"Zmiana godziny głosowania nie przejdzie"
PO - to uporządkowanie przepisów. PiS - zachowanie drobnego cwaniaczka.
2010-02-06, 13:43
Większość klubów parlamentarnych krytycznie ocenia propozycję zmiany godzin głosowania w wyborach prezydenckich. Według projektu Platformy Obywatelskiej, lokale wyborcze byłyby czynne od 8.00 do 22.00, a nie jak obecnie - od 6.00 do 20.00.
Jarosław Gowin z PO tłumaczy tę propozycję próbą uporządkowania przepisów. Przypomina, że od godziny 8.00 głosujemy w wyborach samorządowych. Dodaje, że chodzi o ułatwienie uczestniczenia w wyborach przez wydłużenie czasu otwarcia lokali wyborczych.
PiS i reszta krytycznie
Oburzeni propozycją są politycy PiS. Krzysztof Putra krytykuje próby zmiany ordynacji na kilka miesięcy przed wyborami.
"Oczekiwałbym od Donalda Tuska zachowań męża stanu, a nie zachowań drobnego cwaniaczka" - powiedział wicemarszałek Sejmu. Przypomniał, że część Polaków wstaje rano i po głosowaniu chce zająć się innymi sprawami.
REKLAMA
Przeciwny zmienie godzin głosowania jest również Jerzy Szmajdziński z SLD. "Nie wiem czy chodziło o wyeliminowanie tych, którzy chodzą na roraty, czy tych, którzy wyprowadzają pieski" - stwierdził kandydat na prezydenta.
Jarosław Kalinowski z PSL podkreśla, że przyjęcie tego rozwiązania jest w praktyce mało prawdopodobne. Polityk ludowców przypomina orzeczenie Trybunału Konstytucyjnego w podobnej sprawie, które zakazało wprowadzania zmian do ordynacji na pół roku przed wyborami.
Władysław Stasiak z Kancelarii Prezydenta również wskazuje, że propozycja została zgłoszona zbyt późno. Według niego, takie zmiany powinno się wprowadzać nie teraz, ale na początku kadencji Sejmu.
Z badań wynika, że proponowana przez Platformę Obywatelską zmiana godzin głosowania byłaby najbardziej niekorzystna dla Lecha Kaczyńskiego. W ostatnich wyborach prezydent otrzymał najwięcej głosów właśnie rano, a wyborcy Donalda Tuska byli aktywniejsi przy urnach wieczorem.
REKLAMA
łk, Informacyjna Agencja Radiowa (IAR)
REKLAMA