Jarosław Kaczyński

Prezes PiS jest zdania, że w interesie Polski nie leży zawiązywanie strategicznego sojuszu z jednym dużym krajem.

2008-05-29, 07:38

Jarosław Kaczyński

Posłuchaj

+
Dodaj do playlisty

Jarosław Kaczyński jest zdania, że w interesie Polski nie leży zawiązywanie strategicznego sojuszu z jednym dużym krajem. Prezes PiS nawiązał w ten sposób do podpisanej wczoraj w Warszawie deklaracji o partnerstwie strategicznym między Polską i Francją.

W rozmowie z "Sygnałami Dnia" w Programie Pierwszym Polskiego Radia Jarosław Kaczyński wyraził przekonanie, że Polska powinna wchodzić w różne sojusze z państwami, które się liczą w Unii - zarówno małymi, jak i wielkimi.

Jarosław Kaczyński dodał jednak, że "dobre stosunki z Francją to powrót do pewnej tradycji". Podkreślił, że po 1989 roku polska polityka zagraniczna koncentrowała się raczej na stosunkach z Niemcami. To - jego zdaniem - stwarzało nienajlepszą dla polskiej dyplomacji sytuację, a budowanie przewagi naszego zachodniego sąsiada nie przysłużyło się ani Europie, ani Polsce.

Prezydenci Lech Kaczyński i Nicolas Sarkozy podpisali wczoraj w Warszawie deklarację o polsko-francuskim partnerstwie strategicznym. W dokumencie jest mowa o ścisłej współpracy politycznej, gospodarczej, społecznej i kulturalnej.

REKLAMA

Jarosław Kaczyński uważa, że stosunki na linii prezydent - premier są poprawne, a domniemany konflikt między Lechem Kaczyńskim a Donaldem Tuskiem został w dużej mierze wykreowany przez media.

Prezes Prawa i Sprawidliwości podkreślił, że wtorkowa, dwugodzinna rozmowa prezydenta z szefem rządu, dotycząca wczorajszej wizyty w naszym kraju Nicolasa Sarkozy'ego, dała pozytywne efekty. Udało się bowiem ustalić wspólne stanowisko przed tą wizytą.

Z najnowszego sondażu dla "Gazety Wyborczej" wynika, że gdyby Polacy mieli dziś wybierać prezydenta, pierwszą turę wygrałby Donald Tusk z 29-procentowym popraciem. Na Lecha Kaczyńskiego głosowałoby 8 procent badanych.

Jarosław Kaczyński potwierdził, że do objęcia stanowiska premiera w lipcu 2006 roku przekonał go prezydent.

REKLAMA

Prezes PiS przypomniał, że o odwołaniu Kazimierza Marcinkiewicza zdecydował prawie jednogłośnie Komitet Polityczny partii. On sam nie miał ochoty na objęcie wakującej funkcji, ale ostatecznie zmienił zdanie - jak podkreślił - pod wpływem brata. Jarosław Kaczyński dodał jednak, że to dobrze iż ostatecznie przyjął funkcję premiera.

Przyznał, że sytuacja, w której premierem jest szef zwycięskiej partii, jest naturalna. Mimo to nie uważa, że postawienie na czele gabinetu Kazimierza Marcinkiewicza było błędem. Jak podkreślił, trudno było wtedy podjąć inną decyzję.

Według najnowszego sondażu "Gazety Wyborczej" Kazimierz Marcinkiewicz wciąż cieszy się dużym zaufaniem Polaków. Gdyby dziś odbywały się wybory prezydenckie, zagłosowałoby na niego 13 procent ankietowanych. Bilsko połowa badanych uznała, że byłby dobrym prezydentem.

Prezes Prawa i Sprawiedliwości uważa, że głoszona przez Platformę Obywatelską idea decentralizacji władzy niesie ze sobą wiele niebezpieczeństw. Jarosław Kaczyński odniósł się w ten sposób do zaproponowanej wczoraj przez rząd reformy samorządowej.

REKLAMA

Jego zdaniem, propozycje te oznaczają ograniczenie - i tak już słabej - kontroli władzy, oraz wzmocnienie tak zwanych brudnych sieci układów i powiązań. Prezes Kaczyński uważa, że rządowa reforma to także wielkie ryzyko dla majątku narodowego. Jest też zaniepokojony możliwością podporządkowania lokalnych mediów samorządom.

Zdaniem Jarosława Kaczyńskiego, Platforma za pomocą reformy administracyjnej, chce "uwiecznić swoją władzę".

Najważniejszym punktem planowanej przez rząd reformy ma być tak zwana ustawa kompetencyjna, która zwiększy rolę samorządu lokalnego. Ustawa ta ma przede wszystkim zwiększyć kompetencje samorządu wojewódzkiego kosztem uprawnień wojewodów.

To jest spór o prawdę w polskim życiu publicznym - tak Jarosław Kaczyński określa kotrowersje wokół książki o Lechu Wałęsie autorstwa historyków IPN.

REKLAMA

Prezes PiS podkreślił, że Trzecia Rzeczpospolita od początku opiera się na kłamstwie, które trzeba ujawnić. Jarosław Kaczyński dodał, że w życiu publicznym najważniejsza jest prawda. A prawda o przeszłości Lecha Wałęsy może wiele powiedzieć o jego prezydenturze.

Prezes Kaczyński uważa, że ci, którzy już teraz krytykują publikację Sławomira Cenckiewicza i Piotra Gontarczyka, w istocie żądają cenzury prewencyjnej. Przypomniał, że ich książka na temat kontaktów Lecha Wałęsy z SB na początku lat 70. jeszcze nie została opublikowana.

Tymczasem były prezydent w wywiadzie dla "Rzeczpospolitej" powiedział, że swoje teczki w PRL mieli ludzie aktywni. "Ci, co nie walczyli, nie mają nic, a udają bohaterów. Czyści są tchórze" - dodał. Lech Wałęsa wyraził też przekonanie, że autorzy książki na jego temat nie chcą niczego w swojej publikacji wyjaśnić. "Mają swoją teorię i robią wszystko, żeby ją udowodnić" - podkreślił.

Polecane

REKLAMA

Wróć do strony głównej