Marcin Makowski: publikacja "GW" ws. Srebrnej to słaby pocisk
- Wątpię, czy po artykule "Gazety Wyborczej" runął mit Jarosława Kaczyńskiego jako ascety. Oczywiście nie czyni go on świętym, ale nie ma tam ofert korupcyjnych, a jest wręcz próba zapłacenia deweloperowi – podkreślił w rozmowie z portalem PolskieRadio24.pl Marcin Makowski, publicysta tygodnika "Do Rzeczy".
2019-01-29, 13:15
Zdaniem Marcina Makowskiego wtorkowa publikacja "nie ma siły bomby atomowej i tego, co zapowiadano jeszcze przed tym, jak ukazała się w druku i w internecie".
Powiązany Artykuł

Co naprawdę powiedział Jarosław Kaczyński? Podsumowanie
- Jeżeli to miała być bomba, to musi być z bardzo opóźnionym zapłonem. Dlatego, że poważnych strat wizerunkowych w kierunku Prawa i Sprawiedliwości oraz prezesa partii Jarosława Kaczyńskiego jeszcze nie spowodowała. Może spowodować, jeżeli faktycznie jest tam jeszcze coś w zanadrzu. Można być jednak niemal pewnym, że na jednej publikacji się nie skończy. Z deweloperem, z którym rozmawiał Jarosław Kaczyński, odbyło się przecież 16 spotkań – powiedział publicysta "Do Rzeczy".
"Trzy kwestie"
Jego zdaniem "jeśli coś może być długoterminowo niekorzystne dla obecnie rządzących, to są trzy kwestie".
- Pierwsza to łatwość, z jaką Jarosław Kaczyński mówi o potężnym kredycie, który miałby otrzymać z Banku PKO SA. Oczywiście inwestycja w nieruchomość w centrum Warszawy jest właściwie pewną inwestycją, więc to nie tak, że żaden bank by tego kredytu nie udzielił, natomiast mówimy o banku publicznym i o polityku, więc takie rzeczy zawsze trzeba bardzo precyzyjnie prześwietlać i monitorować – powiedział Marcin Makowski.
REKLAMA
Powiązany Artykuł

Piotr Semka: ws. Srebrnej nie udowodniono łamania prawa
Drugą potencjalnie negatywną kwestią, którą przedstawił publicysta, jest sprawa "ustawy o działalności partii politycznych i tego, że partie w działalność biznesową nie mogą się angażować ani też nie mogą wynajmować nieruchomości poza biurami poselskimi". – Trzecia zaś, to założenie, że nie uda się biurowca wybudować, jeżeli w Warszawie nie wygra PiS. Ale ta kwestia też ma drugie dno, okazuje się, że decyzja o tym, że na działce spółce Srebrna nie da się zrealizować tej inwestycji, też ma charakter polityczny, bo po prostu blokuje ją PO – dodał Marcin Makowski.
"To za słaby pocisk"
Jak zaznaczył, artykuł "GW" nie powinien wpłynąć na postrzeganie prezesa PiS. - Wątpię, czy po publikacji "Gazety Wyborczej" runął mit Jarosława Kaczyńskiego jako ascety. Oczywiście nie czyni go ona świętym, ale nie ma tam ofert korupcyjnych, a jest wręcz próba zapłacenia deweloperowi, który nie podpisał umowy poprzez inne instrumenty prawne – podkreślił publicysta.
Uważa, że publikacja "nie jest czymś o skali zatopienia PiS-u". - To jest na pewno za słaby pocisk. Miał być koniec PiS-u i koniec Jarosława Kaczyńskiego, a moim zdaniem ziemia się nie zatrzęsła – zaznaczył Marcin Makowski.
***
"Gazeta Wyborcza" opublikowała we wtorek stenogram nagrania rozmowy m.in. prezesa PiS Jarosława Kaczyńskiego z austriackim biznesmenem Geraldem Birgfellnerem, która dotyczy planów budowy w Warszawie dwóch wieżowców przez powiązaną z jego środowiskiem spółkę Srebrna.
REKLAMA
Budowa miała być sfinansowana z kredytu udzielonego przez bank Pekao SA w wysokości do 300 mln euro, czyli ok. 1,3 mld zł - podała "GW".
Ujawniona rozmowa odbyła się 27 lipca 2018 r. w siedzibie Prawa i Sprawiedliwości przy ul. Nowogrodzkiej w Warszawie. Wzięli w niej udział Jarosław Kaczyński, jego brat cioteczny Grzegorz Tomaszewski, austriacki biznesmen Gerald Birgfellner powiązanym rodzinnie z prezesem PiS i jego wspólniczka, pełniąca jednocześnie rolę tłumaczki.
Z nagrania wynika - jak napisała gazeta - że projekt budowy został wstrzymany ze względu na nieprzychylność władz Warszawy i kampanię działacza miejskiego Jana Śpiewaka. "Jeśli nie wygramy wyborów, to nie zbudujemy wieżowca w Warszawie" – miał powtarzać kilkakrotnie Kaczyński w rozmowie z 27 lipca 2018 r.
Zdaniem "Wyborczej", z kolejnych fragmentów nagrań wynika, że nie chodzi tylko o wybory w Warszawie, ale też o wybory do parlamentu w 2019 r. i że gdyby informacje o przygotowaniach do inwestycji i toczonych negocjacjach wyszły na jaw, byłoby to zabójcze politycznie dla PiS. "Partia buduje wieżowiec", "to nie do obrony", "chodzi o medialny atak", "to jest polityka" – miał wyliczać Kaczyński.
Gazeta podaje, że Austriak był od 2017 r. zaangażowany w projekt budowy dwóch 190-metrowych wieżowców. Całkowite wynagrodzenie Austriaka, po wybudowaniu "dwóch wież", miało wynosić 3 proc. wartości inwestycji, czyli ok. 9 mln euro (ok. 39 mln zł). Po wstrzymaniu inwestycji przez Kaczyńskiego, zarząd spółki odmówił mu zapłaty za jego pracę, Birgfellner udał się do Kaczyńskiego, z którym łącznie w sprawie projektu spotykał się od maja 2017 roku 16 razy - czytamy w "Gazecie Wyborczej".
REKLAMA
Jak dowiedziała się nieoficjalnie "Wyborcza", w ubiegły piątek prawnicy Birgfellnera – Roman Giertych i Jacek Dubois – wysłali do warszawskiej prokuratury zawiadomienie o "uzasadnionym podejrzeniu popełnienia przestępstwa przez Jarosława Kaczyńskiego". Austriacki biznesmen zarzuca prezesowi partii rządzącej "dokonanie oszustwa wielkich rozmiarów".
Rozmawiał Bartłomiej Bitner, PolskieRadio24.pl
PolskieRadio24.pl/PAP/bb
REKLAMA