Marek Sawicki

Zdaniem ministra rolnictwa Marka Sawickiego katarski inwestor, który miał kupić polskie stocznie, od początku był niewiarygodny.

2009-09-03, 08:00

Marek Sawicki

Posłuchaj

+
Dodaj do playlisty

Zdaniem ministra rolnictwa Marka Sawickiego katarski inwestor, który miał kupić polskie stocznie, od początku był niewiarygodny. Gość "Sygnałów Dnia" w Programie 1 Polskiego Radia podkreślił, że sprawę prywatyzacji stoczni badzo trudno jest jednoznacznie ocenić, bowiem dużą rolę odgrywają w niej zaszłości historyczne. Jego zdaniem zbyt długo patrzono na te zakłady jedynie pod kątem historycznych zasług i liczono, że ciągle będzie można je finansować. To jednak skończyło się z momentem naszego wejścia do Unii Europejskiej - wyjaśnił Sawicki.  

Zaznaczył, że dalsze losy szefa resortu skarbu odpowiedzialnego za prywatyzację stoczni zależą wyłącznie do premiera. Wczoraj rzecznik rządu powiedział, że Donald Tusk poinformuje o swojej decyzji w następnym tygodniu we wtorek po posiedzeniu Rady Ministrów. 

Według specjalnej ustawy stoczniowej, polski rząd miał czas do 31 sierpnia, aby sprzedać zakłady. W maju przetarg na ich majątek wygrał Stichting Particulier Fonds Greenrights - powołany przez katarski fundusz, który deklarował, że będzie nadal produkował statki i zatrudni część zwolnionej załogi. Tuż przed terminem zapłaty inwestor poprosił o jego przedłużenie, ale i drugiego terminu nie dotrzymał. Wówczas resort skarbu poinformował, że niewykluczone, iż projekt przejmie państwowy Quatar Inventment Authorituy, nie doszło to jednak do skutku. Dlatego rząd wysłał ponownie do Brukseli wniosek o zgodę na sprzedaż stoczni w ramach specustawy.  

Wczoraj Komisja Europejska zażądała od Polski dodatkowych informacji dotyczących stoczni w Gdyni i Szczecinie. Dopiero po ich uzyskaniu zdecyduje, czy wydłuży termin sprzedaży majątku obu zakładów. Zdaniem Grada jest to "zupełnie normalna procedura, z której nie ma co robić sensacji".

REKLAMA

Polecane

REKLAMA

Wróć do strony głównej