Ekstradycja barona narkotykowego. Ludzie uciekają w obawie przed przemocą
- Niemal 150 rodzin opuściło swe domy w stanie Sinaloa na zachodzie Meksyku w obawie przed rozkręceniem spirali przemocy i atakami uzbrojonych grup przestępczych - poinformował zastępca prokuratora stanowego Jesus Martin Robles.
2016-06-19, 08:49
Obawy te nasiliły się, gdy władze Meksyku podjęły decyzję o ekstradycji meksykańskiego barona narkotykowego Joaquina "El Chapo" Guzmana i oddaniu go w ręce wymiaru sprawiedliwości USA. Szczególne napięcie panuje w miasteczku Baridaguato, gdzie Guzman się urodził oraz w gminie La Tuna, gdzie mieszka jego matka.
"El Chapo" ma odpowiadać przed sądami federalnymi w stanach Kalifornia i Teksas m.in. za handel narkotykami, pranie pieniędzy i zabójstwo. Stany Zjednoczone złożyły obietnicę władzom meksykańskim, że amerykańscy prokuratorzy nie będą żądać kary śmierci dla Guzmana.
Szef narkotykowego kartelu Sinaloa, został schwytany 8 stycznia. Pół roku wcześniej w spektakularny sposób zbiegł z pilnie strzeżonego więzienia w mieście Almoloya de Juarez w stanie Meksyk, w którym odbywał karę 20 lat pozbawienia wolności. Do ucieczki wykorzystał półtorakilometrowy tunel, zbudowany przez jego wspólników.
Podległa rządowi USA agencja antynarkotykowa DEA określa kartel Sinaloa jako wielki wielonarodowy koncern zorganizowanej przestępczości. Z majątkiem szacowanym na miliard dolarów Guzman dostał się na listę najbogatszych ludzi świata amerykańskiego magazynu "Forbes".
PAP, kk
REKLAMA