Skandal w Volkswagenie. Szef zarządu odchodzi w cieniu afery
Martin Winterkorn ustąpił ze stanowiska szefa zarządu Volkswagena - poinformował koncern 23 września. Volkswagen został przyłapany w USA na manipulowaniu pomiarem emisji spalin. Jak się okazało, oszustwo dotyczy 11 milionów samochodów z silnikiem dieslowskim na całym świecie.
2015-09-23, 18:30
Posłuchaj
Skandal Volkswagena, diesli, czy w ogóle motoryzacji? Korespondencja Grzegorza Drymera (IAR)
Dodaj do playlisty
- Volkswagen potrzebuje nowego startu, także personalnego. Moja rezygnacja toruje temu drogę - poinformował Winterkorn w oświadczeniu. Od rana był on przesłuchiwany przez pięcioosobowy komitet wykonawczy koncernu, a według mediów jeszcze tego samego dnia ma obradować rada nadzorcza.
- Jestem wstrząśnięty tym, co wydarzyło się w ostatnich dniach - podkreślił Winterkorn, dodając, że jest zdumiony, iż w koncernie Volkswagena możliwe były uchybienia na taką skalę.
- Jako szef zarządu biorę na siebie odpowiedzialność za ujawnione nieprawidłowości w silnikach Diesla - napisał Winterkorn w oświadczeniu. Poinformował, że zwrócił się do rady nadzorczej o zawarcie z nim porozumienia w sprawie jego odejścia z funkcji szefa zarządu koncernu. Podkreślił, że robi to w interesie przedsiębiorstwa i że on sam nie ma sobie nic do zarzucenia.
Niemieckie media jako jego następcę typują Matthiasa Muellera, obecnego szefa Porsche. Koncern wyśmiał jednak te informacje, a przewodniczący rady nadzorczej Volkswagena Berthold Huber powiedział, że gremium to "do piątku nie podejmie decyzji w sprawie następcy Winterkorna".
REKLAMA
Posłuchaj
Socjolog prof. Radosław Markowski o szkodach wizerunkowych Volkswagena (IAR) 0:26
Dodaj do playlisty
Zaledwie dzień wcześniej prezes zapewniał, że nie zamierza ustąpić ze stanowiska i apelował o zaufanie do firmy. Winterkorn mówił wówczas, że "byłoby błędem kwestionowanie ciężkiej i uczciwej pracy 600 tys. zatrudnionych tylko dlatego, że mała grupa osób dopuściła się ciężkich wykroczeń". - Nasza załoga nie zasłużyła na to. Dlatego prosimy, proszę o państwa zaufanie na naszej dalszej drodze - powiedział szef Volkswagena. - Wyjaśnimy to.
Koncern jest jednak poddany ogromnej presji i ktoś musiał zapłacić za to głową. Akcje VW po wybuchu skandalu straciły już 1/3 wartości i nadal spadają. Firma przeznaczyła na koszty kryzysu 6 i pół miliarda euro - ponad połowę swoich spodziewanych rocznych zysków, ale tylko w USA koncernowi grozi kara niemal trzykrotnie wyższa.
REKLAMA
Powiązany Artykuł
![vwvw 1200.jpg](http://static.polskieradio.pl/images/4e1556eb-d8f4-4b41-b66c-768f0ee69bfa.jpg)
Wielkie oszustwo Volkswagena
Tymczasem Prokuratura w Brunszwiku poinformowała, że sprawdza, czy wszcząć śledztwo ws. manipulacji dotyczących pomiaru spalin, jakich dopuszczał się Volkswagen. W oświadczeniu prokuratury podano, że procedura jest na etapie gromadzenia materiałów dowodowych i analizy niektórych zażaleń wniesionych przeciwko producentowi. Dodano, że śledczy chcą zidentyfikować osoby odpowiedzialne za te praktyki.
Równolegle niemiecki minister transportu Alexander Dobrindt powołał komisję śledczą.
Rzeczniczka rządu podkreśliła jednak, że mimo zamieszania wokół VW przemysł motoryzacyjny pozostanie "ważnym filarem" krajowej gospodarki. - To bardzo innowacyjna i odnosząca sukcesy gałąź przemysłu dla Niemiec, która generuje dużo miejsc pracy. (...) To ważny filar niemieckiej gospodarki i nie widzimy powodu, aby wątpić w przemysł motoryzacyjny, który będzie działał bez zmian i utrzyma swą konkurencyjność - podkreśliła.
REKLAMA
Posłuchaj
Henryka Bochniarz, szefowa konfederacji Lewiatan o przyszłości Volkswagena (IAR) 0:28
Dodaj do playlisty
Wszczęście własnych śledztw i kontroli zapowiedziało też szereg europejskich urzędów. W tej grupie nie ma polskiej instytucji. Nasi urzędnicy nie kwapią się do kontrolowania volkswagenów i ustalenia które z nich emitują więcej spalin, niż powinny.
Przedstawiciele ministerstwa infrastruktury i rozwoju odsyłają do Ministerstwa Spraw Wewnętrznych. W MSW urzędnicy wyjaśnili, że zajmują się bezpieczeństwem całego kraju. W związku z tym podległe im służby takie jak policja, nie będą się zajmować poszukiwaniem aut, które po polskich drogach nie powinny jeździć.
REKLAMA
Posłuchaj
Polskie ministerstwa nie będą kontrolować Volkswagenów. Relacja Aleksandra Pszoniaka (IAR) 0:51
Dodaj do playlisty
Rzeczniczka MSW Małgorzata Woźniak uznała, że to sam producent powinien wezwać posiadaczy aut i sprawdzić, jakie jest oprogramowanie.
REKLAMA
Według eksperta firmy Samar Dariusza Balcerzyka, W Polsce jeździ około 100 tys. aut z oszukującym pomiary silnikiem VW typu EA 189. Około 47 proc. z logo Volkswagena, 27 proc. Skody, a 23 proc. Audi. Pozostałe samochody należą do Seata. Z opublikowanej analizy Samar wynika, że chodzi o bardzo popularny w Polscy 2-litrowy silnik Diesla. Najprawdopodobniej oprogramowanie to zostało zastosowane we wszystkich takich silnikach spełniających normę EURO5, czyli wyprodukowanych w latach 2009-2014.
Rzecznik Prasowy Volkswagen Poznań Dagmara Prystacka powiedziała, że firma nie komentuje tej sprawy.
źródło: RUPTLY/x-news
Skandal wybuchł, gdy w USA tamtejsza federalna Agencja Ochrony Środowiska (EPA) ustaliła, że oprogramowanie zainstalowane w ponad 480 tys. pojazdów Volkswagena z napędem dieslowskim uaktywnia system ograniczania emisji spalin (przestawianie silnika na szczególnie oszczędny tryb pracy) tylko na czas oficjalnych pomiarów testowych. Oznacza to, że w normalnych warunkach pojazdy Volkswagena z silnikami dieslowskimi mają lepsze osiągi, ale zanieczyszczają powietrze o wiele bardziej, niż to dopuszczają przepisy w USA.
REKLAMA
VW jest największym producentem samochodów na świecie. Koncern zatrudnia 600 tys. osób, a jego roczny przychód wyniósł 200 mld euro. W skład firmy wchodzi 12 marek produkujących samochody osobowe i ciężarowe.
IAR/PAP/fc
REKLAMA