Rachunki za prąd o 150 zł wyższe? Data startu rezerwy stabilizacyjnej CO2 nie do negocjacji

Niekorzystna dla Polski data utworzenia rezerwy stabilizacyjnej, która ma wywindować ceny pozwoleń na emisję CO2, jest nie do zmiany.

2015-05-07, 11:37

Rachunki za prąd o 150 zł wyższe? Data startu rezerwy stabilizacyjnej CO2 nie do negocjacji
Rachunki za energię elektryczną dla przeciętnych Kowalskich mogłyby być wyższe o prawie 150 zł w skali roku. Foto: Glow Images/East News

Negocjatorzy państw członkowskich oraz Parlamentu Europejskiego porozumieli się w sprawie utworzenia rezerwy stabilizacyjnej dla unijnego rynku pozwoleń na emisję CO2. Wypracowany przez nich kompromis przewiduje, że rezerwa będzie działała od 1 stycznia 2019 roku. Polska chciała, by start tego nowego mechanizmu został ustalony na 2021 roku, jak proponowała Komisja Europejska.

Czesi zmienili zdanie

Polscy dyplomaci długo toczyli bój o to, by rezerwa w ogóle nie powstała lub powstała jak najpóźniej. Polsce udało się zbudować w Radzie UE mniejszość blokującą decyzję w tej sprawie. Jak powiedział w Brukseli jeden z polskich dyplomatów, tydzień temu z naszego obozu wykruszyli się jednak Czesi, co otworzyło możliwość przepchnięcia niekorzystnych dla nas przepisów.
Choć wtorkowy kompromis musi być jeszcze zatwierdzony przez państwa członkowskie i Parlament Europejski, praktycznie nie ma szans na korzystne dla naszego kraju zmiany. Zatwierdzenie kompromisu przez ministrów, które ma być tylko formalnością, zaplanowano na czerwiec.

Jerzy Buzek: nie ma już nadziei
Przewodniczący komisji ds. przemysłu, badań i energii PE Jerzy Buzek powiedział, że nie ma już wielkiej nadziei na jakiekolwiek zmiany w tej sprawie w europarlamencie. - W tym przypadku nie jestem optymistą - przyznał. Rozmówca z polskich kręgów dyplomatycznych w Brukseli przekonuje jednak, że wbudowany w porozumienie o rezerwie mechanizm kompensacyjny dla biedniejszych krajów praktycznie zniweluje koszty jej utworzenia o dwa lata wcześniej, niż chciała Polska.

Na czym polega kompromis

Kompromis zawarty przez przedstawicieli państw UE oraz PE przewiduje, że do końca 2025 roku z rezerwy zostanie wyłączonych 10 proc. uprawnień. Ta tzw. koperta solidarnościowa ma być przeznaczona do podziału pomiędzy najbiedniejsze kraje unijne (z PKB niższym niż 90 proc. średniej unijnej). Ile przypadnie Polsce - nie wiadomo. Wśród analityków rynkowych pojawiły się opinie, że od utworzenia rezerwy (2019 r.) cena pozwolenia na emisję przekroczy 20 euro za tonę, czyli będzie trzy razy wyższa niż obecnie.

Janusz Steinhoff, były wicepremier i minister gospodarki wyjaśńia, na czym polega kompromis.

REKLAMA

Źródło: Newseria

Nieunikniony wzrost cen za energię

Działający w Brukseli Polski Komitet Energii Elektrycznej ocenił w środę, że podniesienie ceny pozwoleń o 1 euro za tonę będzie się w naszym kraju przekładało się na wyższą cenę energii elektrycznej o 1 euro za megawatogodzinę.
Zgodnie z danymi GUS z 2012 r. czteroosobowa rodzina zużywała około 3200 kWh rocznie. Przy założeniu, że ceny pozwoleń faktycznie wzrosłyby do 20 euro, rachunki za energię elektryczną dla przeciętnych Kowalskich mogłyby być wyższe o prawie 150 zł w skali roku. W tej chwili trudno jednak przewidzieć, czy rynek faktycznie zachowa się tak, jak prognozują niektórzy analitycy. Przykładem może być nauczka, jaką dostali eksperci KE, którzy przy wprowadzaniu systemu handlu emisjami prognozowali ceny na poziomie 50 euro za tonę, czyli 7 razy więcej niż obecnie.

Bat na trucicieli środowiska

Rezerwa stabilizacyjna (market stability reserve - MSR) ma poprzez podniesienie cen pozwoleń na emisję CO2 zmobilizować przemysł do realizacji założeń unijnej polityki klimatyczno-energetycznej i inwestycji w zielone technologie. Obecnie cena pozwolenia na emisje oscyluje wokół 7 euro, a to zdecydowanie za mało, żeby osiągnąć cele, jakie KE założyła, tworząc rynek handlu emisjami.
Rezerwa ma automatycznie "zdejmować" z rynku pozwolenia, jeśli zostanie przekroczony ustalony limit. Wrócą one na rynek w razie ich niedoboru. Od 2008 r., m.in. przez kryzys, ceny pozwoleń spadły o 65 proc. Wygrywa na tym energochłonny przemysł korzystający z najbardziej emisyjnych paliw, takich jak węgiel. Sytuacja ma się jednak zmienić, gdy ruszy rezerwa.
Europejskie stowarzyszenie przemysłu stalowego EUROFER oceniło w środę, że rezultatem utworzenia rezerwy i skierowania do niej części pozwoleń będzie znaczący wzrost ich ceny jeszcze przed 2021 r.
W lutym premier Ewa Kopacz, pisząc do szefa KE w imieniu państw, które tworzyły mniejszość blokującą w tej sprawie, ostrzegała, że wcześniejsze wprowadzenie rezerwy może mieć znaczące skutki gospodarcze, społeczne, a także finansowe dla państw członkowskich.

PAP/asop

Polecane

REKLAMA

Wróć do strony głównej