Analitycy: płace rosną, ale będą tego konsekwencje

Gospodarka przyspiesza a naturalną konsekwencją tego stanu rzeczy jest wzrost płac. Analitycy zwracają jednak uwagę na konsekwencje, jakie w niedalekiej przyszłości będą miały te wzrosty. Problemy będą miały małe firmy, a ostatecznie wzrośnie inflacja. Trzeba mieć też świadomość, że za chwile nadejdzie wyhamowanie wzrostu wynagrodzeń, jako konsekwencja spowalnia europejskiej gospodarki i niepokojów na świecie, a także napływu tańszych pracowników z Ukrainy oraz innych krajów.

2018-05-18, 19:47

Analitycy: płace rosną, ale będą tego konsekwencje
Zdjęcie ilustracyjne. Foto: shutterstock

Dlatego też analitycy studzą optymizm związany ze wzrostem wynagrodzeń.

Główny Urząd Statystyczny podał dziś, że wynagrodzenie w kwietniu w ujęciu rocznym wzrosło o 7,8 proc., po wzroście o 6,7 proc. w poprzednim miesiącu, natomiast zatrudnienie w kwietniu rdr wzrosło o 3,7 proc., po wzroście o 3,7 proc. w marcu.

Mech: wzrost płac hamuje m.in. szerokie otwarcie rynku na pracowników spoza UE

Zdaniem Cezarego Mecha, byłego wiceministra finansów wzrost płac hamuje polityka ich schładzania, której głównym elementem jest szerokie otwarcie rynku na pracowników spoza UE. Jego zdaniem taki wzrost płac i zatrudnienia jest niewystarczający w sytuacji prognozowanego załamania demograficznego i utrzymujących się 3-4 krotnie wyższych wynagrodzeń np. w Niemczech.

Według ekonomisty wyhamowanie wzrostu wynagrodzeń w Polsce będzie się pogłębiać w miarę spowalnia europejskiej gospodarki i niepokojów na świecie, ale przede wszystkim zwiększeniem fali tanich pracowników z Ukrainy oraz innych krajów. - Ta sytuacja jest korzystna przede wszystkim dla zagranicznych a zwłaszcza niemieckich koncernów, które poszerzają pakiet poddostawców w Polsce bazując na niskich kosztach pracy i notując korzystne wyniki finansowe - zaznacza Mech.

REKLAMA

W perspektywie długookresowej polska gospodarka straci

Dodał, że polscy przedsiębiorcy, zwłaszcza ci wysyłający produkty na eksport, również dziś na tym korzystają, ale w perspektywie długookresowej polska gospodarka straci. Po pierwsze, jak tłumaczył Mech, polityka schładzania płac utrwala wizerunek Polski, jako kraju taniej siły roboczej. Po drugie, jest niebezpieczna, bo prędzej czy później konsumpcja, która jest dziś jednym z głównych motorów wzrostu gospodarczego, wyhamuje. Po trzecie, według byłego wiceministra finansów, fala tanich pracowników z zagranicy nie motywuje pracodawców do inwestycji i rozwoju technologicznego.

Jego zadaniem ofiarami hamowania wzrostu wynagrodzeń płac dzięki otwarciu polskiego rynku dla emigrantów spoza UE, padają też osoby w wieku przedemerytalnym i niepełnosprawni, ponieważ pracodawcy mając do wyboru młodego np. z Ukrainy oraz osobę w wieku 50+ lub niepełnosprawnego, z reguły wybierają tego pierwszego i nie dokonują koniecznych nakładów na miejsca pracy.

Kuczyński: Rosnące płace w końcu przełożą się na inflację

Piotr Kuczyński, analityk Xelion zwraca uwagę, że rosnące płace, szczególnie małym firmom, będą przysparzać problemów i w końcu powinny się przełożyć na inflację. - Dane są z jednej strony bardzo dobre, a z drugiej słabe - wskazał ekspert.  Jak wyjaśnił, wzrost zatrudnienia o 3,7 proc. był oczekiwany. - To nie jest zaskoczenie. Ale to jest w dalszym ciągu dobra informacja, że zatrudnienie rośnie - powiedział.

W jego ocenie jest to zatem dobra informacja dla pracowników, ale gorsza dla pracodawców. - Bo jeżeli jest niskie bezrobocie - 6,3 proc. i szybko rosnące płace, to zaczyna się robić problem dla pracodawców - wyjaśnił. 

REKLAMA

Rosną oczekiwania pracowników

Kuczyński wskazał, że składają się na to dwa elementy. - Podstawową sprawą jest to, że gospodarka polska rozwija się szybko - wstępne dane mówiły, że w I kw. 2018 r. PKB wzrosło o 5,1 proc. - więc to szybki rozwój - zaznaczył. Jak dodał, szybki rozwój gospodarki powoduje to, że stopa bezrobocia spada do wartości niewidzianej nigdy w czasach po transformacji. - A to z kolei powoduje, że rosną oczekiwania pracowników - wyjaśnił. 

Kurtek: Dynamika wynagrodzeń będzie przyspieszać

Monika Kurtek. główna ekonomistka Banku Pocztowego ocenia, że dynamika wynagrodzeń może w kolejnych miesiącach nadal przyspieszać, natomiast dynamika zatrudnienia może nadal pozostawać relatywnie niska.

- Sytuacja na rynku pracy, jak wskazują opublikowane dziś dane, jest póki co stabilna. Na tym samym poziomie, trzeci miesiąc z rzędu, utrzymało się w kwietniu tempo wzrostu zatrudnienia w sektorze przedsiębiorstw. Dynamika wynagrodzeń z kolei przyspieszyła w kwietniu i pomijając styczeń 2009 r. (zmiany w składkach) jest najwyższa od października 2008 r. Tempo wzrostu płac w sektorze przedsiębiorstw podlega wahaniom, niemniej jednak da się zauważyć w publikowanych danych miesięcznych za ostatni i bieżący rok wyraźny trend wzrostowy - komentuje Monika Kurtek.

Analitycy Banku Millennium: presja płacowa będzie narastać

Natomiast analitycy Banku Millennium w komentarzu do danych GUS zwracają uwagę, że presja płacowa w gospodarce będzie powoli narastać i w najbliższych miesiącach dynamika płac w sektorze przedsiębiorstw będzie nieco wyższa od odnotowanej w ostatnim półroczu. Przekonują, że piątkowe dane "wskazują na nadal silny popyt na pracę - w kwietniu liczba pracujących w sektorze przedsiębiorstw wzrosła w ujęciu rocznym o 221,6 tys., tj. podobnie jak w pierwszym kwartale 2018 roku".

REKLAMA

Zdaniem analityków Banku Millennium wobec spadającego bezrobocia i coraz większych trudności z zapełnieniem wakatów, "dane mogą stanowić pewien sygnał silniejszego przekładania napięć na rynku pracy na wzrost płac". 

Radwański: Optymistyczne dane z rynku pracy w sektorze przedsiębiorstw

Paweł Radwański, główny ekonomista Raiffeisen Polbanku uważa, że kwietniowe dane z rynku pracy w sektorze przedsiębiorstw pozostają optymistyczne, choć dynamika zatrudnienia mogłaby być wyższa.

Jego zdaniem przyspieszenie funduszu płac byłoby jeszcze bardziej optymistyczne, gdyby opierało się o coraz wyższe dynamiki zatrudnienia. - Jednak obecna struktura danych także pozwala na znaczny optymizm odnośnie dynamiki konsumpcji na początku II kwartału. Tym bardziej, że na wysokich poziomach pozostają wskaźniki nastrojów konsumenckich, co sugeruje wysoką skłonność do konsumpcji z osiąganego dochodu - dodał ekonomista. 

PAP, NRG, kw 

REKLAMA

 

Polecane

REKLAMA

Wróć do strony głównej