USA: nowe informacje ws. zaginionego statku "El Faro"
Pięciu Polaków na pokładzie statku "El Faro", który zatonął koło Bahamów, nie wchodziło w skład załogi kontenerowca. Była to grupa, która dokonywała napraw jednostki w czasie, gdy była na morzu - poinformował właściciel jednostki - firma Tote Maritime.
2015-10-06, 10:04
Posłuchaj
Poszukiwania załogi "El Faro". Relacja Marka Wałkuskiego (IAR)
Dodaj do playlisty
Jej rzecznik Mike Hanson nie potrafił jednak wyjaśnić, jakiego rodzaju to były prace. Jednak wynajmowanie ekip do drobnych napraw w czasie rejsów na morzu nie jest niczym niezwykłym.
Amerykańska straż przybrzeżna jest przekonana, że "El Faro" zatonął. Kapitan Mark Fedor powiedział, że świadczą o tym szczątki statku znalezione na powierzchni - elementy kontenerów, styropian, drewno, koła i kamizelki ratunkowe oraz zniszczona łódź ratunkowa.
- Już nie szukamy statku. Teraz koncentrujemy się na poszukiwaniach ludzi w wodzie - podkreślił Fedor.
Do tej pory ekipy ratownicze odnalazły w wodzie ciało jednego z marynarzy. Łącznie na pokładzie kontenerowca znajdowało się 28 Amerykanów i pięciu Polaków.
Jak poinformował Polskie Radio bosman Ryan Doss w akcji poszukiwawczej bierze udział sześć okrętów, cztery samoloty oraz helikopter. Doss nie krył, że szanse na znalezienie żywych nie są duże: "Oni znaleźli się w huraganie 4. kategorii z wiatrem o prędkości 240 kilometrów na godzinę i 15-metrowymi falami".
Gdy "El Faro" wypływał we wtorek z portu w Jacksonville, Joaquin był tylko sztormem. Jednak już w środę rano stał się huraganem, a prognozy mówiły, że będzie przybierać na sile. Mimo to kapitan Michael Davidson nie zmienił kursu i wpłynął niemal w oko huraganu. Dlaczego podjął taką decyzję wyjaśni federalne dochodzenie. Będą je prowadzić przedstawiciele Narodowej Rady Bezpieczeństwa Transportu, którzy jeszcze we wtorek mają przybyć do Jacksonville na Florydzie.
Źródło: CNN Newsource/x-news
mr