Referendum receptą na deficyty demokracji?
Trwa spór o dodatkowe pytania we wrześniowym referendum. Większej liczby zagadnień chce PiS, a premier Ewa Kopacz przekonuje, że nie ma konieczności dopisywania kolejnych punktów. Goście Debaty Poranka Polskiego Radia 24 zastanawiali się, jaką rolę odgrywa referendum w realiach rodzimej demokracji.
2015-08-19, 13:00
Posłuchaj
– Referendum jest pożądanym narzędziem w demokracji. Jednak wykorzystywanie tego instrumentu do bieżącej polityki - po to, aby zebrać głosy, jak to zrobił Bronisław Komorowski przed II turą wyborów prezydenckich - jest działaniem uwłaczającym dla demokracji – oceniał w Polskim Radiu 24 Marcin Wikło, publicysta „wSieci”.
W opinii Rafała Szczepańskiego, inicjatora akcji przeciw odrzucaniu inicjatyw obywatelskich, referendum powinno być wykorzystywane tylko w najistotniejszych dla państwa sprawach, takich jak np. wejście do Unii Europejskiej.
– W takich kwestiach trzeba mieć przyzwolenie narodu. Tymczasem w momencie, gdy zaczynamy pytać obywateli o wszystko - o dzieci w szkołach czy Lasy Państwowe - mamy do czynienia z brakiem współpracy z narodem i nieprowadzeniem dialogu ze społeczeństwem. W parlamencie znajduje się mnóstwo inicjatyw ustawodawczych obywateli, pod którymi zebrano setki tysięcy podpisów. Te projekty trafiają jednak do niszczarki – podkreślał Rafał Szczepański.
– Zawsze dobrze jest pytać, jeżeli się czegoś nie wie. Natomiast to, że się nie wie, jest trochę kompromitujące dla sprawujących władzę – komentowała w Polskim Radiu 24 Zuzanna Dąbrowska, publicystka radiowej „Jedynki”.
Polacy 6 września wypowiedzą się w trzech kwestiach: wprowadzenia jednomandatowych okręgów wyborczych w głosowaniu do Sejmu, finansowania partii z budżetu państwa, a także rozstrzygania wątpliwości na korzyść podatnika. Tymczasem, PiS chce uzupełnienia referendum o pytania dotyczące wieku emerytalnego, sześciolatków w szkołach i Lasów Państwowych.
Więcej komentarzy w całej audycji.
Gospodarzem programu był Robert Walenciak.
Polskie Radio 24/mp