Rozszerza się strajk górników. "Nie" dla propozycji rządowych
W dwóch kolejnych kopalniach, które mają zostać zlikwidowane, rozpoczęły się podziemne protesty. Do strajkujących od środy górników z kopalni Brzeszcze dołączyły załogi z zakładów Bobrek-Centrum w Bytomiu i Sośnica-Makoszowy w Gliwicach.
2015-01-08, 10:53
Posłuchaj
Niewykluczony jest jeszcze strajk w kopalni Sośnica-Makoszowy w Zabrzu. To trzy z czterech zakładów, których likwidację przewiduje rządowy plan naprawczy w Kompanii Węglowej. Czwarty to kopalnia Pokój w Rudzie Śląskiej.
Podziemny protest w kopalni Brzeszcze rozpoczął się w środę po drugiej zmianie. Kilkudziesięciu górników postanowiło nie wyjeżdżać na powierzchnię po zakończeniu pracy. W czwartek rano akcję protestacyjną w tym zakładzie na poziomie 640 metrów pod ziemią prowadziło - według danych związku - około 400 osób.
W czwartek rano podobny protest rozpoczął się w kopalni Bobrek-Centrum. Po zakończeniu nocnej zmiany kilkudziesięciu górników nie wyjechało na powierzchnię. Pozostali 840 metrów pod ziemią. Podobnie w gliwickiej kopalni Sośnica-Makoszowy. Tam na poziomie 700 metrów pod ziemią akcję protestacyjną rozpoczęło 30 górników.
- Górnicy nie wyjadą, dopóki nie otrzymają zapewnienia, że kopalnia będzie dalej funkcjonować. Zrozumielibyśmy, gdybyśmy nie mieli węgla, czy dobrego węgla, ale tu jest możliwość fedrowania przez najbliższe 40 lat. Tak więc decyzja o likwidacji - to jest decyzja polityczna, a nie ekonomiczna - oświadczył wiceprzewodniczący górniczej Solidarności Stanisław Kłysz.
REKLAMA
Związkowcy zapewniają, że protest to spontaniczna reakcja załogi. Rzecznik Kompanii Węglowej Tomasz Głogowski poinformował, że organizowane są spotkania dyrekcji kopalni ze stroną związkową między innymi w sprawie zapewnienia warunków sanitarnych oraz prowiantu.
Przyjęty w środę przez rząd plan restrukturyzacji górnictwa zakłada między innymi, że blisko 6 tysięcy pracowników dołowych z czterech wygaszanych kopalni znajdzie zatrudnienie w innych spółkach. Dla pozostałych ponad dwóch tysięcy górników przygotowano możliwość skorzystania z 4 letniego urlopu górniczego lub z jednorazowej odprawy pieniężnej o równowartości dwuletniego wynagrodzenia.
Koszt programu wyniesie około 2,3 miliarda złotych z czego w tym roku trzeba wydać 1,5 miliarda złotych. Program będzie finansowany głównie z dotacji budżetowych oraz ze środków Funduszu Gwarantowanych Świadczeń Pracowniczych, a także przez specjalną Spółkę Restrukturyzacji Kopalń.
Wicepremier i minister gospodarki Janusz Piechociński tłumaczył w radiowej Jedynce, że zmiany w Kompanii Węglowej są nieuniknione. Według niego, jeśli program nie zostanie wprowadzony, wówczas spółka będzie musiała ogłosić upadłość. Piechociński zapewniał, że wygaszone mają być te kopalnie, w których wydobywa się węgiel gorszej jakości, a koszty wydobycia są bardzo duże. - Jeszcze trzy lata temu Kompania Węglowa miała istotny zysk, ale wtedy cena węgla wynosiła ponad 120 dolarów za tonę, dziś jest to ponad 60 dolarów. Na zwałach mamy rekordową ilość wydobytego węgla, znaczną część stanowią trudno sprzedawalne miały o niskiej efektywności spalania - dodał.
Argumenty te nie przekonują związkowców. - Ten program to pomyłka - mówi szef górniczej "Solidarności". - Nikt nie konsultował z nami pomysłów, które mają wejść w życie, to skandal" - oburzał się Jarosław Grzesik w rozmowie z Polskim Radiem Katowice.
O godzinie 13:00 liderzy central związkowych chcą się spotkać, by ustalić dalsze działania.
REKLAMA
IAR/PAP/asop
REKLAMA