Złodziej próbował okraść zawodniczkę UFC. Szybko pożałował swojej decyzji
Polyana Viana pokazała, że przydomek "Żelazna Dama", którego dorobiła się w oktagonie, nie wziął się znikąd. Zawodniczka sama obroniła się przed napadem, a później wezwała policję, by ta zatrzymała złodzieja.
2019-01-07, 16:45
26-letnia Viana od 2013 roku stoczyła 12 zawodowych walk w MMA, wygrała 10 z nich. Dobra postawa zaowocowała kontraktem z UFC - Brazylijka walczy dla tej organizacji od lutego ubiegłego roku.
W weekend w Rio de Janeiro trafiła na mężczyznę, który najwyraźniej nie wiedział, z kim ma do czynienia. Została zaczepiona, kiedy czekała na taksówkę.
- Kiedy zobaczył, że go zauważyłam, przysiadł się do mnie i zapytał o godzinę. Odpowiedziałam mu, ale nie odchodził. Zdążyłam schować telefon, a on powiedział, żebym go oddała, dodał, że ma broń i położył rękę na czymś, co miało być pistoletem. Zorientowałam się jednak, że kłamie. Nawet gdyby miał prawdziwy pistolet, był tak blisko mnie, że nie zdążyłby zareagować - opowiadała Viana.
Brazylijka zadała niedoszłemu złodziejowi dwa ciosy i kopnięcie, a potem założyła duszenie. Poprosiła przechodniów, by ci wezwali policję i czekała z unieruchomionym mężczyzną do przyjazdu mundurowych. Podczas starcia nie odniosła żadnych obrażeń, przekazała przestępcę w ręce służb.
REKLAMA
Okazało się, że pistolet był... kartonową atrapą. Rabuś został odwieziony do szpitala i złożyła zeznania w sprawie całego zajścia..
- Nic mi się nie stało. On nawet nie zdążył zareagować, a potem wyglądał na przestraszonego. Kiedy prosiłam o wezwanie policji, sam powiedział, żeby to zrobić. Chyba bał się, że to nie koniec - powiedziała Viana.
ps
REKLAMA
REKLAMA