Amber Gold. Przesłuchanie byłego dominikanina Jacka Krzysztofowicza: małżeństwo P. poznałem w kościele

Małżeństwo P. poznałem w kościele, tak jak wiele innych osób; pierwszy raz rozmawiałem z Marcinem P. gdy przyszedł z ofertą darowizny 30 tys. zł - mówił b. gdański dominikanin Jacek Krzysztofowicz, znajomy szefów Amber Gold Katarzyny i Marcina P.

2017-10-11, 15:37

Amber Gold. Przesłuchanie byłego dominikanina Jacka Krzysztofowicza: małżeństwo P. poznałem w kościele

Posłuchaj

Danuta Misiewicz przyznała, że podejmując pracę w Amber Gold wiedziała o tym, że jej szef - Marcin P. - był wcześniej skazany (IAR)
+
Dodaj do playlisty

- Państwa P. znałem z widzenia z kościoła, regularnie przychodzili na msze, które odprawiałem. Wydaje mi się, że poznałem ich w 2008 r. Moment kiedy pierwszy raz rozmawialiśmy, to była sytuacja, gdy Marcin P. przyszedł i zaoferował darowiznę na rzecz klasztoru. To miało miejsce w 2009 lub 2008 r. - mówił przed komisją śledczą.

Zaznaczył, że wtedy nikt nie mówił, że Amber Gold to oszustwo. - W 2008, 2009 czy 2010 r. nie przypominam sobie, aby ktoś mówił, że Amber Gold to była piramida. To była firma, która była bardzo szanowana - dodał Krzysztofowicz.

Witold Zembaczyński (Nowoczesna) dopytywał, czy było to 1,5 mln zł darowizny. - W tym czasie byłem przeorem klasztoru i przyjąłem tylko jedną darowiznę bodajże to było 30 tys. Innych darowizn od niego nie przyjmowałem - zapewniał. Dodał jednocześnie, że w kwietniu 2010 r. przestał być przeorem i członkiem zarządu klasztoru.

"Klasztor przyjmował"

- Ale klasztor przyjmował? - dopytywał Zembaczyński. - Klasztor przyjmował - potwierdził.

REKLAMA

Świadek nawiązując do początków znajomości z P. mówił, że "nie pamięta w jaki sposób te kontakty się rozwijały". - Na pewno się rozwijały w takim kontekście kościelnym, widywałem na mszach, spotykałem w zakrystii, rozmawialiśmy - mówił. - Kontakty się pogłębiały, mogę powiedzieć, że byli moimi bliskimi znajomymi - dodał.

Dopytywany o kwestię darowizny, którą przyjął od P. stwierdził, że "to było bardzo dziwne". - Jako przeor klasztoru kilkakrotnie spotykałem się z tym, że różni biznesmeni przychodzili i chcieli ofiarowywać na klasztor pieniądze, ale zawsze było tak, że chcieli czegoś w zamian, np. reklamy - mówił.

- Natomiast on nie chciał w zamian niczego. Pytałem, czy chce aby to było jakoś ogłoszone, czy sobie czegoś życzą; nie chciał niczego. To było takie zaskakujące, ale też ujmujące - dodał.

"Nie wiedziałam, że byłam słupem"

Przed Jackiem Krzysztofowiczem, komisja śledcza przesłuchiwała dyrektor departamentu finansowego Amber Gold Danutę Misiewicz, która zapewniała, że nie miała świadomości tego, że została "zatrudniona w Amber Gold tylko jako słup".

REKLAMA

W trakcie przesłuchania Jarosław Krajewski (PiS) pytał świadka, czy mając wiedzę tego, jak wyglądała kwestia finansowo-księgową Amber Gold ma poczucie, że została tam zatrudniona "żeby być słupem w tej księgowości".

- Dzisiaj z perspektywy czasu oczywiście czuję się niefajnie, ale wtedy nie miałam świadomości, że zostałam zatrudniona tylko jako słup, ponieważ bardzo dużo pracowałam, ale tylko w OLT Express Regional - odpowiedziała.

Jak dodała księgi tej spółki lotniczej były w katastrofalnym stanie i mimo pracy nad nimi - po 6-7 dni w tygodniu czasem do godz. 22, zajęło jej pół roku, by je wyprowadzić na prostą.

- Czyli ma pani poczucie, że była pani fikcyjną główną księgową Amber Gold - dopytywał Krajewski. - Oczywiście - odparła Misiewicz. 

REKLAMA

Członkowie komisji pytali Misiewicz o zakup przez Amber Gold złota za środki wpłacone przez klientów firmy. Świadek powiedziała, że nie było żadnych faktur za zakup złota, jedynie za "jakieś próbki".

Złoto, srebro i platyna  

Poseł PiS Jarosław Krajewski dopytywał, czy świadek chce powiedzieć, że dopiero w lipcu 2012 r. zainteresowała się zakupem złota. - Tak, ponieważ wcześniej musiałam uporządkować księgi OLT Express Regional (...). Rozmawiałam parę razy na pewno z zarządem, że de facto powinnam być główną księgową OLT Express Regional, ponieważ się tym zajmuje (...). Nie zmieniono mi angażu - powiedziała.

Poseł PiS stwierdził, że pogodziła się z tym, że odpowiadała za księgowość Amber Gold wykonując zadania w OLT Express Regional. - Ponieważ miałam w planie najpierw uporządkowanie ksiąg OLT Express Regional, a następnie zajęcie się Amber Gold - wyjaśniła świadek.

Krajewski pytał, kiedy dowiedziała się, że za środki pozyskiwane przez Amber Gold od klientów nie są kupowane jakiekolwiek kruszce - złoto, srebro lub platyna. - Jak pan Marcin P. kilka razy odmówił spotkania, na którym miał mi powiedzieć, ile Amber Gold ma złoto i gdzie - powiedziała świadek. Dodała, że wydaje jej się, że to był czerwiec 2012 r.

REKLAMA

"Szokująca informacja"

Czyli, jak mówił Krajewski, w czerwca 2012 r. pozyskała informacje, że złota nie ma w formie Amber Gold. - Tak, wcześniej nie miałam wątpliwości - powiedziała świadek.

Poseł PiS ocenił, że to jest szokująca informacja; pytał co świadek zrobił z tą informacją o braku złota, jakie czynność podjęła, w momencie, kiedy Amber Gold zachęcał klientów do wpłacania środków na lokaty w złotu, a kruszcu nie kupowano. Krajewski dodał, że od 19 grudnia 2011 r., kiedy świadek pełniła funkcję głównego księgowego Amber Gold, firma nie kupiła ani razu złota, srebra, ani platyny.

- Nie miałam takiej świadomości (...) zaczęłam mieć wątpliwości, kiedy pan Marcin zaczął odwoływać spotkania - powiedziała Misiewicz.

pp

REKLAMA

Polecane

REKLAMA

Wróć do strony głównej