Warszawa: do sądu wpłynęło oświadczenie lustracyjne Kazimierza Kujdy
Do Sądu Okręgowego w Warszawie wpłynęło oświadczenie lustracyjne byłego szefa Narodowego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej Kazimierza Kujdy, w którym stwierdził, że nie był współpracownikiem organów bezpieczeństwa PRL - podała sekcja prasowa tego sądu. W Instytucie Pamięci Narodowej z dokumentami w tej sprawie zapoznała się Polska Agencja Prasowa.
2019-02-26, 17:02
"W dniu 22.02.2019 r. do Sekretariatu VIII Wydziału Karnego tut. Sądu wpłynęło oświadczenie lustracyjne Pana Kazimierza Kujdy, w którym oświadczył, że nie był współpracownikiem organów bezpieczeństwa PRL" - poinformowała we wtorek sekcja prasowa Sądu Okręgowego w Warszawie.
Złożył oświadczenie w 1979 r.
W informacji przesłanej na pytanie PAP sekcja prasowa przypomniała też, że Instytut Pamięci Narodowej 11 lutego przekazał do Sądu Okręgowego w Warszawie wniosek o wszczęcie postępowania autolustracyjnego złożony przez Kujdę. Wniosek został zarejestrowany pod sygnaturą VIII K 33/19.
Zgodnie z przepisami, to sąd podejmuje decyzję o ewentualnym wszczęciu postępowania autolustracyjnego. Wydanie decyzji przez sąd jest poprzedzone dokonaniem oceny merytorycznej i formalnej wniosku. Po ewentualnym wszczęciu postępowania autolustracyjnego prokurator IPN przeprowadza na zlecenie sądu postępowanie, którego celem jest przedstawienie sądowi stanowiska dotyczącego zgodności z prawdą złożonego danego oświadczenia lustracyjnego. W ramach tego postępowania prokurator w szczególności dokonuje kwerendy archiwalnej, przesłuchuje świadków oraz odbiera wyjaśnienia od wnioskodawcy.
Z dokumentów, które są dostępne w Archiwum IPN wynika, że Kazimierz Kujda 21 grudnia 1979 r. w Warszawie na piśmie złożył oświadczenie dotyczące "nawiązania dialogu" ze Służbą Bezpieczeństwa. Oświadczenie to poprzedzone jest m.in. szczegółowym wnioskiem Służby Bezpieczeństwa o zatwierdzenie dokonanego pozyskania Kujdy na TW. Dokumenty te znajdują się w teczce personalnej tajnego współpracownika ps. Ryszard, którą założyła SB, dotyczącej Kazimierza Kujdy ur. 14 czerwca 1952 r. Teczka ta, podobnie jak teczka pracy, pochodzi z byłego zbioru zastrzeżonego. Widnieje na nich informacja, że klauzulę tajności zniesiono 21 stycznia 2019 r.
Kazimierz Kujda zaprzeczał w tygodniku
"Ja, Kazimierz Kujda, wyrażam zgodę na nawiązanie dialogu z pracownikiem Służby Bezpieczeństwa. Fakt ten zachowam w ścisłej tajemnicy przed rodziną oraz przed sądem, prokuraturą, milicją i osobami trzecimi. W dialogu będę przekazywał wiadomości autentyczne i zgodne z prawdą. Dialog dotyczy spraw o charakterze naukowym (gospodarka energetyczna), wynikających z moich kontaktów zagranicznych" - napisał Kujda. Pod dokumentem jest też adnotacja oficera SB, ppor. Tadeusza Wielgórskiego o przyjęciu zobowiązania Kujdy o przystąpieniu do współpracy z SB. Z innych dokumentów znajdujących się w teczce pracy "Ryszarda" wynika też, że donosił funkcjonariuszowi SB o swoich wyjazdach zagranicznych, a także o ich okolicznościach i spotykanych wówczas osobach.
REKLAMA
W teczce personalnej znajduje się również dokument z 5 września 1979 r., w którym Kujda po rozmowie z oficerem SB zobowiązał się do zachowania w ścisłej tajemnicy treści tej rozmowy. Przekazane przez Kujdę informacje dotyczyły jego wyjazdu do Londynu, m.in. przez Niemcy i Holandię, a także osób, które spotkał, w tym m.in. Tadeusza Tchórzewskiego - wykładowcę na Wydziale Elektrycznym Uniwersytetu of Surrey pod Londynem.
Współpracy ze Służbą Bezpieczeństwa Kujda zaprzeczył m.in. w opublikowanym w poniedziałek wywiadzie dla tygodnika "Sieci".
"Nie byłem tajnym współpracownikiem SB, jeżeli pod tym określeniem rozumie się podpisanie zobowiązania do współpracy, przyjęcie pseudonimu oraz chęć szkodzenia innym. W mojej teczce, która znajduje się w zasobach archiwalnych Instytutu Pamięci Narodowej, nie ma deklaracji takiej współpracy, gdyż zwyczajnie nigdy jej nie podpisałem" - cytuje słowa Kujdy tygodnik "Sieci".
Pytany o to, co podpisał dla SB odpowiedział, że "deklarację prowadzenia z nimi dialogu w zakresie gospodarki, energetyki, spraw naukowych". "Wykluczało to sporządzanie donosów czy informowanie o innych osobach" - dodał. Opowiadając o okolicznościach podpisania tego dokumentu, Kujda tłumaczył też, że został wciągnięty siłą do pokoju hotelowego, a tam straszony i szantażowany, kiedy odmawiał podpisania deklaracji współpracy.
REKLAMA
Wystąpił o autolustrację
Pierwsze doniesienia medialne dotyczące współpracy prezesa NFOŚiGW Kazimierza Kujdy ze Służbą Bezpieczeństwa pojawiły się na początku lutego. Sprawę, przedstawiając m.in. zawartość teczek, opisali dziennikarze "Gazety Wyborczej" i portalu Onet. Także "Rzeczpospolita" podała, że Kujda "widnieje w jawnym już inwentarzu IPN jako tajny współpracownik o pseudonimie Ryszard, który współpracę miał rozpocząć w 1979 r. w Siedlcach".
Po tych doniesieniach Kujda oświadczył, że nigdy nie podjął współpracy z SB, która doprowadziłaby do czyjejś krzywdy. Przyznał, że mógł "podpisać jakieś dokumenty", ubiegając się o wyjazd za granicę. Wystąpił także do IPN z wnioskiem o autolustrację. Biuro Lustracyjne IPN podało jednak, że - zgodnie z przepisami, w tym z właściwością miejscową i rzeczową - skierowało ten wniosek do Sądu Okręgowego w Warszawie w celu jego rozpoznania.
W związku ze sprawą Kazimierz Kujda zrezygnował z pełnienia funkcji prezesa Narodowego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej. Dymisję przyjął minister środowiska Henryk Kowalczyk. Kujda NFOŚiGW kierował od 2015 r. (wcześniej pełnił funkcję prezesa NFOŚiGW w latach 2000-2002 oraz 2006-2008). Jego nazwisko pojawiło się ostatnio w publikacji "Gazety Wyborczej", która ujawniła zapis rozmowy prezesa NFOŚiGW z austriackim przedsiębiorcą Geraldem Birgfellnerem, którego firmy miały przygotować inwestycję budowy dwóch wieżowców dla powiązanej z PiS spółki Srebrna w Warszawie.
bb
REKLAMA
REKLAMA