Grzegorz Schetyna o uchodźcach: to nie jest ustalenie tylko deklaracja
- Przed nami jeszcze długa dyskusja na temat przyjęcia uchodźców do Polski - powiedział minister spraw zagranicznych.
2015-07-10, 14:11
Posłuchaj
Szef MSZ Grzegorz Schetyna o uchodźcach (IAR)
Dodaj do playlisty
Wiceminister spraw wewnętrznych Piotr Stachańczyk poinformował w czwartek na spotkaniu w Luksemburgu, że Polska będzie gotowa przyjąć dwa tysiące osób w ramach unijnych planów przesiedlania i relokacji uchodźców.
- Polska zaoferowała tysiąc miejsc dla uchodźców, którzy mają być przesiedleni z obozów spoza Unii Europejskiej oraz tysiąc dla potrzebujących międzynarodowej ochrony imigrantów, którzy docierają przez Morze Śródziemne do Włoch i Grecji. Łączna nasza propozycja to dwa tysiące - wyjaśnił.
Rzecznik MSW Małgorzata Woźniak:
x-news.pl, TVN24
"Jestem zdziwiony tą deklaracją"
Ta deklaracja wywołała zdziwienie w szeregach koalicjanta PO - PSL. Wicepremier, minister gospodarki Janusz Piechociński przyznał w piątek rano w wywiadzie dla TVN24, że szefowa rządu Ewa Kopacz nie konsultowała z nim decyzji dotyczącej przyjęcia przez Polskę uchodźców.
- Jestem zdziwiony nie tylko tym, że w tym trybie opinia publiczna uzyskuje informację, lecz także tym, że w ogóle w tym trybie procedujemy - podkreślił. - Jeśli jedziemy na szczyt z twardym stanowiskiem (...), a potem wiceminister podaje komunikat, to nie jest to polityka, której bym sobie życzył - oświadczył.
x-news.pl, TVN24
Deklarację Stachańczyka skomentował także w "Salonie politycznym Trójki" wicemarszałek Sejmu Eugeniusz Grzeszczak z PSL. - Skoro taka decyzja zapadła, będziemy musieli zmierzyć się z problemem - oznajmił i dodał: "szkoda, że to nie było wcześniej przedyskutowane na łonie koalicji". - Jesteśmy nieco zaskoczeni - zaznaczył.
- To są wstępne deklaracje na poziomie ministra spraw wewnętrznych, nie na poziomie rządu. Ostateczne deklaracje i zobowiązania na poziomie rządu zapadną do 30 lipca - powiedział, komentując słowa lidera ludowców, rzecznik rządu Cezary Tomczyk.
"To gest solidarności"
Również minister spraw zagranicznych Grzegorz Schetyna podkreślił w rozmowie z dziennikarzami, że "to jest deklaracja wstępna, wstępne liczby". Według niego szczegóły będą ustalane przez kolejne miesiące.
REKLAMA
- Trudno sobie wyobrazić sytuację, w której nie zadeklarowalibyśmy wsparcia, tak, jak uczyniły to pozostałe kraje UE. Okazaliśmy w ten sposób solidarność - oznajmił. - Polsce, Polakom też ktoś przez dziesięciolecia pomagał. W takich sprawach liczy się postawa, gest - dodał.
Zapytany o to, czy jesteśmy przygotowani na przyjęcie uchodźców, odpowiedział, że tak. Wskazał, że w naszym kraju funkcjonują już uchodźcy, a wyzwaniem może być jedynie to, że do tej pory przyjeżdżali do nas głównie przybysze ze Wschodu, a teraz przyjadą osoby z Afryki.
Poinformował, że rozmawiał już z Piechocińskim. - Deklaracja była potrzebna w związku z tym, że w czwartek było spotkanie w Luksemburgu. Wszyscy takie deklaracje złożyli. Stąd deklaracja Stachańczyka, pokazująca nasze możliwości. Teraz będziemy to wszystko dokładnie rozpisywać i przyjmować program na posiedzeniu rządu. To wszystko będziemy robić w sposób otwarty, informując także opinię publiczną - wytłumaczył.
"Sprawa uchodźców musi stanąć jeszcze na rządzie"
Szefowa rządu Ewa Kopacz przekazała, że Stachańczyk przed wyjazdem do Luksemburga skonsultował się z szefową ministerstwa spraw wewnętrznych Teresą Piotrowską i kancelarią premiera. - Sprawa uchodźców musi stanąć jeszcze na rządzie - zaznaczyła.
Zapytana o to, z czego wynika zaskoczenie Piechocińska odpowiedział: "proszę go zapytać".
Dobrowolność a nie system kwotowy
Na szczycie Unii pod koniec czerwca przywódcy zdecydowali, że plany rozmieszczenia i przesiedlenia w sumie 60 tys. uchodźców nie będą oparte na narzuconych przez Komisję Europejską kwotach, ale na dobrowolnych decyzjach państw Unii Europejskiej. Przeciwne narzucaniu poszczególnym państwom wyliczonych przez KE kwot imigrantów były przede wszystkim wschodnioeuropejskie kraje UE, w tym Polska, do której - według pierwotnej propozycji Brukseli - miałoby trafić 2659 imigrantów, przejętych od Włoch i Grecji oraz 962 uchodźców z obozów spoza UE.
Na czwartkowym nieformalnym spotkaniu ministrów spraw wewnętrznych w Luksemburgu państwa unijne zadeklarowały w sumie przesiedlenie ponad 20 tys. osób z obozów dla uchodźców, znajdujących się poza Wspólnotą. Nie udało się jeszcze zebrać wystarczających deklaracji, aby wypełnić podjęte na czerwcowym szczycie zobowiązanie Unii do przejęcia od Włoch i Grecji 40 tys. imigrantów. Kilka krajów ma dosłać swoje oferty w najbliższych dniach. Na 20 lipca planowane jest kolejne posiedzenie szefów MSW w tej sprawie.
Minister ds. UE Rafał Trzaskowski doprecyzował, że chodzi o przyjmowanie uchodźców z państw, do których, ze względu na sytuację wewnętrzną, nie można ich odesłać, czyli z Syrii i Erytrei. Jak zaznaczył, emigranci ekonomiczni mają trafić z powrotem do krajów pochodzenia. Podkreślił, że państwa członkowskie będą miały kontrolę nad tym, kogo przyjmują. - Nam zależy na tym, żeby to byli ludzie, którzy mają jak największą szansę integracji w Polsce, najbardziej poszkodowani - powiedział.
IAR, PAP, kk
REKLAMA