Elity UE zazdroszczą PiS? Sondaże nie pozostawiają złudzeń, kto ma dziś prawo do podjęcia reformy

Francois Hollande, który podczas ostatniego szczytu Rady Europejskiej w Brukseli straszył Polskę odebraniem funduszu strukturalnych, najwyraźniej zapomniał jak słabą pozycję ma dziś w swojej ojczyźnie. Zresztą w równie niekomfortowej sytuacji są także inni, unijni przywódcy. Na polski rząd mogą oni spoglądać z zazdrością.

2017-03-14, 15:08

Elity UE zazdroszczą PiS? Sondaże nie pozostawiają złudzeń, kto ma dziś prawo do podjęcia reformy
Zdjęcie ilustracyjne. Foto: pixabay.com/Jai79

Gdy na zakończenie brukselskiego szczytu premier Beata Szydło stwierdziła, że nie poprze wniosków ze spotkania, odwołując się przy tym do podstawowych zasad, które powinny obwiązywać w UE, spotkała się ze skandaliczną odpowiedzią ze strony prezydenta Francji. Francois Hollande miał powiedzieć "wy macie zasady, my mamy fundusze strukturalne". Gdyby premier polskiego rządu pozwoliła sobie na podobną złośliwość, to brzmiałaby ona tak: "my mamy poparcie swoich obywateli, wy nie", po czym mogłaby rozejrzeć się po sali, spoglądając w oczy nie tylko prezydentowi Francji, ale również premierom Holandii, Czech czy Włoch, a może nawet i niemieckiej kanclerz.

Jak wynika z najnowszego sondażu przeprowadzonego przez CBOS na Prawo i Sprawiedliwość, mimo spadku poparcia, wciąż chce głosować aż 37 proc. Polaków. W Europie lepsze notowania od PiS-u ma dziś tylko Fidesz na Węgrzech. Ugrupowanie Victora Orbana cieszy się sympatią 52 proc. obywateli. Jak na tym tle wypada grożący Polsce prezydent Francji? Francois Hollande jest tak "doceniany" przez swoich rodaków, że nie musi już ubiegać się o reelekcję. Do podjęcia decyzji przekonało go nieuchronne widmo porażki. Oznacza to, że będzie on pierwszym od kilkudziesięciu lat prezydentem Francji, który nie powalczy o drugą kadencję. Przed ogłoszeniem tej decyzji sondaże dawały mu od 10 do 15 proc. poparcia. Dziś jego rządy pozytywnie ocenia zaledwie 4 proc. Francuzów. To pokazuje jak wielka jest skala bezczelności jego uwag. Przy takim poparciu społecznym Hollandowi nie wypada dziś nawet decydować o przyszłości swoich rodaków, a co dopiero szantażować rząd suwerennego kraju, który cieszy się dużym poparciem własnych obywateli.

Podobnych przypadków jest jednak wewnątrz Rady Europejskiej więcej. Zacznijmy od Holenderskiego premiera Marka Rutte. Jego Partia Ludowa na rzecz Wolności i Demokracji cieszy się w kraju poparciem ok. 25 proc. wyborców i najprawdopodobniej przegra najbliższe wybory parlamentarne z antyunijną Partią Wolności. Mimo porażki Rutte prawdopodobnie utrzyma władzę tworząc rząd koalicyjny wspólnie z resztą opozycyjnych formacji. Będzie to jednak gabinet nie uwzględniający wyboru największej grupy Holendrów. Ciekawe, czy przeciw tej praktyce zaprotestuje pan Timmermans?

Pewnie nie, bo holenderski wiceszef Komisji Europejskiej, tak chętnie pouczający Polskę w sprawach demokracji, w ostatnich dniach zapadł się pod ziemię. Nie zabiera głosu chociażby w sprawie sytuacji w swojej ojczyźnie, gdzie służby porządkowe pałują Turków protestujących na ulicach. Czy obecne zamieszki nie dowodzą, że w Holandii (nie posiadającej Trybunału Konstytucyjnego!) naruszane są europejskie standardy?

REKLAMA

Zostawmy to. Idźmy dalej i zajrzyjmy do sąsiedniej Belgii, której premier również pozwolił sobie na złośliwe uwagi pod adresem polskiego rządu podczas ostatniego szczytu unijnego. Ruch Reformatorski z którego wywodzi się Charles Michele w sondażach dotyczących wyborów w Walonii regularnie ustępuje miejsca Partii Socjalistycznej. W jeszcze gorszej sytuacji jest rządząca we Włoszech Partia Demokratyczna, której rząd chętnie opowiada się dziś za wizją UE wielu prędkości. W najnowszym sondażu z 25 procentowym poparciem ustępuje ona Ruchowi Pięciu Gwiazd Beppe Grillo i nie zanosi się na to, aby w przyszłorocznych wyborach zdołała utrzymać władzę.

Wcześniej, bo już w tym roku, ten sam los najprawdopodobniej podzieli rządząca w Czechach Partia Socjalistyczna. Premier Boguslav Sobotka milczał, gdy na forum europejskim atakowano jego sojusznika z Grupy Wyszehradzkiej i jeszcze w tym roku dowie się, że Czesi nie akceptują nieasertywnych polityków. Sondaże pokazują, że jego formacja cieszy się dziś zaledwie 14 proc. poparciem i wszystko wskazuje na to, że nie znajdzie się w rządzie, który po wyborach formować będzie Akcja Niezadowolonych Obywateli.

Przy wymienianiu polityków pozbawionych silnego mandatu społecznego upoważniającego do sprawowania władzy należy wymienić jeszcze jedną osobę - Donalda Tuska. Tym, którzy mają krótką pamięć należy przypomnieć, że obecny szef Rady Europejskiej w dużym stopniu przyczynił się do wyborczej porażki Platformy Obywatelskiej w 2015. Bunt Polaków przeciw PO, był w dużej mierze podyktowany „zasługami” jego rządu, a nie premier Ewy Kopacz, której przypadł obowiązek posprzątania stajni Augiasza. Jeśli ktoś twierdzi, że wyborcy zapomnieli już o politycznej działalności Tuska w kraju i dziś cieszy się on dużym poparciem wśród rodaków, to warto przywołać sondaż z początku roku przygotowany przez Pollster. Dotyczy on wyborów prezydenckich z udziałem byłego premiera. W pierwszej turze Donald Tusk uzyskałby zaledwie 11 proc. głosów. To pokazuje, że były premier cieszy się dziś w Polsce poparciem na poziomie Francois Hollanda przed ogłoszeniem decyzji o rezygnacji z reelekcji. Czy polityk o takim poparciu ma prawo rządzić Radą Europejską?

Przedstawione przykłady pokazują, że elity obecnie sprawujące władzę w poszczególnych krajach UE nie mają już mandatu do decydowanie o przyszłości wspólnoty. Dlatego politycy tacy, jak coraz mniej popularna w Niemczech kanclerz Angela Merkel, czy premier Włoch, powinni wstrzymać się od głosu w sprawie reformy UE i poczekać do czasu aż obywatele ich państw, upoważnią do działania innych. A jeśli nie potrafią poprawnie odczytać zmieniających się w Europie nastrojów społecznych, to chociaż niech nie przeszkadzają w reformowaniu UE tym, którzy posiadają do tego mandat wyborczy.

REKLAMA

Michał Fabisiak, PolskieRadio.pl

 

  

 

REKLAMA

 

Polecane

REKLAMA

Wróć do strony głównej