Saryusz-Wolski: Tusk steruje nieformalnie opozycją, szykuje z naruszeniem wszelkich norm swój powrót do krajowej polityki

- Byłem na sali, kiedy Donald Tusk poparł procedurę KE prowadzącą do sankcji przeciw Polsce. Powiedziałem sobie w myślach: „Co za szmata” – mówi tygodnikowi „wSieci” Jacek Saryusz-Wolski. Jego zdaniem RE "nie powinna wybierać przewodniczącego bez wsparcia kraju macierzystego".

2017-06-12, 10:25

Saryusz-Wolski: Tusk steruje nieformalnie opozycją, szykuje z naruszeniem wszelkich norm swój powrót do krajowej polityki
Jacek Saryusz-Wolski. Foto: www.saryusz-wolski.pl

- Byłem na sali plenarnej, kiedy Donald Tusk poparł procedurę Komisji Europejskiej prowadzącą do sankcji przeciw Polsce. Powiedziałem sobie wtedy w myślach „Co za szmata”. A w tle było to, co potem napisałem: „Nie po to wprowadzałem Polskę do UE, żeby Polskę tą Unią Europejską karać" - mówi w poniedziałkowym wydaniu tygodnika b. kandydat polskiego rządu na szefa RE Jacek Saryusz-Wolski.

Pytany o to, co dała mu historia z kandydowaniem na przewodniczącego Rady Europejskiej, Saryusz-Wolski odpowiedział, że "jemu osobiście nic". - To był polityczny i moralny sprzeciw wobec zniesławiania Polski, poczynając od wszczęcia procedury z art. 7 przeciwko naszemu krajowi przez Komisję Europejską, po dwie rezolucje Parlamentu Europejskiego stawiające fałszywe tezy - wyjaśnił.

- W Polsce mamy do czynienia z ostrą walką polityczną, ale nie z zagrożeniem demokracji. Te tezy podrzuca totalna opozycja, a autoryzuje Donald Tusk, sterujący nieformalnie opozycją, szykujący z naruszeniem wszelkich norm swój powrót do krajowej polityki - dodał.

REKLAMA

Według Saryusz-Wolskiego "Rada Europejska nie powinna wybierać przewodniczącego bez wsparcia kraju macierzystego". - Sam wspierałem elekcję Donalda Tuska na pierwszą połowę kadencji. Ale po przekroczeniu tej graniczy zgodziłem się na propozycję Jarosława Kaczyńskiego. Szedłem na druty, choć wielu mówiło: "Nie rozumiem" - powiedział w wywiadzie polityk.

Pytany o bilans tego starcia, odparł: "Mam wrażenie, że ta ułańska szarża coś jednak dała. Już przy obchodach 60-lecia traktatów rzymskich szef Komisji Europejskiej Jean-Claude Juncker miał powiedzieć w Rzymie, że Komisja musi przemyśleć relacje Unii z państwami członkowskimi. A parę dni później Frans Timmermans ogłosił, że Komisja rezygnuje z użycia przeciw Polsce art. 7 przewidującego sankcje. Moim zdaniem poprawnie odczytali polską determinację. A szkody wyrządzone Polsce były przeogromne. Ten czas, kiedy Polsce spadły ratingi, przyniósł straty idące w miliardach. I wielkie straty wizerunkowe".

pp/PAP


Polecane

REKLAMA

Wróć do strony głównej