72. rocznica Rzezi Woli. Uczczono pamięć mieszkańców dzielnicy zamordowanych w Powstaniu Warszawskim

Złożeniem wieńców, salwą honorową i apelem pamięci oddano w piątek hołd mieszkańcom stołecznej Woli zamordowanym przez Niemców podczas Powstania Warszawskiego. Uroczystość zorganizowano w ramach obchodów 72. rocznicy powstańczego zrywu.

2016-08-05, 22:53

72. rocznica Rzezi Woli. Uczczono pamięć mieszkańców dzielnicy zamordowanych w Powstaniu Warszawskim
roczystość zorganizowana w hołdzie ludności cywilnej Woli odbyła się przy pomniku Pamięci 50 tysięcy Mieszkańców Woli Zamordowanych przez Niemców podczas Powstania Warszawskiego. Foto: PAP/Jacek Turczyk

Posłuchaj

Jeden z powstańców, Jerzy Zakrzewski, pseudonim "Młot" ze zgrupowania Chrobry II, był na barykadzie na granicy Woli (IAR)
+
Dodaj do playlisty

Do uczestników uroczystości przed pomnikiem poświęconym zamordowanym mieszkańcom Woli list skierował prezydent Andrzej Duda.

„Spotykają się państwo dzisiaj w miejscu, w którym przez stulecia biło serce wielkiej Woli. (...) Przed 72 laty miejsce to znajdowało się jeszcze pod kontrolą sił powstańczych, na domach powiewały biało-czerwone flagi, tu był kawałek wolnej Polski (...) na wieść o wybuchu powstania w Warszawie Adolf Hitler wydał bezwzględny rozkaz – zabić wszystkich Polaków. I rozkaz ten niemieccy zbrodniarze wykonywali z pełną determinacją i bestialskim okrucieństwem” – napisał prezydent.

Jak zaznaczył, w masowych egzekucjach ginęły całe rodziny i szacuje się, że rzeź Woli pochłonęła 50 tys. istnień ludzkich. „A wszyscy oni zginęli dlatego, że byli Polakami, że należeli do naszego wielkiego, dumnego narodu, który ośmielił się rzucić wyzwanie hitlerowskiej potędze (...) Zagłada Woli należy do największych aktów ludobójstwa, jakie popełnili niemieccy okupanci (...) nie wolno nam o tej zbrodni zapomnieć” – zaznaczył Andrzej Duda.

Posłuchaj

Minister z Kancelarii Prezydenta Wojciech Kolarski odczytał list od Andrzeja Dudy (IAR) 0:25
+
Dodaj do playlisty

„Dlatego chciałbym podkreślić, że my, władze niepodległej Rzeczypospolitej i my, wszyscy Polacy, nigdy nie zgodzimy się na przeinaczanie prawdy historycznej, nie pozwolimy na relatywizowanie winy za zbrodnie popełnione w Warszawie i całej Polsce przez niemieckich okupantów (...) I wierzę głęboko, że będziemy wytrwale pełnić tę misję w ten sposób, wyrażając wierność wobec swych przodków” - dodał prezydent.

REKLAMA

POWSTANIE WARSZAWSKIE czytaj więcej >>>

FILM: Rzeź Woli oczami dziecka. Opowieść ks. Stanisława Kicmana.

"To była czarna sobota"

Prezydent Warszawy Hanna Gronkiewicz-Waltz przyznała, że podczas obchodów rocznic powstania z najcięższym sercem przychodzi zawsze na Wolę, bo „to jest dramat nieporównywalny ze wszystkimi innymi wydarzeniami”.

- To była "czarna sobota", kiedy dokonano masowej zbrodni na cywilnych mieszkańcach warszawskiej Woli. Wymordowano ich za karę – za powstanie i dla przykładu, by przestraszyć i wzbudzić grozę wśród reszty mieszkańców stolicy. Miał to być początek eksterminacji ludności Warszawy, miasta walczącego, które nie chciało się poddać, na tyle odważnego, że zagrażało planom Hitlera (...) Oddajmy hołd bezbronnym ofiarom bestialskiej zbrodni, oddajmy cześć ich męczeńskiej śmierci – powiedziała prezydent stolicy.

REKLAMA

Burmistrz Woli Krzysztof Strzałkowski przypomniał, że ludność stolicy wspierała powstanie, nie tylko goszcząc powstańców w domach, opatrując rannych, aprowizując, ale przede wszystkim wykazując się „niezłomnym duchem”, który w trudnych chwilach dodawał siły powstańcom. - I to właśnie ludność naszej stolicy poniosła najsroższe straty i ofiarę z rąk okupanta. Pierwsza o tym przekonała się ludność Woli – mówił.

Zaznaczył, że najpierw mieszkańcy dzielnicy zostali wymordowani, potem Wola została spalona i w znacznej części zrównana z ziemią. - Dziś Wola wygląda zupełnie inaczej. Pojawiają się nowe osiedla. Mieszkańcy, którzy tu przybywają, nie zawsze znają historię tego miejsca, stąd wielka odpowiedzialność, by wzmacniać przekaz niesiony przez uczestników i świadków powstania, by ta pamięć nas nie zawiodła - podkreślił.

Jak dodał, w bieżącym roku Wola m.in. podwoiła nakłady na opiekę nad miejscami pamięci, a w szkołach w ramach zajęć historii dodatkowo mówi się o historii Woli. Zaprosił też na 2 października na wolskie obchody Dnia Pamięci o Cywilnej Ludności Powstańczej Warszawy.

Apel Pamięci

Uroczystość zakończył Apel Pamięci, trzykrotna salwa honorowa oraz złożenie wieńców przed pomnikiem przez przedstawicieli władz państwowych i samorządowych, powstańców i mieszkańców stolicy. Przed monumentem zaciągnięto wartę honorową, a hołd pomordowanym oddały poczty sztandarowe organizacji kombatanckich i harcerskich.

REKLAMA

Później spod pomnika wyruszył Marsz Pamięci upamiętniający cywilne ofiary powstania. Jego uczestnicy otrzymali świece, biogramy jednej z ofiar i opisy 21 miejsc upamiętniających pomordowanych. Tam po drodze delegacje Muzeum Powstania Warszawskiego, organizującego Marsz, złożyły kwiaty i zapaliły znicze.

FILM: Ci, którzy strzelali do mieszkańców warszawskiej Woli, to byli zwykli Niemcy. Ludzie, którzy po wojnie wrócili do swoich zawodów, swojego dawnego życia. Próbowano zrzucić dpowiedzialność z dowództwa niemieckich formacji, ale to było przemysłowe mordowanie cywili. Na zimno. W pewnym sensie przypominało Holokaust. Nie było drugiego takiego przypadku w Europie – tak Piotr Gursztyn, szef TVP Historia i autor książki „rzeź Woli. Zbrodnia nierozliczona”, opowiadał w „Dziś wieczorem” o okolicznościach tragicznych wydarzeń sprzed 72 lat na Woli. 

Marsz zakończył się w Parku Powstańców Warszawy, gdzie jest prezentowana poszerzona i uaktualniona wystawa "Zachowajmy ich w pamięci". Umieszczono na niej ponad 90 białych brył z imionami i nazwiskami, a tam gdzie to było możliwe - z datami urodzenia i ostatnim znanym warszawskim adresem cywilnych ofiar powstania.

Przedstawiciele Muzeum Powstania Warszawskiego prosili, by na zakończenie, w przestrzeni wystawy każdy z uczestników zapalił świeczkę. - Jeśli wśród ofiar nie ma nikogo ze swojej rodziny, niech zapali ją osobie, której biogram otrzymał. Będzie to symboliczny akt pamięci i oddanie hołdu ofiarom - apelował dyrektor Muzeum Jan Ołdakowski.

REKLAMA

"Każdego mieszkańca należy zabić, nie wolno brać żadnych jeńców"

"Każdego mieszkańca należy zabić, nie wolno brać żadnych jeńców, Warszawa ma być zrównana z ziemią i w ten sposób ma być stworzony zastraszający przykład dla całej Europy" – taki rozkaz wydał 1 sierpnia 1944 r., w reakcji na wybuch powstania w Warszawie, Reichsfuehrer SS Heinrich Himmler.

Początkowy plan zakładał, że dokona tego Luftwaffe poprzez zmasowane bombardowania Warszawy, z której wcześniej ewakuowana miała być ludność niemiecka. Ostatecznie Hitler zdecydował, że pacyfikacji powstania dokonają siły lądowe przy wsparciu lotnictwa. Do realizacji tego zadania wyznaczony został gen. Erich von dem Bach-Zelewski.

Grupy uderzeniowe

Zbrodni na mieszkańcach Woli i Ochoty dokonywała nowo utworzona grupa uderzeniowa pod dowództwem SS Gruppenfuehrera Heinza Reinefahrta. W jej skład wchodziły: pułk z brygady SS Rosyjskiej Wyzwoleńczej Armii Ludowej (RONA) dowodzony przez SS Brigadefuehrera Bronisława Kamińskiego – ok. 2 tys. żołnierzy; pułk SS dowodzony przez SS-Standartenfuehrera Oskara Dirlewangera (dwa bataliony, 3381 ludzi), 2. Azerbejdżański Batalion "Bergmann", dwa bataliony 111. Pułku Azerbejdżańskiego i 3. Pułk Kozaków – razem ok. 2,8 tys. ludzi; 608. Pułk Ochrony z Wrocławia płk. Willy’ego Schmidta – ok. 600 ludzi.

Tylko 5 sierpnia w wyniku masowych egzekucji mieszkańców warszawskiej Woli zginęło ok. 20 tys. ludzi. "Rozkazy Himmlera brano dosłownie. Potyczki z obrońcami miasta z Armii Krajowej były działaniem niemal marginesowym, albowiem przez dwa dni Niemcy skupili się na masakrowaniu każdego mężczyzny, każdej kobiety i każdego dziecka, którzy się znaleźli w ich polu widzenia. Nie oszczędzano nikogo – nawet sióstr zakonnych, pielęgniarek, leżących w szpitalach pacjentów, lekarzy, kalek i dzieci" – pisał Norman Davies w "Powstaniu ’44".

REKLAMA

TVP.INFO

Cywilów mordowano z broni maszynowej lub wrzucano granaty do zamieszkałych domów, które później podpalano. Osoby, którym udało się uciec, mordowano, a zwłoki wrzucano do płonących budynków. Jeszcze tego samego dnia podjęto decyzję o poszerzeniu skali akcji. Ludzi zapędzano na teren dużych zabudowań, placów lub parków i rozstrzeliwano z broni maszynowej. Największe egzekucje miały miejsce koło wału kolejowego przy ul. Moczydło oraz w fabrykach "Ursus" i Franaszka przy ul. Wolskiej. 

Gruppenfuehrer SS Heinz Reinefahrt pytał 5 sierpnia przełożonych: "Co mam robić z cywilami? Mam mniej amunicji niż zatrzymanych".

"Niemcy rzucali w tłum granaty ręczne"

Egzekucje przy ul. Młynarskiej tak wspominała ówczesna mieszkanka Woli Janina Rozińska: "Razem z dziećmi znalazłam się w zajezdni (tramwajowej - PAP) w tłumie ok. 200 osób, przeważnie kobiet i dzieci oraz kobiet ciężarnych (...). Z karabinu maszynowego Niemcy otworzyli ogień do naszej stłoczonej grupy. Po pierwszej salwie ze stłoczonego tłumu zaczęli się podnosić ranni, a wówczas Niemcy rzucali w tłum granaty ręczne (...). Aż do zmroku podchodzili do leżących Niemcy, celując do poruszających się równocześnie z żartami i śmiechami, zwłaszcza gdy ranny został trafiony". ("Powstańcze miejsca pamięci. Wola 1944")

REKLAMA

Eksterminacja miała miejsce również na terenie Szpitala Wolskiego. Niemcy zamordowali dyrektora placówki dr Józefa Piaseckiego, chirurga prof. Janusza Zeylanda i kapelana szpitala ks. Kazimierza Ciecierskiego. Pozostałych pracowników i pacjentów wypędzono na ulicę, skąd w eskortowanej kolumnie zostali skierowani do hal na terenie warsztatów kolejowych przy ul. Moczydło. Większość została później rozstrzelana na znajdującym się w pobliżu nasypie kolejowym. Łącznie zginęło wówczas ok. 360 osób.

Zmiana rozkazu

Po południu 5 sierpnia do Warszawy przyjechał mianowany szefem sił pacyfikacyjnych gen. von dem Bach-Zelewski. Obserwując skalę mordów cywilów zmienił częściowo rozkaz zakazując zabijania kobiet i dzieci. "Od tamtego czasu zbrodni także było bez liku, nie było jednak dążenia do eksterminacji wszystkich mieszkańców. Masowe mordy na powstańcach i cywilach towarzyszyły atakom niemieckim do końca, ale większość wziętych do niewoli żołnierzy i mieszkańców Warszawy przeżyła" - tłumaczył PAP historyk prof. Włodzimierz Borodziej, autor m.in. niemieckojęzycznej monografii powstania ("Der Warschauer Aufstand 1944").

Gen. von dem Bach-Zelewski polecił także gromadzić mieszkańców i kierować do powstającego w Pruszkowie na terenie warsztatów kolejowych obozu przejściowego tzw. Dulagu nr 121, a stamtąd do obozów koncentracyjnych lub obozów pracy w Niemczech. W związku ze zbyt małym rozmiarem Dulagu pod miastem powstały również inne obozy przejściowe: w hucie szkła w Ożarowie, zakładach metalowych w Ursusie, fabryce "Era" we Włochach i w fabryce gumowej w Piastowie.

Dokładna liczba ofiar rzezi warszawskiej Woli pozostaje wciąż nieznana. Według szacunków historyków mogło to być od 40 do 60 tys. osób.

REKLAMA

pp/PAP/IAR

Polecane

REKLAMA

Wróć do strony głównej