Nie będzie Marszu Równości w Lublinie. W obawie przed zagrożeniem życia i zdrowia
W Lublinie w sobotę nie odbędzie się Marsz Równości. Prezydent miasta Krzysztof Żuk zakazał organizacji tego wydarzenia. – W obliczu zagrożenia i bezpieczeństwa mieszkańców oraz stanowiska policji nie zostaje mi nic innego - powiedział w oświadczeniu na portalu społecznościowym.
2018-10-09, 19:26
Posłuchaj
Marsz Równości i kontrmanifestacja miały się odbyć w najbliższą sobotę, 13 października. Do wydarzeń jednak nie dojdzie, bo prezydent Lublina zakazał ich organizacji. Jak powiedział w zamieszczonym na portalu społecznościowym oświadczeniu, powodem była negatywna opinia komendanta miejskiego policji Dariusza Dudzika.
- Wskazał, że na podstawie analizy i oceny podobnych wydarzeń, które miały miejsce w innych częściach kraju, należy domniemywać, iż istnieje prawdopodobieństwo udziału w Marszu Równości różnych grup społecznych o przeciwstawnych poglądach, których spotkanie w jednym miejscu może doprowadzić do konfliktu i może być jednocześnie zagrożeniem dla mieszkańców Lublina - podkreślił Krzysztof Żuk.
Wolność tak, ale nie w obliczu zagrożenia
We wtorek odbyło się w Lublinie spotkanie z komendantem miejskim policji i służbami miasta odpowiedzialnymi za bezpieczeństwo. Podczas niego również stwierdzono, że istnieje realne zagrożenie dla życia i zdrowia dla mieszkańców, w tym uczestników marszu.
REKLAMA
- Stanąłem przed trudną decyzją. Jestem bowiem za wolnością zgromadzeń i wolnością wyrażania poglądów, ale w obliczu zagrożenia życia i bezpieczeństwa mieszkańców, które są dla mnie najważniejsze, a także stanowiska policji wyrażonego na dzisiejszej naradzie, nie zostaje mi nic innego niż wydać zakaz dla obu zgromadzeń - powiedział Krzysztof Żuk.
Prezydent powołał się na art. 14 prawa o zgromadzeniach. Ściślej chodzi o pkt 2 tego artykułu, który mówi, że można zakazać organizacji zgromadzenia, jeśli "jego odbycie może zagrażać życiu lub zdrowiu ludzi albo mieniu w znacznych rozmiarach".
- Dodam, że w tym dniu [13 października - przyp. red.] w Lublinie będzie odbywał się również festiwal fantastyki Falkon, w którym udział może wziąć nawet 10 tys. uczestników - zaznaczył Krzysztof Żuk.
Bojkot sesji
Od decyzji o zakazie zgromadzenia jego organizatorzy mogą się odwołać do Sądu Okręgowego w Lublinie. Organizator Marszu Równości Bartosz Staszewski powiedział, że nie zgadza się z decyzją prezydenta. - Złożymy odwołanie do sądu. W kraju odbyło się kilkanaście takich marszów. Nie ma powodu, aby go zakazywać w Lublinie – dodał.
REKLAMA
Planowany Marsz Równości w Lublinie wzbudził protesty m.in. działaczy PiS, środowisk narodowych i katolickich. Radni miejscy PiS, którzy domagali się jego zakazania, zwołali w tej sprawie nadzwyczajną sesję rady miasta. Obrady nie doszły do skutku, gdyż sesję zbojkotowali radni PO i Wspólnego Lublina, co spowodowało, że nie było kworum. Sesji towarzyszyły demonstracje zwolenników i przeciwników marszu.
W Lublinie pojawiły się też plakaty z napisami "Nie dla marszu homoseksualistów", "Lublin miastem bez dewiacji" i z zapowiedzią kontrmanifestacji organizowanej 13 października przez Młodzież Wszechpolską, ONR i fundację "Życie i Rodzina".
Sprawa w sądzie
Krytycznie o marszu wypowiadał się wojewoda lubelski Przemysław Czarnek. Na swoim wideoblogu zamieścił komentarz, w którym powiedział, że sprzeciwia się promowaniu "zboczeń, dewiacji, wynaturzeń", postaw "antyrodzinnych, antychrześcijańskich", "sprzecznych z katechizmem, sprzecznych z Konstytucją RP", która - jak przypominał - chroni "tylko małżeństwo heteroseksualne, związek kobiety i mężczyzny".
Także przewodniczący klubu radnych PiS w radzie miasta Tomasz Pitucha umieścił na portalu społecznościowym wpis, w którym Marsz Równości określił jako "promujący homoseksualizm, pedofilię".
REKLAMA
Organizator Marszu Równości złożył do sądu w Lublinie prywatne akty oskarżenia przeciwko Czarnkowi i Pitusze, od których domaga się przeprosin za ich wypowiedzi o marszu. - Nie możemy się zgodzić na to, aby nas obrażano i zniesławiano - mówił Staszewski dziennikarzom.
bb
REKLAMA