Sprawa Stachowiaka: podejrzany b. policjant trafił do rezerwy MON
Adam W., były policjant podejrzany o znęcanie się nad Igorem Stachowiakiem, został w piątek przeniesiony do rezerwy kadrowej Dyrektora Departamentu Kadr MON. Wcześniej media ujawniły, że Adam W. 1 czerwca został przyjęty do służby w Żandarmerii Wojskowej.
2017-09-15, 11:44
Jak poinformował w komunikacie rzecznik prasowy Komendanta Głównego Żandarmerii Wojskowe mjr Artur Karpienko, w związku z postawieniem Adamowi W. zarzutów prokuratorskich został on w piątek przeniesiony do rezerwy kadrowej Dyrektora Departamentu Kadr MON.
W czwartek Polsat News podał, że W. od 1 czerwca służy w Żandarmerii Wojskowej. Z kolei według portalu Onet.pl W. ubiegał się o przeniesienie z policji do Żandarmerii Wojskowej już w 2015 r.
Zarzuty dla Adama W.
Adam W. - tak jak trzej inni byli policjanci – we wtorek w poznańskiej prokuraturze usłyszał zarzuty przekroczenia uprawnień oraz fizycznego i psychicznego znęcania się nad zatrzymanym 15 maja 2016 r. we Wrocławiu Igorem Stachowiakiem. Były funkcjonariuszom grozi kara do 5 lat więzienia.
Według biegłych powołanych przez prokuraturę, zachowanie policjantów wobec zatrzymanego "nie ma związku przyczynowego z jego zgonem" – podała prokuratura.
REKLAMA
Sprawa Igora Stachowiaka
Igor Stachowiak w maju 2016 r. został zatrzymany na wrocławskim rynku. Według funkcjonariuszy był agresywny i dlatego musieli użyć paralizatora. Po przewiezieniu na komisariat stracił przytomność i pomimo reanimacji zmarł. Według pierwszej opinii lekarza, przyczyną śmierci była ostra niewydolność krążeniowo-oddechowa.
Sprawa wróciła po wyemitowaniu w maju tego roku reportażu w TVN24, gdzie m.in. pokazano zapis z kamery paralizatora. Później "Fakty" TVN podały, że policja miała dostęp do nagrań ws. śmierci Stachowiaka, choć deklarowała coś innego.
W związku z wydarzeniami sprzed roku szef MSWiA odwołał komendanta dolnośląskiej policji, jego zastępcę ds. prewencji oraz komendanta miejskiego we Wrocławiu. Wszyscy funkcjonariusze: zatrzymujący Stachowiaka i używający wobec niego tasera, są już poza policją.
pg
REKLAMA
REKLAMA