Historyczny dzień dla polskiej gospodarki morskiej? Stocznie odzyskują szansę na rozwój
Rozpoczyna się budowa nowego promu dla Polskiej Żeglugi Bałtyckiej. Jak podkreśla minister gospodarki morskiej i żeglugi śródlądowej Marek Gróbarczyk, kołobrzeski armator to jedno z najlepiej rozwijających się przedsiębiorstw w kraju. Prom pasażersko-samochodowy będzie budowany przez szczecińską Morską Stocznię Remontową "Gryfia". Czy oznacza to odrodzenie polskiego przemysłu stoczniowego? Jaka była i jaka jest kondycja polskich stoczni?
2017-06-23, 15:41
Nowy prom, który będzie zabierać na pokład prawie 400 pasażerów, będzie największym pełnomorskim promem pływającym dla polskiego armatora. Prom ma zostać przekazany Polskiej Żegludze Bałtyckiej w 2020 roku. - To historyczna chwila, bo ostatni prom, który był budowany dla nas powstał w 1978 r. Teraz budujemy nową historię - zaznaczył prezes spółki PŻB Piotr Redmerski. Prom ma pływać na trasie Świnoujście - Ystad w Szwecji. Prezes PŻB dołoży starań, aby jednostka pływała pod polską banderą.
Uroczystość położenia stępki odbyła się na pochylni Wulkan w Szczecińskim Parku Przemysłowym, gdzie statek ma powstawać. Polskie stocznie, które zbudują prom zrzeszone są w konsorcjum. To Gdańska Stocznia Remontowa im. J. Piłsudskiego SA, Stocznia Remontowa "NAUTA" SA, Morska Stocznia Remontowa "Gryfia" SA oraz Szczeciński Park Przemysłowy Sp. z o.o., działający na terenach po byłej stoczni w Szczecinie.
Powiązany Artykuł
Stocznia Szczecińska wraca do gry: ma inwestora, będzie budować statki i okręty
Spór o stocznie z Komisją Europejską
Stocznie od połowy lat dziewięćdziesiątych borykały się z rosnącymi problemami. Aby pomóc w kryzysie, największe zakłady stoczniowe w Gdańsku, Gdyni i Szczecinie były wspierane przez kolejne rządy milionowymi dofinansowaniami.
W maju 2008 r. Komisja Europejska, która wcześniej zakwestionowała pomoc publiczną udzieloną Stoczni Szczecińskiej, zażądała planów jej restrukturyzacji, grożąc odebraniem pomocy. Plany te rząd Donalda Tuska przesłał we wrześniu tamtego roku. KE w listopadzie 2008 r. uznała pomoc publiczną udzieloną stoczniom w Szczecinie i Gdyni, które były odrębnymi firmami, za nielegalną, dając polskiemu rządowi czas do końca maja 2009 r. na wyprzedaż majątku stoczni, co miało pozwolić na zachowanie miejsc pracy i kontynuację produkcji. Produkcję w Stoczni Szczecińskiej Nowa wstrzymano w pierwszej połowie 2009 r.
REKLAMA
Szczegóły związane z wyprzedażą majątku stoczniowego zostały zawarte w tzw. specustawie stoczniowej. Majątek stoczni ostatecznie sprzedano w większości w 2010 r., a pracowników zwolniono. W międzyczasie rząd ogłosił, że kupnem stoczni w Szczecinie jest zainteresowany katarski inwestor, który miał się ostatecznie później wycofać z transakcji.
Do 2006 r. Stocznia Gdynia była właścicielką Stoczni Gdańskiej. W 1996 r. stocznia gdańska została postawiona w stan upadłości, następnie na bazie przedsiębiorstwa powstała Stocznia Gdańska - Grupa Stoczni Gdynia SA, od 2006 r. - Stocznia Gdańsk SA.
Druzgocący raport NIK
Jak wynika z raportu Najwyższej Izby Kontroli, - który opublikowany został w 2009 r., ponad 230 milionów złotych pomocy publicznej trafiło do Stoczni Gdańsk w latach 2005-2007. Na tę kwotę składa się 86 milionów złotych przekazane na dokapitalizowanie i przejęcie zobowiązań oraz 148 milionów, które trafiły do grupy Stoczni Gdynia, której częścią był zakład w Gdańsku. NIK podkreśliła, że kontrolerzy sprawdzający wysokość udzielonej pomocy trafili na zupełny bałagan. Okazało się, że w niejasny i wybiórczy sposób księgowano pomoc publiczną, która trafiała do Stoczni Gdańsk. Zdarzało się również, że pomoc w ogóle nie była księgowana. Raport mówił też o bardzo wielu nieprawidłowościach i zaniechaniach, dotyczących prywatyzacji Stoczni Gdańsk.
NIK negatywnie oceniła działania ówczesnych ministrów skarbu, którzy m.in. przekazali znaczną część swoich uprawnień właścicielskich ARP i Korporacji Polskie Stocznie, co pozwoliło na rozproszenie odpowiedzialności. Kolejny zarzut dotyczy zmian w radach nadzorczych stoczni Gdynia. W ciągu trzech lat został zmieniony skład rady nadzorczej Stoczni Gdynia dziesięciokrotnie - "przy czym w 3 przypadkach powstały wątpliwości co do kwalifikacji przedstawicieli ministra, co wskazuje na dowolność decyzji personalnych" - czytamy raporcie.
REKLAMA
Powiązany Artykuł
"Symboliczny moment". Inauguracja budowy promu dla PŻB
Możliwe odrodzenie?
- Budowa nowego promu to szansa na odbudowę przemysłu stoczniowego w Szczecinie i na Pomorzu Zachodnim – mówił prezes spółki Morskiej Stoczni Remontowej Gryfia w Szczecinie Marek Różalski. - Liczę, że za trzy lata będę mógł oddać prom armatorowi. Myślę, że w tym czasie już na pochylni Wulkan będzie budowany kolejny prom dla PŻB lub innego armatora - dodał.
Podczas konferencji prasowej dotyczącej polskiego przemysłu stoczniowego, która odbyła się w Stoczni Szczecińskiej w styczniu 2017 r, gdy ta zyskała inwestora, minister rozwoju i finansów Mateusz Morawiecki mówił o Planie na Rzecz Odpowiedzialnego Rozwoju, w którym kluczowe jest odbudowanie przemysłu stoczniowego. - Krok po kroku przybliżamy się do tej wizji realizacji polskiego przemysłu stoczniowego, jako jednego z kół napędowych, jednej z lokomotyw polskiego rozwoju gospodarczego. Dla mnie zawsze przemysł stoczniowy był oczywiście zarówno taką nie tylko historyczną, symboliczną kolebką polskości, walki o Polskę, o lepsza Polskę, ale również później, w czasach transformacji, w czasach III Rzeczpospolitej, stał się też niestety symbolem utraconych szans – mówił Mateusz Morawiecki.
W Polsce działa obecnie blisko 50 zakładów stoczniowych, które zajmują się budową i remontami statków. Szansą dla ich rozwoju jest m.in. starzejąca się flota promowa krajowych i zagranicznych armatorów. Będzie musiała być zastępowana nowymi jednostkami w czasie najbliższych lat.
Przemysław Goławski, PAP/IAR
REKLAMA
REKLAMA