Premier Katalonii Carles Puigdemont: nie boję się aresztowania
Szef rządu Katalonii Carles Puigdemont powiedział w czwartkowym wywiadzie, że nie boi się ewentualnego aresztowania z powodu organizacji niedzielnego referendum niepodległościowego, podczas którego Madryt użył siły, by powstrzymywać ludzi przed głosowaniem.
2017-10-05, 12:11
Powiązany Artykuł
![krzyż shutter 280.jpg](http://static.prsa.pl/images/dfc40823-a200-4c08-ae93-7743a15b3268.jpg)
Hiszpania: księża katoliccy chcą być negocjatorami między Madrytem a Barceloną
"Nie dziwi mnie już to, co robi hiszpański rząd. Zatrzymanie mnie także jest możliwe, byłby to barbarzyński krok, jednak nie boję się tego" - czytamy w niemieckim dzienniku "Bild". Ani hiszpański rząd, ani sądy nie groziły na razie zatrzymaniem szefa katalońskiego rządu, chociaż Madryt oskarża go o zignorowanie orzeczenia Trybunału Konstytucyjnego zakazującego przeprowadzania referendum.
Rząd Puigdemonta zwróci się najpewniej w poniedziałek do regionalnego parlamentu, aby proklamował niepodległość Katalonii. Szef regionalnego rządu uważa, że referendum dowiodło, iż wolą Katalończyków jest odłączenie się od kraju i zapewnił, że doprowadzi do tego. Madryt z kolei utrzymuje, że tak się nie stanie. "Pójdziemy tak daleko, jak chcą ludzie, ale bez używania siły. Zawsze będziemy pokojowym ruchem. Jestem pewny, że Hiszpania nie będzie w stanie zignorować woli tak wielu ludzi" - powiedział Puigdemont.
Apel o negocjacje
W środowym wystąpieniu telewizyjnym kataloński premier ponowił apel o negocjacje z udziałem zagranicznych mediatorów, ale podkreślił, że wynik referendum będzie musiał zostać uznany.
Premier Hiszpanii Mariano Rajoy zaproponował rozpoczęcie rozmów z udziałem wielu partii, które mogłyby doprowadzić do lepszego porozumienia dla Katalonii w sprawie podatków i konstytucji w zamian za zrezygnowanie przez region z dążeń niepodległościowych. Rząd centralny podkreślił jednak, że przed początkiem negocjacji region musi "wrócić na drogę prawa".
Wydaje się, że starcia z hiszpańską policją podczas referendum, twarde stanowisko Rajoya i zaskakująco ostra interwencja króla Filipa VI pogłębiły determinację katalońskich władz, by kontynuować działania w kierunku niepodległości - komentuje agencja Reutera.
Z sondaży przeprowadzanych przed referendum wynikało, że ok. 40 proc. mieszkańców Katalonii popierało secesję. Jednak większość ankietowanych chciała przeprowadzenia referendum, a brutalne działania policji zbulwersowały Katalończyków bez względu na poglądy polityczne.
abi
REKLAMA
REKLAMA