Kontrowersyjne działania czeskich policjantów wobec imigrantów
Czescy prawnicy i obrońcy praw człowieka skrytykowali stosowaną przez policję praktykę pisania numerów na rękach imigrantów zatrzymywanych w pociągach.
2015-09-02, 20:04
214 imigrantom, głównie Syryjczykom, zatrzymanym na granicy w pociągach jadących z Austrii i Węgier czescy policjanci napisali markerami na skórze numery. Była to kolejna tego typu akcja.
Działanie czeskich funkcjonariuszy zostało napiętnowane przez prawników i obrońców praw człowieka. -Żadne prawo nie pozwala na oznaczanie ludzi w taki sposób - podkreśliła Zuzana Candigliota, prawniczka Ligi Praw Człowieka.
Rzeczniczka czeskiego Ministerstwa Spraw Wewnętrznych Lucie Novakova wytłumaczyła, że imigrantów "oznacza się", ponieważ jest wśród nich wiele dzieci. - Zależy nam, aby nie dopuścić, by dzieci się gubiły - powiedziała.
Także rzeczniczka policji imigracyjnej Katerina Rendlova oświadczyła, że chodzi o możliwość identyfikowania rodzin. Dodała, że numer zawiera m.in. oznaczenie pociągu, którym podróżują, aby wiadomo było dokąd odesłać imigrantów.
Rendlowa zaznaczyła, że sami imigranci nie widzą problemu i wiedzą, że pisanie im numerów "jest w ich interesie". Wspomniała, że wcześniej otrzymywali numery na osobnych kartkach, które wyrzucali.
- Imigranci godzą się na to, ponieważ myślą, że policjant ma do tego prawo - oznajmiła Candigliota.
Praski prawnik Marek Dufek przyznał, że "sytuacja jest trudna, ponieważ uchodźcy nie mają dokumentów tożsamości". - Ale z punktu widzenia prawa nie jest to właściwe - podkreślił.
Koniec z dotychczasową polityką?
Władze czeskie do tej pory stały na stanowisku, że nielegalni imigranci powinni być odsyłani do pierwszego kraju, w którym przekroczyli granicę Unii Europejskiej - zgodnie z tzw. konwencją dublińską.
Jednak, jak przekazała w środę rzeczniczka czeskiej policji imigracyjnej - funkcjonariusze nie będą już zatrzymywać syryjskich imigrantów, którzy złożyli wniosek azylowy na Węgrzech, ale próbują dostać się do Niemiec.
- Policjanci przesłuchają uchodźcę i zaoferują mu azyl na terytorium Republiki Czeskiej. Jeśli taka osoba nie będzie chciała skorzystać z oferty lub jej wniosek azylowy zostanie odrzucony, będzie musiała opuścić kraj w ciągu siedmiu dni i zostanie odprowadzona przez funkcjonariusza na dworzec kolejowy - przekazała rzeczniczka Katerina Rendlova.
Nowe zasady mają być stosowane także wobec Syryjczyków, którzy już zostali odesłani do ośrodków i spełniają warunki pozwalające im na kontynuowanie podróży. Nie zostaną nimi objęci ci uchodźcy, którzy nie ubiegali się o azyl w Niemczech przed przyjazdem do Czech. W ich przypadku będą obowiązywały stare procedury.
Zmiana w podejściu czeskich władz nastąpiła przez postawę Węgier, które odmawiają przyjmowania uchodźców z powrotem, a także Niemiec, które zapowiedziały, że nie będą odsyłać syryjskich uchodźców.
W ciągu ostatnich dwóch lat Węgry stały się jednym z głównych krajów tranzytowych w Unii Europejskiej dla migrantów, którzy usiłują dotrzeć do Austrii czy Niemiec. W tym roku Węgry zarejestrowały już ponad 140 tys. migrantów, podczas gdy w ubiegłym roku było ich ok. 43 tys.
Według ogłoszonych we wtorek danych Międzynarodowej Organizacji ds. Migracji (IOM) ponad 350 tys. uchodźców i migrantów przybyło do Europy przez Morze Śródziemne od stycznia, a co najmniej 2643 osoby poniosły śmierć.
PAP, kk
REKLAMA