Chinka zatrzymana w posiadłości Donalda Trumpa stanęła przed sądem w USA
Chinka, którą zatrzymano przed tygodniem w posiadłości prezydenta Trumpa na Florydzie stanęła przed sądem. Amerykańska prokuratura zarzuca jej wtargnięcie do zakazanej strefy i składanie fałszywych zeznań. Nie jest jasne czy kobieta jest chińskim szpiegiem.
2019-04-09, 09:59
Posłuchaj
32-letnia Yujing Zhang została wpuszczona do posiadłości Donalda Trumpa ponieważ pracownicy Mar-a-Lago byli przekonani, że jest córką jednego z członków klubu. Gdy została zatrzymana twierdziła, że ma zaproszenie na organizowane tam spotkanie amerykańsko-chińskiej społeczności. Kobieta miała ze sobą dwa chińskie paszporty, cztery telefony komórkowe, laptopa i dysk zewnętrzny. W jej pokoju hotelowym znaleziono później kilka kart kredytowych, 8 tysięcy dolarów w gotówce i wykrywacz urządzeń elektronicznych.
Kobiecie nie postawiono zarzutu szpiegostwa. Prokuratorzy powiedzieli sędziemu, że nadal zbierają materiał dowodowy i wnioskowali o zastosowanie aresztu tymczasowego.
Obrońca z urzędu przekonywał, że kobieta mówi słabo po angielsku i że doszło do nieporozumienia. Tłumaczył, że urządzania elektroniczne zabrała ze sobą ponieważ obawiała się, iż mogą zostać skradzione z hotelu. Obrońca poinformował, że kobieta zapłaciła 20 tysięcy dolarów niejakiemu Charlesowi Lee, który w przeszłości obiecywał chińskim biznesmanom, iż może im załatwić wstęp do Mar-a-lago, gdzie będą mogli spotkać prezydenta Trumpa. Sędzia odroczył posiedzenie sądu o tydzień.
paw/
REKLAMA
REKLAMA