O czym Donald Tusk rozmawiał z rodzinami ofiar katastrofy smoleńskiej? wPolityce publikuje stenogram
"Odpowiedzialność polityczną przyjmuję na siebie. Wszystkie decyzje, jakie w ciągu tych miesięcy zapadały, które podejmowała administracja państwowa, są za moją wiedzą, zgodą" - zapewniał były premier 10 listopada 2010 roku na spotkaniu z rodzinami ofiar katastrofy smoleńskiej.
2017-04-05, 17:48
Jak wynika z opublikowanego przez portal wPolityce.pl materiału, na początku spotkania Donald Tusk powiedział: "Wiele wątków tej sprawy ma charakter ściśle prawny. Czeka nas jeszcze wiele procedur, także o charakterze karnym, w przyszłości, w związku z odpowiedzialnością za katastrofę etc. (...) Także zapis tego spotkania będzie oczywiście w pełni udokumentowany".
"Odpowiedzialność polityczną przyjmuję na siebie"
"Odpowiedzialność polityczną, i nie robię tu łaski, przyjmuję oczywiście na siebie. Wszystkie decyzje, jakie w ciągu tych tygodni, miesięcy zapadały, które podejmowała administracja państwowa mi podległa, są za moją wiedzą, zgodą, i ja ponoszę za to pełną odpowiedzialność" - stwierdził były premier.
Donald Tusk Odpowiedzialność polityczną, i nie robię tu łaski, przyjmuję oczywiście na siebie. Wszystkie decyzje, jakie w ciągu tych tygodni, miesięcy zapadały, które podejmowała administracja państwowa mi podległa, są za moją wiedzą, zgodą, i ja ponoszę za to pełną odpowiedzialność
"Nawet jeśli niektóre z tych decyzji, na przykład dotyczące sposobu prowadzenia badania i śledztwa, wynikają z procedur, z przepisów, albo czasami z braku przepisów, to ja oczywiście także za to biorę odpowiedzialność i ponoszę odpowiedzialność, niezależnie od tego, jakie to będzie dalej miało konsekwencje dla mnie i dla innych osób" - oświadczył.
"I dlatego, i proszę nie szukać w tym żadnego podstępu, i oczywiście, i prokuratura, i komisje, ale w tym przypadku prokuratura - i to polska prokuratura - będzie przecież szczegółowo badała także odpowiedzialność poszczególnych osób za każdą minutę, godzinę, za każdy sposób postępowania. I nikt z nas za granicę nie ucieknie" - podkreślił Tusk.
Powiązany Artykuł

Katastrofa smoleńska
wPolityce przytacza też inne słowa byłego premiera: "Tak jak katastrofy mają z reguły kilka, a czasami kilkanaście przyczyn, tak i po stronie rosyjskiej jak i po stronie polskiej są pewnie ludzie i instytucje, które obawiają się pełnego wyjaśnienia prawdy, bo na końcu jest gdzieś odpowiedzialność karna".
"Proszę to traktować jako deklarację dobrej woli"
Tusk został zapytany podczas spotkania o komunikat, jaki pojawił się 10 kwietnia 2010 roku na stronach Kancelarii Prezesa Rady Ministrów po rozmowie polskiego premiera z Dmitrijem Miedwiediewem zapewniającym, że śledztwo w sprawie katastrofy będzie prowadzone wspólnie.
"Proszę traktować to sformułowanie - ja to tak też odbierałem - jako raczej deklarację dobrej woli, że nie będzie ze strony rosyjskiej... Miedwiediew chciał jakby zademonstrować… swoją empatię i gotowość do pełnej współpracy w tej kwestii" - wyjaśnił.
"Jeśli mnie państwo pytacie, szczerze odpowiem, czy ja w pierwszej minucie i pierwszej godzinie po katastrofie miałem w głowie ułożony cały harmonogram działań i wszystkie procedury, i umowy międzynarodowe - oczywiście, że nie" - oświadczył.
"I sytuacja w tych pierwszych godzinach, znaczy to, co wiedzieliśmy, że musimy natychmiast podjąć, to po pierwsze jak najszybsza identyfikacja jakby sytuacji ustrojowo-państwowej. Wiedzieliśmy, kto zginął, ale nikt nie miał broszurki w ręku, jak działa państwo, jak działa każdy z nas w sytuacji, kiedy ginie lwia część elity politycznej, też w sensie administracyjnej. To nie jest tak, że każdy ma wydrukowane, albo gdzieś wisi na ścianie harmonogram postępowania wtedy, kiedy się dzieje tak straszna rzecz" - wytłumaczył.
Przedstawiciele rodzin ofiar zadawali liczne pytania
Dariusz Fedorowicz, brat ś.p. Aleksandra Fedorowicza, tłumacza prezydenta Lecha Kaczyńskiego, zapytał Tuska co zrobił, aby śledztwo było równoprawnie prowadzone przez stronę polską i stronę rosyjską. Andrzej Melak chciał poznać datę, kiedy rząd Polski wystąpił pisemnie do Rosjan o zabezpieczenie wraku samolotu.
Izabella Januszko zapytała o status lotu, zwracała uwagę, że wszyscy słyszeli, iż był to samolot wojskowy, załoga wojskowa, wystartowała z wojskowymi na pokładzie. "Natomiast słyszałam, że pojawiły się właśnie informacje, że był to status, że był to samolot rejs cywilny" - wskazała.
Piotr Walentynowicz chciał wiedzieć m.in., dlaczego polscy patomorfologowie nie uczestniczyli w sekcjach zwłok. Fedorowicz zapytał, "dlaczego strona polska jeszcze w kwietniu nie wykorzystała niezmiernie istotnych dowodów", jakimi były "ciała naszych drogich zmarłych, którymi strona polska w kwietniu dysponowała, ponieważ trumny ze zwłokami przybyły do kraju".
Katastrofa smoleńska
10 kwietnia 2010 roku w katastrofie Tu-154M w Smoleńsku zginęli wszyscy pasażerowie i załoga samolotu - w sumie 96 osób, w tym prezydent Lech Kaczyński i jego małżonka, a także ostatni prezydent RP na uchodźstwie Ryszard Kaczorowski.
Polska delegacja, w tym wielu przedstawicieli polskich elit politycznych, wojskowych i kościelnych oraz środowisk pielęgnujących pamięć o zbrodni katyńskiej, zmierzali na uroczystości w Lesie Katyńskim.
Okoliczności katastrofy smoleńskiej bada specjalny zespół prokuratorów Prokuratury Krajowej. W początkach kwietnia ubiegłego roku PK, po sześciu latach, przejęła śledztwo w sprawie katastrofy smoleńskiej od zlikwidowanej prokuratury wojskowej.
kk