Tajlandia: Saudyjka otrzymała zezwolenie na wjazd pod opieką UNHCR
18-letnia Saudyjka, która po zatrzymaniu na lotnisku w Bangkoku odmówiła powrotu do swojego kraju z obawy przed prześladowaniami ze strony swojej rodziny, otrzymała zgodę na tymczasowy wjazd na terytorium Tajlandii pod opieką agencji ONZ ds. uchodźców UNHCR.
2019-01-07, 19:56
Posłuchaj
Jak poinformował na konferencji prasowej szef tajlandzkiej policji imigracyjnej generał Surachate Hakparn, oczekuje się, że przedstawiciele UNHCR, czyli Biura Wysokiego Komisarza NZ ds. Uchodźców, będą potrzebowali 5-7 dni na ocenę sytuacji Saudyjki i jej prośby o azyl.
Policja imigracyjna opublikowała zdjęcia 18-letniej Rahaf Mohammed Alkunun, gdy ta opuściła swój pokój w hotelu na lotnisku w Bangkoku, gdzie została umieszczona przez władze tajlandzkie po zatrzymaniu na lotnisku. Nie poinformowano, dokąd się stamtąd udała.
Wcześniej przedstawiciele UNHCR spotkali się najpierw z Surachate, a następnie z Alkunun. ONZ-owska agencja odmówiła ujawnienia szczegółów tego drugiego spotkania, ale jej przedstawiciel w Tajlandii Giuseppe De Vincentiis mówił o "duchu współpracy", jakim dotychczas w tej sprawie miała wykazać się strona tajlandzka.
"Nie wyślemy nikogo na śmierć"
Surachate przekazał, że ojciec Saudyjki ma w poniedziałek wieczorem przylecieć do Bangkoku, po czym tajlandzcy urzędnicy sprawdzą, czy Alkunun chce się z nim spotkać i wrócić z nim do domu. - Na razie (Alkunun) nie chce wracać i nie będziemy jej zmuszać. (...) Dziś donikąd jej nie wyślemy. Nie poślemy nikogo na śmierć (...). Będzie przestrzegać praw człowieka zgodnie z przepisami - zapewnił szef policji imigracyjnej.
REKLAMA
Wcześniej Surachate mówił też, że jeśli tajlandzkie władze nie zdecydują się na deportowanie kobiety do Arabii Saudyjskiej, będą musiały wyjaśnić powody tej decyzji władzom w Rijadzie, by nie wpłynęło to na stosunki między krajami.
Alkunun została zatrzymana na lotnisku Bangkok-Suvarnabhumi w sobotę. Chciała stamtąd udać się do Australii, gdzie zamierzała ubiegać się o azyl.
Kobieta po zatrzymaniu zaapelowała o pomoc w mediach społecznościowych. Boi się, że jeśli zostanie odesłana do rodziny w Arabii Saudyjskiej, grozi jej śmierć, ponieważ uciekła i przyznała się do tego, że nie wierzy w Boga.
18-latka uważa, że rodzina zmuszała ją do modlitwy i przestrzegania religijnych nakazów, stosując wobec niej przemoc fizyczną i psychiczną. W rozmowie z przedstawicielami organizacji praw człowieka Human Rights Watch powiedziała, że grożono jej śmiercią i bito, a po tym, gdy obcięła włosy, jej męscy krewni siłą więzili ją w pokoju przez pół roku. Kobieta poinformowała również, że została zatrzymana przez - jak sądzi - funkcjonariuszy służb kuwejckich i saudyjskich oraz że siłą zabrano jej paszport i dokumenty podróży, co HRW potwierdziła.
Saudyjczycy nadal zaprzeczają
Wicedyrektor HRW na Azję Phil Robertson powiedział, że władze tajlandzkie powinny oddać Alkunun jej paszport i pozwolić na wyjazd do Australii. Jak dodał, ma ona ważną wizę australijską. Saudyjska ambasada oświadczyła, że nie odebrała obywatelce paszportu.
REKLAMA
Arabia Saudyjska znana jest z licznych restrykcji wobec kobiet. Są one pod opieką mężczyzn (na przykład ojca lub męża), którzy sprawują nad nimi władzę i podejmują ważne decyzje o ich losie, niezależnie od ich wieku, np. wydając im pozwolenia na odbycie podróży, zawarcie małżeństwa czy wyrobienie paszportu. Kobieta oskarżona o popełnienie zbrodni "obyczajowej" może zostać brutalnie ukarana przez rodzinę, a nawet zamordowana (tzw. zabójstwo honorowe).
Agencja AP zauważa, że przypadek Alkunun ponownie zwrócił uwagę świata na los Saudyjek, a także na ograniczony zakres reform wprowadzonych przez następcę tronu księcia Muhammada ibn Salmana. Usiłuje on naprawić reputację kraju po brutalnym zabójstwie krytycznego wobec Rijadu dziennikarza Dżamala Chaszodżdżiego. O zlecenie tej zbrodni sam jest podejrzewany.
ras
REKLAMA