Ziobro chciałby wspierać prezydenta. "Bez drużyny nie można podjąć realnej gry"
Andrzej Duda musi pamiętać, że nawet Robert Lewandowski bez wsparcia drużyny nie mógłby podjąć realnej gry. Skończyłoby się to wielką klapą i porażką - powiedział minister sprawiedliwości Zbigniew Ziobro. Zapewnił, że "dalej wyciąga rękę" do prezydenta i "chciałby go wspierać".
2017-10-09, 11:23
Ziobro w TVP1 odnosił się do wywiadu prezydenta dla "Do Rzeczy". Andrzej Duda powiedział m.in.: "Ataki na mnie pochodzą głównie z jednego środowiska; bynajmniej nie jest to środowisko PiS". Dodał, że chodzi o "jednego z koalicjantów PiS w ramach Zjednoczonej Prawicy". - Wyborcy doskonale pamiętają, że te same osoby w 2011 r., zaraz po wyborach parlamentarnych, zdradziły Prawo i Sprawiedliwość, próbowały rozbić klub parlamentarny PiS i partię. Potem wielokrotnie, publicznie i ostro atakowały śp. prezydenta Lecha Kaczyńskiego w związku z podpisaniem Traktatu Lizbońskiego - powiedział Duda.
Minister sprawiedliwości pytany m.in. o te słowa prezydenta powiedział, że Duda jest "bardzo zdolnym człowiekiem, który może wiele osiągnąć". - Ale Andrzej Duda musi pamiętać, tak jak był wczoraj mecz, z którego wszyscy się cieszymy (...), że jest świetny Lewandowski. Ale sam Lewandowski bez drużyny nie mógłby nawet podjąć realnej gry. Skończyłoby się to wielką klapą i porażką - oświadczył. - Nawet najzdolniejszy człowiek (...) bez wsparcia drużyny, bez tej pomocy w obronie, w ostatecznym finale, kiedy dojdzie do głównej rozgrywki, którą będzie gra o Polskę, przy okazji są wybory, jest skazany na porażkę - dodał.
- Wszyscy mają oczy i mają uszy - powiedział, podkreślając że przez ostatnie tygodnie politycy PiS, w tym prezes Jarosław Kaczyński, wiele razy wypowiadali się w sprawie prezydenckiego weta do ustaw o SN i KRS. - Czytając ten wywiad, miałem wrażenie, że pan prezydent sugeruje, że pan prezes Kaczyński i PiS chwaliło pana prezydenta za słuszną decyzję i wyrażało być może entuzjazm. Ja sobie nie przypominam takich słów - oświadczył Ziobro. - Co najważniejsze: jestem pewien, że wyborcy też doskonale to pamiętają - podkreślił.
"Dalej wyciągam rękę"
- Pan prezydent często odwołuje się do duchowości. Istotą działania Ducha Świętego jest prawda; to po pierwsze, a po drugie - mądrość. Jak ktoś w sposób tak oczywisty przeczy prawdzie i faktom, to trochę błądzi, zdaje się. To nie jest z natchnienia akurat tej duchowości, która jest nam bliska - mówił minister.
Zbigniew Ziobro podkreślił, że "każdy ma prawo popełniać błąd". - Pan prezydent ma wiele zalet i ma wielkie szanse przed sobą. Ja dalej wyciągam rękę do niego i chciałbym go wspierać - oświadczył. - Radziłbym panu prezydentowi - trochę jako mojemu koledze z dawnych lat, któremu (...) zdaje się bardziej ja pomogłem niż on mnie kiedyś i też chętnie będę mu pomagał w przyszłości, żeby dobierał doradców, którzy mają natchnienie bardziej od Ducha Świętego niż od jakichś PR-owców kierowanych cynicznymi chęciami rozgrywki - podkreślił minister.
Dodał, że "miarą skuteczności cynizmu, który niestety jest w polityce, jest skuteczność". - A jeśli ktoś tak w sposób oczywisty przeczy faktom (...), to niekoniecznie jest skuteczny i ludzie pewnie sobie zadają pytanie o wiarygodność i zaufanie - powiedział Ziobro. - Myślę, że pan prezydent bardzo zabiega o to, aby być osobą o wysokiej wiarygodności i zaufaniu. Ja bym chciał panu prezydentowi w tym pomóc - zaznaczył.
"Do pana prezydenta mam naprawdę pozytywny stosunek"
Przypomniał, że prezydent mógł liczyć na jego wsparcie w sprawie projektu, co do zaostrzenia kar dla pedofilów czy pomocy prawnej - "co przeczy osobistej niechęci do pana prezydenta". - Ja do pana prezydenta mam naprawdę pozytywny stosunek, mimo tych słów i tego wszystkiego - dodał Ziobro.
Zapewnił też, że "ani razu nie zaatakował Andrzeja Dudy wtedy, kiedy odszedł z Solidarnej Polski". - Dopiero zaatakowałem go wtedy, kiedy myśmy leżeli na deskach i on nas zaatakował - dodał Ziobro.
Odnosząc się do weta wobec ustawy o KRS, Ziobro podkreślił, że "spodziewał się podpisania". - Ustaliliśmy warunki, które ja spełniłem. Kiedy dowiedziałem się z telewizji, że pan prezydent zmienia zdanie (...), zdziwiłem się, że mój kolega były, prezydent państwa (...) zmienia ustalenia i oświadcza coś, co w gruncie rzeczy wywraca cały sens reformy, którą przygotowałem - powiedział minister. - Jeżeli pan prezydent wcześniej by zadzwonił i powiedział, że zmienia zdanie, to być może moja reakcja byłaby inna - dodał.
pr
REKLAMA