Lech Kaczyński
Prezydent Lech Kaczyński określił jako "w najwyższym stopniu zdumiewajacą" sprawę kontrowersji wokół mandatu poselskiego dyrektora Muzeum Powstania Warszawskiego Jana Ołdakowskiego.
2007-11-12, 08:12
Posłuchaj
Prezydent Lech Kaczyński określił jako "w najwyższym stopniu zdumiewajacą" sprawę kontrowersji wokół mandatu poselskiego dyrektora Muzeum Powstania Warszawskiego Jana Ołdakowskiego.
Marszałek Sejmu Bronisław Komorowski poinformował Ołdakowskiego, że jeśli chce być posłem, to musi zrezygnować ze stanowiska dyrektora muzeum, którego nie można łączyć z mandatem poselskim.
Prezydent Kaczyński przypomniał w rozmowie z Sygnałami Dnia w Programie Pierwszym Polskiego Radia, że Jan Ołdakowski, pełniąc funkcję szefa muzeum, był posłem przez ostatnie dwa lata. Podkreślił, że w tej sprawie wypowiadali się zgodnie trzej eksperci - konstytucjonaliści. Według nich w przypadku muzeum, będącego instytucją kulturalną a nie państwową, łączenie mandatu poselskiego jest możliwe.
Lech Kaczyński zasugerował, że za próbą usunięcia Jana Ołdakowskiego ze stanowiska dyrektora Muzeum Powstania Warszawskiego mogą stać nieczyste intencje.
REKLAMA
Być może chodzi o to, by ta grupa ludzi, która zbudowała Muzeum, musiała odejść. Zdaniem prezydenta w takim przypadku całą zasługę stworzenia placówki łatwo byłoby przypisać komuś innemu.
Marszałek Komorowski zapowiedział w sobotę, że dzisiaj lub jutro podejmie decyzję w sprawie Ołdakowskiego. Przypomniał, że zgodnie z prawem posłowie mieli czas do północy z piątku na sobotę na złożenie oświadczenia o ewentualnej rezygnacji z zajmowanego stanowiska lub funkcji, których nie można łączyć z mandatem poselskim.
Prezydent Lech Kaczyński podtrzymuje swoje zastrzeżenia wobec kandydata na ministra spraw zagranicznych Radosława Sikorskiego.
Donald Tusk, po ubiegłotygodniowej rozmowie z prezydentem na temat jego zarzutów pod adresem Sikorskiego, ocenił, że to "raczej opinie, a nie fakty".
REKLAMA
Prezydent Kaczyński zapewnił jednak, że zastrzeżenia te są bardzo konkretne i poważne. Zarzuty prezydenta dotyczą szczególnie "lekkomyślnej wiary" co do informacji mało wiarygodnych służb, niezrozumiałych decyzji Sikorskiego jako szefa MON oraz popierania osób, które na to nie zasługiwały.
Lech Kaczyński dodał, że dane, które zostaną przekazane Donaldowi Tuskowi gdy tylko uzyska dostęp do informacji niejawnych, potwierdzają wagę zarzutów pod adresem Radosława Sikorskiego. Prezydent zastrzegł, że nie może podać żadnych szczegółów.
Radosław Sikorski zapowiedział kilka dni temu, że jeśli zostanie szefem MSZ, to będzie się starał jak najlepiej ułożyć stosunki z Pałacem Prezydenckim. Przestrzegł również polityków i media przed publikacją niesprawdzonych, "szeptanych" oskarżeń pod jego adresem. Zapowiedział, że dobrego imienia jest gotów bronić przed sądem.
Prezydent Lech Kaczyński wyraził obawę, że Prawo i Sprawiedliwość jako partia opozycyjna będzie marginalizowane, a nawet szykanowane.
REKLAMA
Zdaniem prezydenta świadczą o tym wydarzenia ostatniego tygodnia, kiedy zarzucono rządowi PiS, że niszczy niewygodne dla siebie dokumenty - podczas gdy w rzeczywistości wydane niedawno przepisy znacząco ograniczają możliwość niszczenia akt. Pojawiły się też sugestie, jakoby prezydent dysponował taśmami kompromitującymi Radosława Sikorskiego.
Lech Kaczyński jest zdania, że tego rodzaju nieprawdziwe informacje rozpowszechniają wrogowie Prawa i Sprawiedliwości. Według prezydenta rządy Jarosława Kaczyńskiego przestraszyły pewne środowiska, których interesy zostały zagrożone chociażby poprzez lustrację.
Zdaniem prezydenta ostatnie dwa lata charakteryzowały się totalnym negowaniem przez media i przeciwników politycznych sensowności działań rządu Prawa i Sprawiedliwości. Lech Kaczyński uważa, że media tworzyły alternatywną rzeczywistość, w której pokazywało się zagrożenia dla demokracji spowodowane rządami PiS.
Lech Kaczyński zapowiedział, że jako prezydent będzie próbował przeciwstawiać się tego rodzaju próbom zafałszowania rzeczywistości.
REKLAMA
Prezydent Lech Kaczyński nie zgadza się z opiniami, że uroczystość desygnowania Donalda Tuska na premiera była wyjątkowo skromna.
Niektóre miedia zwróciły uwagę, że uroczystość odbyła się w rzadko używanej Sali Hetmańskiej Pałacu Prezydenckiego, inne wyliczyły, że trwała niewiele ponad pół minuty.
Lech Kaczyński zapewnił, że obecność Donalda Tuska w Pałacu trwała zdecydowanie dłużej. To co widziała telewizja, to było tylko wręczenie nominacji. Potem odbyła się rozmowa, podczas której prezydent postawił szereg spraw merytorycznych.
Prezydent wyraził ubolewanie z powodu niektórych wypowiedzi Donalda Tuska, które - jego zdaniem - mogą zapowiadać niedobre zmiany w życiu publicznym. Wyjaśnił, że jest zażenowany zapowiedziami przyszłego premiera, że nie dopuści, by ukazały się przygotowywane przez IPN publikacje na temat kontaktów Lecha Wałęsy ze Służbą Bezpieczeństwa. Gość Polskiego Radia dodał, że wygląda to jak zapowiedź wprowadzenia cenzury.
REKLAMA
Lechowi Kaczyńskiemu szczególnie nie podoba się język, którym posługuje się Donald Tusk. Określił go jako obraźliwy i wysoce niefortunny. Dodał, że dzieje się tak w sytuacji, w której desygnowany premier jest traktowany bardzo przychylnie przez media.
Prezydent przyznaje jednak, że w wystąpieniach Donalda Tuska znajduje też elementy pozytywne. Chodzi o te wypowiedzi, z których wynika, że Platforma stara się czerpać również z programu Prawa i Sprawiedliwości. Lech Kaczyński przytoczył hasło Polski solidarnej przejęte, jego zdaniem z programu PiS-u.
Zaprzysiężenie nowego rządu ma odbyć się w najbliższy piątek. Tydzień później - 23 listopada - Donald Tusk wygłosi w Sejmie expose i poprosi o posłów o wotum zaufania.
Prezydent Lech Kaczyński jest zdecydowanie przeciwny szybkiemu wycofaniu polskich wojsk z Iraku.
REKLAMA
Kandydat na ministra obrony Bogdan Klich powiedział wczoraj, że nasi żołnierze powinni opuścić ten kraj w przyszłym roku.
Prezydent Kaczyński podkreślił, że Polska powinna wypełniać swoje sojusznicze zobowiązania - szczególnie te, które są ważne dla światowego bezpieczeństwa. Szybkie wycofanie byłoby bardzo złą decyzją. Prezydent podkreślił, że sytuacja w sąsiadującym Iranie jest bardzo napięta.
Lech Kaczyński zapowiedział, że będzie się starał przekonać Donalda Tuska do przedłużenia misji polskich wojsk w Iraku. Jeśli mu się to nie uda, to nieprzedłużona misja po prostu wygaśnie.
REKLAMA