Zbigniew Pisarski: w USA mamy dwugłos ws. stosunku do NATO
Prezydent Donald Trump kontynuuje "narrację z okresu wyborczego", a z drugiej nowy sekretarz obrony USA James Mattis potwierdza zaangażowanie USA na rzecz Sojuszu - mówi prezes Fundacji Pułaskiego Zbigniew Pisarski.
2017-01-29, 09:14
Pisarski zauważa, że z jednej strony pierwsze polecenia, jakie wydaje prezydent, mają charakter kontynuacji i spełniania tych obietnic wyborczych. Z drugiej strony jendak słychać głos "chociażby generała Jamesa Mattisa, który zarówno w trakcie przesłuchań w Kongresie, jak i pierwszych wywiadów, potwierdza, że Stany Zjednoczone pozostaną silnym, najważniejszym partnerem NATO oraz, że ich zaangażowanie w Europie Wschodniej nie ulegnie zmianie" - podkreśla Pisarski.
Powiązany Artykuł
USA: Trump rozmawiał z Merkel, Putinem, Hollandem i Abem
Także w czasie czwartkowych rozmów telefonicznych z ministrami obrony Niemiec i Francji Ursulą von der Leyen i Jean-Yves Le Drianem nowy sekretarz obrony USA potwierdził zaangażowanie Stanów Zjednoczonych na rzecz NATO.
- Natomiast patrząc na to z perspektywy polskiej, czyli na przykład z perspektywy stacjonowania nowych jednostek amerykańskich na terenie Polski i krajów bałtyckich, to trudno spodziewać się jakiejś korekty wcześniej niż w ciągu półtora roku - ocenił ekspert.
Jak przypomniał, do Polski przyjechała pierwsza, dziewięciomiesięczna zmiana żołnierzy. - Wiemy, że już druga zmiana jest w trakcie przygotowań i szkoleń. Trudno zakładać, że w ciągu 18 miesięcy cokolwiek się zmieni - powiedział.
REKLAMA
Rozmowa ze Zbigniewem Pisarskim/PAP
Relacje Waszyngton-Moskwa
Według eksperta, poprawa relacji amerykańsko-rosyjskich może nastąpić. Jednak, jego zdaniem, Stany Zjednoczone powinny podchodzić do tego "w sposób właściwy - powinno to być tak, że to Rosja zabiega o poprawę relacji ze Stanami Zjednoczonymi, a nie odwrotnie".
Jak dodał, do ochłodzenia tych relacji przyczyniło się m.in. "zachowanie Rosji w Syrii, na Ukrainie, ingerencja pośrednio w wybory w Stanach Zjednoczonych, czy też w politykę wewnętrzną krajów UE".
- Raczej spodziewałbym się najpierw gestów ze strony rosyjskiej i wtedy, w odpowiedzi, zachowań amerykańskich. Ale wiele wskazuje na to, że te relacje będą o wiele bliższe niż w okresie prezydentury Baracka Obamy - ocenił.
REKLAMA
zi
REKLAMA