Nie żyje Luke Perry. Aktor kultowego serialu "Beverly Hills, 90210" zmarł w wyniku udaru
Luke Perry zmarł w poniedziałek w wieku 52 lat w szpitalu w Burbank w USA. W ubiegłym tygodniu przeszedł rozległy udar. Aktor był gwiazdą kultowego w latach 90. serialu "Beverly Hills, 90210".
2019-03-04, 19:39
Aktor trafił do szpitala w ubiegłą środę, po tym jak doznał udaru. Lekarzom nie udało się go uratować. Jak przekazał agent aktora Arnold Robinson, był on w ostatnich momentach otoczony przez rodzinę i przyjaciół.
"Rodzina dziękuję za wsparcie i modlitwę, apeluje o uszanowanie jej prywatności w czasie żałoby. Nie będziemy udzielać więcej informacji na ten temat" - można przeczytać w oświadczeniu Robinsona.
Luke Perry zdobył ogromną popularność w latach 90-tych. W serialu "Beverly Hills, 90210" zagrał rolę Dylana McKaya, który stał się idolem nastolatek na całym świecie. Serial był emitowany również w polskiej telewizji.
Perry grał też w takich filmach jak "5. element", "8 sekund". Podkładał też głos w kreskówkach "The Incredible Hulk" i "Mortal Kombat".
REKLAMA
W ostatnich latach występował jeszcze w serialu "Riverdale", zagrał też w filmie Quentina Tarantino "Once Upon A Time In Hollywood" u boku Brada Pitta, Leonardo DiCaprio oraz Margot Robbie. Film będzie miał swoją premierę w lipcu tego roku.
Aktor angażował się również w akcje związane z profilaktyką chorób nowotworowych, takich jak rak jelita grubego.
W dniu, w którym Luke Perry doznał udaru, stacja Fox ogłosiła, że powraca do serialu "Beverly Hills, 90210" i nakręci latem sześć dodatkowych odcinków z wieloma dawnymi aktorami, jednak wśród nich Luke Perry się nie znalazł.
Według dziennika Daily Mail, udział w przedsięwzięciu potwierdzili: Jason Priestley, Jennie Garth, Ian Ziering, Gabrielle Carteris, Brian Austin Green i Tori Spelling.
REKLAMA
Daily Mail, paw/
REKLAMA