Ryszard Kalisz nie będzie prezydentem Polski. Ważna deklaracja polityka lewicy

Ryszard Kalisz poinformował, że nie zamierza startować w wyborach prezydenckich. Według niego obecna kampania wyborcza jest prowadzona w sposób niepoważny. Polityk zaznaczył, że na razie nie zamierza poprzeć żadnego z innych kandydatów.

2015-02-20, 19:30

Ryszard Kalisz nie będzie prezydentem Polski. Ważna deklaracja polityka lewicy

Ryszard Kalisz, były bliski współpracownik prezydenta Aleksandra Kwaśniewskiego, były szef MSW a także jeden z dawnych liderów SLD rozważał start w wyborach prezydenckich jako kandydat małych partii lewicowych. W rozmowie z dziennikarzem "Rzeczpospolitej" ubolewał kilka dni temu na kłopoty ze sfinansowaniem swojej kampanii wyborczej. - Nie mam żadnych pieniędzy na kampanię prezydencką, taka jest prawda - miał wtedy powiedzieć.

Jeszcze pod koniec ubiegłego roku, zanim SLD postawiło na Magdalenę Ogórek, Kalisz był jednym z potencjalnych rywali obecnego prezydenta Bronisława Komorowskiego. Po tym, jak władze Sojuszu odrzuciły jego kandydaturę były polityk SLD nie myślał o wycofaniu się z prezydenckiego wyścigu.

Zapowiadał, że chce reprezentować zjednoczoną lewicę. - Chcę traktować mój ewentualny start jako misję. Pokazanie Polkom i Polakom, że politykę można uprawiać w atmosferze zgody, porozumienia, szacunku do drugiego człowieka. Że Lewica po wielu latach marszu w różnych kierunkach, może zostać wrócona na właściwe tory i zacząć szukać porozumienia. W związku z tym chciałbym wystartować jako kandydat wszystkich ważnych środowisk, wsłuchując się w ich postulaty, rozmawiając i dążąc do konsolidacji -  deklarował.

Wybory prezydenckie odbędą się 10 maja.

REKLAMA

W piątek poinformował, że do wyborów nie stanie. - Przykro mi to mówić, ale mamy tragifarsę. Z jednej strony mamy kandydata, który mówi, że jedyną przyczyną jego startu jest wysokie zaufanie społeczne, mamy też inne osoby, co do których, ma wrażenie, to jest zabieg marketingowy - tłumaczył. Według Kalisza na konwencjach widać jedynie "wydane olbrzymie pieniądze na baloniki i światła". - Tak być nie może. Nikt poważny nie może takiej sytuacji zaakceptować. Ja mam wrażenie, że to nie jest kampania prezydencka, tylko jakieś przekomarzania nie mogę brać w tym udziału - powiedział.
Drugim powodem rezygnacji ze startu jest fakt, że jest zwolennikiem jednoczenia lewicy, do którego nie doszło. - Rozmawiałem ze wszystkimi - z Leszkiem Millerem, z Andrzejem Celińskim, z Pawłem Piskorskim, z Grzegorzem Napieralskim też. Bez skutku - zaznaczył. Dodał, że jego zdaniem lewica nie może nikogo ze swojego grona wykluczać.
Kalisz ocenił, że bez trudności zebrałby wymagane do zarejestrowania kandydata 100 tys. podpisów; przyznał, że kłopotem w kampanii mógłby okazać się natomiast brak środków finansowych.
Polityk powiedział, że na razie nie poprze żadnego z "kandydatek i kandydatów".

PAP/asop

Polecane

REKLAMA

Wróć do strony głównej