyło się w domu Kamila N., i o zabójstwie rodziców jej chłopaka. Studenci tłumaczyli, że nie wierzyli w te opowieści zabójców, ale policjanci znaleźli w bagażniku ich auta przedmioty mogące być w sprawie dowodami przestępstwa. Śledczy uważają, że studenci chcieli zniszczyć narzędzia zbrodni i zatrzeć ślady.
- Podejrzani sami zgłosili się na policję i złożyli obszerne wyjaśnienia, dlatego prowadzący śledztwo uznali, że poręczenie i dozór we właściwy sposób zabezpieczą tok postępowania - mówiła rzecznik prokuratury okręgowej w Lublinie prokurator Beata Syk - Jankowska.
IAR, PAP, mr
REKLAMA