Wybory szefa RE. Prezes PiS: mimo przegranej na unijnym szczycie, nasz status się podniósł
Nie ma wątpliwości, że mimo przegranej na szczycie UE uczyniliśmy dobrze i że - co może zabrzmi paradoksalnie - nasz status, a także osobisty status pani premier w ten sposób się podniósł, a nie obniżył - przekonuje w środowym wywiadzie dla "Rz" prezes PiS Jarosław Kaczyński.
2017-03-15, 12:48
"Tak więc to, co się stało, może mieć przejściowe negatywne skutki na rynku polskim, ale generalnie to służy polskiej sprawie i sprawie UE, gdzie trzeba przeciwstawić się tendencjom do jej rozbicia" - podkreślił lider PiS.
"To nie zależało tylko od nas"
Na pytanie o brak poparcia nawet Węgier dla wyboru Jacka Saryusz-Wolskiego na szefa Rady Europejskiej, Kaczyński odparł: "Być może rzeczywiście były jakieś opóźnienia w rozpoczęciu naszej kampanii, ale to nie zależało tylko od nas". "Zaskoczenie dotyczące poparcia Viktora Orbana nie było radykalne, wiedziałem, że jest pod potężnym naciskiem i wiedziałem, że jest jakby chroniony przez Europejską Partię Ludową. Prowadzić wojnę z własną grupą polityczną byłoby mu wyjątkowo trudno. Ale to nie znaczy, że nie mamy w tej sprawie uczucia zawodu" - wskazał szef PiS.
Pewnie byłoby lepiej, gdyby wszystko było przygotowane wcześniej - zaznaczył Kaczyński. "Ale nie sądzę, aby to zmieniło wynik głosowania choćby o jeden głos. To, co się stało, jest wynikiem tego, że Unia została zdominowana przez jedno państwo. A właściwie przez jedną osobę. To jest sytuacja dla Wspólnoty groźna" - dodał.
Prezes PiS krytykuje opozycję za postawę po wyborze Donalda Tuska, zarzucając jej "psychiczne oderwanie się od własnego narodu i postawienie się po drugiej stronie" poprzez ogłaszanie swojego sukcesu z proporcji głosów 1:27. "To jest sukces, który tak naprawdę ich po prostu kompromituje, bo przecież ten "jeden" to jest Polska, a 27 to inne kraje i wpisuje się to wszystko w bardzo niedobrą, trwającą co najmniej od XVII wieku, tradycję zdrady narodowej" - mówi Jarosław Kaczyński.
REKLAMA
Rozmówca "Rzeczpospolitej" uważa, że spór na brukselskim spotkaniu szefów rządów i państw dotyczył nie tyle ponownego wyboru Donalda Tuska na przewodniczącego Rady Europejskiej, ile tego, czy będzie Europa dwóch prędkości. "To plan, na który nie możemy się zgodzić" - powiedział Jarosław Kaczyński.
W innym miejscu przyznaje, że Europa dwóch prędkości nie jest perspektywą natychmiastową. "Takich deklaracji było już wiele. Ale ta brzmi groźnie, bo perspektywa powstania Europy dwóch prędkości to de facto propozycja rozbicia Unii" - podkreślił Jarosław Kaczyński.
Prezes PiS odnosi się między innymi do tzw. deklaracji wersalskiej, w której Niemcy, Francja, Hiszpania i Włochy zgodziły się na Europę dwóch prędkości. Jak powiedział, mocno weryfikuje ona jego stosunek do Angeli Merkel. Przyznaje jednak, że jej ponowny wybór na kanclerza Niemiec byłby dla Polski najlepszy. "Na tle konkurencji nie prezentuje się jeszcze najgorzej" - mówi Jarosław Kaczyński.
"Polacy poszliby z torbami"
REKLAMA
Lider PiS był też pytany, czy nie przyszedł czas, by wrócić do dyskusji o wejściu do unii walutowej. "Nie, wejście do strefy euro będzie oznaczać, że albo złotówka zostanie wyceniona wysoko, co uderzy w nasz eksport, czyli w naszą gospodarkę - 45 proc. PKB to eksport, czyli w ostatecznym rachunku nasz poziom życia. Albo ocenimy ją nisko, ale to będzie oznaczać cios w naszą stopę życiową, spadek popytu, a więc również uderzenie w gospodarkę. Nie ma z tego ucieczki" - podkreślił prezes PiS.
Pytany, czy nie można "wycenić euro sprawiedliwie" - tak jak twórcy ustawy frankowej mówili o "sprawiedliwym kursie" - odparł: "To byłoby nie do uchwycenia, eksport by się trzymał, ale Polacy poszliby z torbami". Jak dodał, nie dałoby się utrzymać "jakiejś radykalnej różnicy" między cenami w Polsce a np. w sąsiednich Niemczech. W takim przypadku - wskazał - "spadek stopy życiowej Polaków o 20-25 proc. na wiele lat jest nie do uniknięcia".
Na uwagę, że wiele krajów wchodziło do strefy euro i nie było tam zubożenia, np. na Litwie czy Słowacji, Kaczyński powiedział, że kraje te wchodziły do strefy euro w czasie kryzysu. "Spadek stopy życiowej przeżyły przez kryzys i wtedy weszły do euro. Poza tym - przy całym szacunku dla tych państw - to ich gospodarki są znacznie mniejsze. Trzy kraje bałtyckie mają łącznie niższe PKB niż Mazowsze. Dlatego niektóre mechanizmy gospodarcze działają inaczej" - podkreślił. Według niego Polska może przyjąć wspólną walutę, będziemy mieć 85 proc. PKB Niemiec per capita.
"Trzeba pomagać"
Jarosław Kaczyński był też pytany, czy jest za utworzeniem korytarzy humanitarnych.
REKLAMA
"Tak. Jeśli chodzi o korytarze humanitarne, pomoc nawet kilkuset chorym osobom, to ja nie mam nic przeciwko temu. To nie moja decyzja, tylko rządu, ale można ją podjąć" - zaznaczył Kaczyński.
"I trzeba pomagać. Ja chodzę do kościoła rektorskiego Redemptorystów na Nowym Mieście i utrzymujemy tam jedną rodzinę w Syrii, wdowę z synem. Tego rodzaju akcje są potrzebne i sam w nich uczestniczę. Ale inną sprawą jest narzucenie społeczeństwu pewnej zmiany sposobu życia związanego z masową imigracją, co będzie się wiązało z obniżeniem poziomu bezpieczeństwa i na to zgody nie będzie. Rozumiem, że ludzie żyjący w strzeżonych domach lub zamkniętych osiedlach mogą sobie pozwolić na luksus pięknoduchowskiej wielkoduszności. Ale obowiązkiem władzy demokratycznej jest troska o tych, którzy sami nie mogą sobie zapewnić bezpieczeństwa" - powiedział szef PiS.
Cały wywiad z Jarosławem Kaczyńskim w "Rzeczpospolitej".
kh
REKLAMA
REKLAMA