"Rosyjski Su-33, który spadł z lotniskowca, zostanie na dnie morza". Nie będzie już lotów z "Admirała Kuzniecowa"? Moskwa bada przyczyny katastrofy
Po raz pierwszy od 10 lat Moskwa straciła myśliwiec Su-33 – zauważają rosyjskie media i piszą o możliwych przyczynach wypadku. To już drugi incydent tego rodzaju na ”Admirale Kuzniecowie”, który podpłynął ku brzegom Syrii, skąd Moskwa bombarduje cele w tym państwie. Z tego statku ruszają samoloty bombardujące prowincje Aleppo i Idlib - piszą rosyjskie media.
2016-12-06, 14:57
O kastatrofie samolotu bojowego, który wpadł do wody po próbie lądowania na lotniskowcu poinformowały zachodnie źródła, później ten fakt potwierdziło ministerstwo obrony Rosji. Przekazało rosyjskim mediom, że Su-33 wytoczył się za burtę, po tym jak wrócił „wypełniwszy bojowe zadanie w Syrii”. Według resortu w Moskwie, zerwała się lina aerofniszera (urządzenia zwanego też łapaczem samolotów) na pasie startów i lądowań na lotniskowcu ”Admirał Kuzniecow”. Pilot zdołał się katapultować, wydobyto go z morza i według resortu informacji rosyjskiego MON jego zdrowiu nic nie zagraża.
Sprawą zajmuje się teraz komisja lotnicza rosysjkiego MON, tym bardziej, że to już drugi stracony samolot w ostatnim czasie.
O badaniu przyczyn wypadku pisze portal gazety ”Kommersant”, powołując się na swoje źródła.
Według ”Kommersanta” komisja rosyjskiego MON ds. badania wypadków lotniczych sprawdza przyczyny incydentu. Jedną z hipotez jest usterka aerofiniszera kompleksu ”Swietłana-2”, produkowanego w zakładach w Petersburgu.
REKLAMA
Rozpatruje się też, jak powiedziało źródło gazety, błąd pilota przy lądowaniu – według tej wersji m.in. mógł on schodzić ze zbyt szybką prędkością i pod niewłaściwym kątem, w wyniku czego maszyna miała zaczepić o liny hakiem w nieodpowiednim miejscu, tym samym przykładając do liny zbyt dużą siłę. Inna możliwa przyczyna, to według źródeł ”Kommersanta” wada produkcyjna – liny powinny być testowane na wytrzymałość, ale rozmówca nie wykluczył, że partia przekazana na lotniskowiec była niedobrej jakości.
Inna jeszcze wersja zakłada m.in. niewłaściwe zamocowanie lin.
Jak twierdzi "Kommersant" powołując się na wyjaśnienia komisji lotniczej, myśliwiec MiG-29, który runął do morza poprzednio, nie miał problemów technicznych z silnikiem, jak się poddawało się najpierw, a incydent spowodowały problemy z aerofiniszerem, w linach którego zaplątał się inny samolot i w związku z tym mig krążył dookoła do czasu, aż skończyło się paliwo. Pilot zdążył się katapultować.
”Kommersant” pisze, że po wypadku MiG-a 29 nie informowano o użyciu tych maszyn podczas wojny w Syrii w tego typu zadaniach. Ostatnia strata Su-33, jak podaje autor artykułu, miała mieć miejsce 2005 roku. Wtedy miał wylądować na "Kuzniecowie", jednak runął w głębiny Atlantyku. Zdecydowano się nie wydobywać go z głębiny liczącej ponad 1000 metrów, wojskowi twierdzili bowiem, że jes to systemy nie są tajne.
REKLAMA
Portal pisze, że i Su-33 zostanie najpewniej na dnie Morza Śródziemnego. Aparatura, która znajdowała się na samolocie, w przypadku katapultowania się powinna się sama oczyścić.
Portal twierdzi, że choć MON Rosji zapewnia, że loty nad Syrię kontynuowane są "odpowiednio do zadań", to jeśli nie uda się rozwiązać problemów, wtedy Su-33 i MiG-29 mogą być przesunięte do bazy Rosji w Hmejmim – i stamtąd będą bombardować prowincje Aleppo i Idlib. "Kommersant" zaznacza, że edług portalu Jane`s Defence Weekly w bazie Hmejim zidentyfikowano już wcześniej te typy samolotów z zasobów marynarki wojennej.
”Kommersant” pisze też o tym, że wczoraj podczas walk w Syrii o Aleppo zginęło dwóch rosyjskich medyków, którzy według MON Rosji mieli dostać się pod ostrzał ”opozycji”.
Na podstawie portalu kommersant.ru Agnieszka Kamińska/PolskieRadio.pl
WIDEO: start myśliwca Su-33 z lotniskowca, wideo publikowane przez państwową stację Russia Today
REKLAMA
Starty i lądowania:
REKLAMA