Andrzej Duda: Donald Tusk nie reprezentuje polskich interesów i nie ma szacunku do własnego kraju
- Szef Rady Europejskiej, b. premier Donald Tusk nie reprezentuje polskich interesów. Czuję, że on nie ma szacunku do własnego kraju - powiedział prezydent Andrzej Duda w wywiadzie dla wp.pl i 300polityka.pl.
2018-12-20, 10:18
Prezydent został spytany o komentarz szefa Rady Europejskiej, b. premiera Donalda Tuska do słów, jakie wygłosił pod koniec października w czasie polsko-niemieckiego Forum "Europa 1918-2018: historia z przyszłością". Prezydent mówił wówczas m.in. o niedosycie demokracji w ramach UE, podając jako przykład zakaz sprzedaży zwykłych żarówek.
Donald Tusk powiedział wtedy, że nie dołączy się do "złośliwości i szyderstw pod adresem polskiego prezydenta". - Wtedy, kiedy wydaje się pogubiony w argumentacji, potrzebuje raczej naszego wsparcia, a przynajmniej jakiejś takiej życzliwej cierpliwości. Więc pozwólcie państwo, że do tego chóru złośliwców i żartownisiów nie będę dzisiaj dołączał - zaznaczył b. premier.
Andrzej Duda, pytany "co czuje", słysząc takie komentarze pod swoim adresem, odparł: "Czuję, że Donald Tusk nie ma szacunku do własnego kraju". Podkreślił, że "ma wyrobione zdanie" na temat polityki, jaką Tusk realizował jako szef rządu. - Według mnie to była zła polityka - oświadczył.
Dopytywany "czyje interesy reprezentuje" Tusk, jako szef Rady Europejskiej, prezydent ocenił, że "nie są to polskie interesy". - Widocznie (Tusk) jest europejskim politykiem, jak to on mówi. Według tego, co widzę, polskich interesów nie reprezentuje - oświadczył Andrzej Duda.
REKLAMA
Według prezydenta, w UE są politycy, którzy mimo pełnienia funkcji w instytucjach unijnych, nie zapominają o interesach własnego kraju i je realizują.
"Nad Sądem Najwyższym nie ma kontroli"
We wtorek podczas corocznego publicznego posiedzenia Zgromadzenia Ogólnego Sędziów Trybunału Konstytucyjnego prezydent krytycznie odniósł się grupy sędziów, którzy - po wydaniu przez Trybunał Sprawiedliwości październikowego postanowienia ws. środków tymczasowych, w tym zawieszenia stosowania przepisów ustawy o SN, dotyczących przechodzenia sędziów w stan spoczynku - powrócili do Sądu Najwyższego i, uznając, że stali się na powrót sędziami czynnymi, podjęli funkcje, które wcześniej pełnili jako czynni sędziowie oraz zaczęli wydawać wewnętrzne akty prawne i zarządzenia.
Prezydent w rozmowie z wp.pl i 300polityka.pl był pytany o swoją krytyczną wypowiedź wobec sędziów, wygłoszoną we wtorek w TK. Jego zdaniem, ona, jako prezydent w obecnej sytuacji ma obowiązek wygłosić takie słowa.
- Jeżeli prezydent obserwuje taką sytuację, że przedstawiciele władzy sądowniczej, nad która de facto nie ma kontroli - a nad Sądem Najwyższym nie ma kontroli - jeżeli tam dochodzi do jawnego, ostentacyjnego łamania ustaw i konstytucji przez sędziów, to jest to sytuacja zatrważająca, nad którą nie można przejść do porządku dziennego - oświadczył Andrzej Duda.
REKLAMA
"Chcemy być w UE"
Prezydent pytany, jak wyborcy zareagują na podpisanie przez niego nowelizacji ustawy o SN zaznaczył, że wyborcy "muszą sobie zdawać sprawę, że chcemy być w UE i musimy pewne elementy jej funkcjonowania respektować, a takim elementem funkcjonowania są orzeczenia TSUE".
- Oczywiście możemy wyrażać swoje zdanie. Z wielką dezaprobatą patrzę na to, i to jest coś, co mi się nie podoba w UE, że rządząca tam liberalna lewica udaje, że nie widzi problemów, które są w Polsce - czyli łamania konstytucji i prawa przez środowisko sędziowskie, przez cały szereg sędziów SN, którzy do czasu opublikowania ustawy i wejścia jej w życie są cały czas sędziami w stanie spoczynku - oświadczył Andrzej Duda.
Przemawiając we wtorek w TK prezydent nawiązując do sędziów, którzy po październikowym orzeczeniu TSUE wrócili do SN, mówił m.in., że "chyba nikt, kto zna polski system prawny, w szczególności system konstytucyjny i zna obowiązujące zasady, nie ma wątpliwości, że takie działanie sędziego, po pierwsze, stanowi absolutne i jednoznaczne złamanie art. 178 ust. 1 i 3 konstytucji, po drugie, narusza uprawnienia sędziego, który został odsunięty od orzekania, wynikające z art. 178 ust. 2 konstytucji, jak również (...), jeżeli spojrzymy na to szerzej, z całą pewnością drastycznie złamany jest tutaj art. 7 konstytucji, mówiący o tym, że wszystkie władze państwowe w Rzeczypospolitej Polskiej, w tym sądy i trybunały, działają na podstawie i w granicach prawa".
Jak mówił prezydent, jeżeli mamy do czynienia z sytuacją, w której "znaczące postacie polskiego wymiaru sprawiedliwości (...) w sposób otwarty naruszają obowiązujące przepisy prawne, naruszają przepisy konstytucyjne, lekceważą przepisy ustawowo obowiązujące, to mamy do czynienia z anarchią wywoływaną przez przedstawicieli wymiaru sprawiedliwości".
REKLAMA
- Mamy sytuację, w której pewna grupa elity sędziowskiej uważa się za bezkarną i za taką, której polskie prawo nie obowiązuje, tylko dlatego, że im się nie podoba - stwierdził prezydent.
"Sytuacja parlamentarna jest stabilna"
- Dla mnie sytuacja parlamentarna jest sytuacją stabilną w tej chwili. Także osobiście nie mam takiego przekonania, żeby była jakaś podstawa do tego, żeby były wcześniejsze wybory parlamentarne. Natomiast oczywiście decyzja należy też do parlamentu - powiedział prezydent w wywiadzie dla wp.pl i 300polityka.pl, pytany czy wyklucza możliwość rozpisania przedterminowych wyborów.
Jego zdaniem, "absolutnie nie ma podstaw do tego by sądzić", że budżet nie zostanie uchwalony". - Spokojnie czekam na to, aż parlament zrealizuje swoje zadania. Nie mam w ogóle w tej chwili takich obaw, żeby ten budżet miał nie być uchwalony. Oczywiście, co będzie to będzie, ale jak będzie, to zobaczymy. Natomiast dzisiaj nie widzę takiego niebezpieczeństwa – stwierdził prezydent.
W środę "Gazeta Wyborcza" napisała, że w Prawo i Sprawiedliwość rozważa zorganizowanie przyspieszonych wyborów parlamentarnych na wiosnę, do czego - zdaniem "GW" - namawia szef MS Zbigniew Ziobro. - Ziobryści przekonują, że należy wyprzedzić majowe wybory do europarlamentu, bo będą najtrudniejsze dla obozu władzy i mogą zapoczątkować spadek w sondażach - czytamy.
REKLAMA
"Jest sposób, by doprowadzić do przedterminowych wyborów. Prezydent Andrzej Duda może skrócić kadencję parlamentu, jeśli w ciągu czterech miesięcy od złożenia w Sejmie projektu ustawy budżetowej nie zostanie ona uchwalona. Termin mija 27 stycznia" - pisze "GW". Według "Gazety", ostateczna decyzja ws. przyspieszonych wyborów ma zapaść 16 stycznia, a jedną z kluczowych przesłanek do jej podjęcia będą sondaże zlecone przez partię.
dn
REKLAMA