Krzysztof Wyszkowski
Krzysztof Wyszkowski ocenia, że apel w obronie Lecha Wałęsy ma zniechęcić do zapoznania się z książką Sławomira Cenckiewicza i Piotra Gontarczyka.
2008-05-23, 08:56
Posłuchaj
Krzysztof Wyszkowski ocenia, że apel w obronie Lecha Wałęsy ma zniechęcić do zapoznania się z książką Sławomira Cenckiewicza i Piotra Gontarczyka. Gość Sygnałów Dnia dodał, że treść apelu intelektualistów i grupy opozycjonistów, związanych ze środowiskiem "Gazety Wyborczej" stanowi raczej pochwałę dla autorów książki.
Założyciel Wolnych Związków Zawodowych i działacz pierwszej Solidarności zwócił uwagę na niezwykłą atmosferę jaka towarzyszy książce na temat przeszłości Lecha Wałęsy. Zdaniem Wyszkowskiego, niektóre środowiska podjęły akcję, która ma przygotować opinię publiczną na odbiór publikacji. Były opozycjonista zauważył, że mamy do czynienia z sytuacją bez precedensu. Zamiast debaty na temat faktów, jesteśmy świadkami ataków personalnych na autorów, jeszcze przed pojawieniem się publikacji w księgarniach - uważa Wyszkowski. Jego zdaniem taka postawa ogranicza debatę publiczną, a autorzy apelu zachowują się jak cenzorzy.
Krzysztof Wyszkowski przypomniał, że wielu pracowników Stoczni Gdańskiej wystąpiło do IPN o dokumanty bezpieki na swój temat. W tych materiałach często pojawia się pseudonim tajnego współpracownika o pseudonimie "Bolek". Jednak dotąd żadnemu z nich nie udało się otrzymać od Instytutu informacji na temat personaliów tej osoby, chociaż mają do tego prawo jako pokrzywdzeni. Zdaniem byłego opozycjonisty pod krypotnimem ukrywa się właśnie Lech Wałęsa. Podkreśla, że tłumaczenie, iż w archiwach IPN jest kilkadziesiąt osób zarejestrowanych pod tym pseudonimem, to próba rozmydlenia sprawy. Wyszkowski jest przekonany, że w Stoczni Gdańskiej był tylko jeden donosiciel, który używał takiego pseudonimu.
Były opozycjonista podkreśla, że najlepszym wyjściem z sytuacji byłaby otwarta dyskusja, w której wziąłby udział sam Lech Wałęsa. Dodał jednak, że nie spodziewa się takiej postawy byłego prezydenta. Wyszkowski przypomniał jak podczas jednego z procesów, Lech Wałęsa przyznał mu się, że procesy w związku z oskarżeniami o współpracę z SB są dla niego niewygodne. Jednak zmusiły go do tego organizacje międzynarodowe, które zaczęły wątpić w jego kryształową przeszłość i przestały zapraszać go na odczyty i wystąpienia. A te - zdaniem Wyszkowskiego - są obecnie głównym źródłem utrzymania byłego prezydenta.
REKLAMA
REKLAMA