Marcin Kiepas (FxCuffs): dobre dane nie wsparły złotego, to niepokojący sygnał
Opublikowane w ostatni piątek bardzo dobre dane z polskiej gospodarki nie pomogły złotemu, który osłabił się do głównych walut. To zły znak. Nie tylko pokazuje, że dobre wiadomości z kraju są już w cenach, a rynek pozostaje pod głównym wpływem czynników globalnych, ale też może zapowiadać osłabienie złotego.
2017-02-20, 11:26
Poniedziałkowy poranek przynosi niewielkie umocnienie złotego, po tym jak piątkowe notowania nieoczekiwanie zakończył on przeceną do głównych walut. O godzinie 10:47 kurs EUR/PLN testował poziom 4,3268 zł, USD/PLN 4,0740 zł, a CHF/PLN 4,0615 zł. Dzisiejszy dzień zapowiada się dość spokojnie na rynku walutowym. Święto w USA (Dzień Prezydenta), a także brak ważnych publikacji makroekonomicznych z kraju i ze świata sprawiają, że inwestorzy nie dostaną nowych impulsów. To zaś powinno przekładać się na mniejsza zmienność i obroty.
Początek roku upływa pod znakiem wyraźnego przyspieszenia gospodarczego w Polsce. Tym samym tendencje obserwowane już w końcówce 2016 roku są kontynuowane, a odbicie w inwestycjach jest mocniejsze niż można to było jeszcze przed kilkoma miesiącami zakładać.
Kolejną odsłoną tego gospodarczego przyspieszenia były piątkowe dane. W styczniu produkcja przemysłowa wzrosła o 9% R/R z poziomu 2,3% w grudniu i wobec 7,8% prognozowanych przez rynek. To najwyższa dynamika od lutego 2011 roku. Co ważne, pierwszy raz od wielu miesięcy na plusie ukształtowała się produkcja budowlano-montażowa, która w styczniu wzrosła o 2,1% R/R, po tym jak jeszcze w grudniu ukształtowała się ona na poziomie -8% R/R. Te dane też zaskoczyły in plus. Oczekiwano bowiem odczytu na poziomie -1% R/R.
Bardzo mocno podskoczyła sprzedaż detaliczna, rosnąc w pierwszym miesiącu roku do 11,4% R/R z 6,4% i przekraczając rynkowy konsensus na poziomie 7,6% R/R. W tym przypadku był to najlepszy wynik od lutego 2012 roku.
REKLAMA
Przyspieszeniu gospodarczemu towarzyszy oczywiście skok cen. Inflacja producencka (PPI) ukształtowała się na poziomie 4,1% R/R wobec 3% w grudniu.
To nie pierwsze dane z polskiej gospodarki, które ostatnio pozytywnie zaskakują. Wystarczy wspomnieć ubiegłotygodniowe raporty o PKB, płacach i zatrudnieniu. Indeks zaskoczeń kształtuje się obecnie najwyżej od prawie roku. Tymczasem piątkowe zachowanie złotego, gdy po publikacji danych nie zdołał on odrobić porannych strat pokazuje, że poprawa koniunktury jest już w cenach. Przynajmniej do czasu, aż nie zacznie to wpływać na zmianę oczekiwań co do przyszłych decyzji Rady Polityki Pieniężnej (RPP). A póki co nie wpływa. Inwestorzy, wsłuchując się w sygnały z Rady, w dalszym ciągu oczekują pierwszych podwyżek stóp procentowych dopiero na początku 2018 roku.
Mając powyższe na uwadze można postawić tezę, że zejście na początku lutego EUR/PLN poniżej 4,30 zł, USD/PLN poniżej 4 zł i CHF/PLN w okolice 4 zł, wyczerpało potencjał aprecjacyjny polskiej waluty. I co więcej, inwestorzy uznali te poziomy za atrakcyjne do kupna walut. Jako, że zbiegło się to w czasie z dobrym sentymentem do szeroko rozumianych rynków wschodzących, więc rośnie ryzyko osłabienia złotego w kolejnych tygodniach, gdy dane z rodzimej gospodarki już nie będą tak mocno zaskakiwać, a nastroje na rynkach globalnych mogą się pogorszyć.
W tym tygodniu, który z uwagi na dzisiejsze święto w USA, rozpoczyna się w dość spokojnej atmosferze, kluczowe dla złotego będą impulsy płynące z zagranicy. To oznacza, że będzie on wrażliwy na wtorkowe dane nt. wstępnych odczytów indeksów PMI za miesiąc luty od Japonii, przez
REKLAMA
Europę, aż po USA. A także na środowy indeks Ifo dla Niemiec. Tym razem większych emocji nie wzbudzi za to publikacja protokołu z ostatniego posiedzenia Fed. W poprzednim tygodniu bowiem Janet Yellen w Kongresie dokładnie wyjaśniła szczegóły polityki monetarnej. Ten ubogi kalendarz może też oznaczać, że ponownie na wokandę wraca polityka. Zarówna ta amerykańska, czyli decyzje i zapowiedzi prezydenta Trumpa. Jak i europejska, analizowana przez pryzmat sondaży przed wyborami w Holandii, Francji i Niemczech.
Sytuacja na wykresie EUR/PLN potwierdza, że na początku lutego zakończył się trwający 2 miesiące trend spadkowy, a obecnie prawdopodobieństwo powrotu w kierunku 4,40 zł jest większe niż ponownego ataku na ostatnie minima (4,2733 zł). Analogicznie prezentuje się też sytuacja na wykresach USD/PLN i CHF/PLN. Stąd też niższe poziomy, a w szczególności bliskość 4,30 zł za euro oraz 4 zł za dolara i franka, inwestorzy będą wykorzystywać do kupna tych walut.
Marcin Kiepas, główny analityk Fundacji FxCuffs
REKLAMA