Sprawa Elżbiety Podleśnej. Szef MSWiA: działania policji nie mogą być determinowane opinią mediów
- Gdybym miał wstrzymywać działania policji przez to, że nie wiem, co mogą napisać światowe media z inspiracji tych, którzy w kraju są bardzo wpływowi, to byłbym politykiem niezwykle lękliwym - powiedział w wywiadzie dla "Wprost" szef MSWiA Joachim Brudziński, odnosząc się do zatrzymania aktywistki Elżbiety Podleśnej.
2019-05-13, 10:01
W nocy z 26 na 27 kwietnia Elżbieta Podleśna rozkleiła wokół kościoła plakaty i nalepki przedstawiające Matką Boską i Dzieciątkiem w tęczowych aureolach. Kobietę zatrzymano i postawiono jej zarzut profanacji.
"Pana zdaniem są tacy, którzy uważają, że prawa wszystkich powinny być zagwarantowane, ale z wyłączeniem katolików, chrześcijan" - zwrócono się do szefa MSWiA w poniedziałkowym wywiadzie w tygodniku "Wprost". Na pytanie, kto do tego doprowadził, Brudziński odparł, że są to ludzie, "dla których prawa katolików, chrześcijan są bez znaczenia".
- W ich rozumieniu należy przestrzegać praw i swobód wszystkich wyznań z wyłączeniem katolickiego, bo akurat ten system wartości można do woli atakować. Ja tego nie mogę zaakceptować. Nie tylko dlatego, że sam jestem katolikiem, a wizerunek Matki Bożej Częstochowskiej jest dla mnie związany z emocjami, wrażliwością, wspomnieniami. Również z tego powodu, że jako osoba dzisiaj nadzorującą służby, stojąca na straży przestrzegania prawa, muszę reagować wtedy, kiedy prawo jest łamane - podkreślił szef MSWiA.
- Zareagowałem, kiedy w Pruchniku najpierw okładano kijami, a potem pozbawiono głowy i podpalono kukłę, której nadano wygląd kojarzony ze stereotypowym wyobrażeniem Żyda. Pod moimi rządami policja ochraniała legalny na mocy decyzji sądu marsz środowisk LGBT. Środowiska narodowe bardzo mnie za to krytykowały, a chwaliły mnie wtedy media i środowiska, które z powodu Elżbiety Podleśnej wpadają w histerię i emocjonalne rozdygotanie - zaznaczył Brudziński.
REKLAMA
"Byłbym politykiem niezwykle lękliwym"
Na uwagę, że w rezultacie zatrzymania Podleśnej sprawa madonny w tęczowej aureoli obiegła światowe media jako przykład ścigania wolności wypowiedzi artystycznej, Brudziński odparł: "Gdybym miał wstrzymywać działania policji czy innych służb ze względu na to, że nie wiem, co mogą napisać światowe media z inspiracji tych, którzy w kraju są bardzo wpływowi, to byłbym politykiem niezwykle lękliwym".
Pytany, czy tęcza może kogoś obrazić, Brudziński odparł, że zależy od tego, jak jest użyta i do czego. - Tęcza od czasów Księgi Rodzaju jest archetypicznym dowodem na łączności człowieka z Bogiem. Jest znakiem przymierza - wskazał. - Wielokrotnie na Twitterze zamieszczałem zdjęcia tęczy czy to znad pięknych jezior w Zachodniopomorskiem, czy w górach. Byłoby czymś aberracyjnym czy wręcz idiotycznym, gdyby ktoś próbował tęczę przerobić na coś złego - dodał minister.
Na pytanie, czy pamięta, jak środowiska narodowe regularnie podpalały tęczę na pl. Zbawiciela, szef MSWiA odparł, że jego zdaniem tęcza na pl. Zbawiciela była "świadomą prowokacją środowisk LGBT, wymierzoną w katolików". - Najlepszym dowodem na to jest to, że władze Warszawy po kolejnym incydencie nie zdecydowały się na jej odbudowę - zauważył Brudziński.
"Złożę zażalenie na zatrzymanie mnie przez policję"
Elżbieta Podleśna pytana w poniedziałek w TOK FM, co się dzieje w jej sprawie, odparła: "Dzisiaj będziemy wysyłać zażalenie na zatrzymanie mnie przez płocką policję, jako bezzasadne, nielegalne". Na pytanie, jakie jest uzasadnienie tego, że jej zatrzymanie jest nielegalne, Podleśna podkreśliła, że chodzi m.in. o powoływanie się na to, że mogła mataczyć czy zacierać ślady, co jej zdaniem jest "dość absurdalne". - Wszystkie moje sprzęty elektroniczne zostały zabrane razem ze mną i wywiezione - wskazała.
REKLAMA
Podleśna podkreśliła również, że wejście do jej mieszkania "nie było poprzedzone żadnymi wezwaniami".
W rozmowie zauważono, że odnosząc się do jej zatrzymania minister Brudziński wskazywał, że nie chodzi o samą grafikę, a o miejsca, w których była ona naklejana. - Zmieniają się zarzuty, ponieważ minister Brudziński zdaje sobie sprawę z tego, jak kuriozalny jest zarzut ścigania mnie z powodu tęczowej aureoli - oceniła Podleśna, dodając, że zarzuty wobec niej zostały sprecyzowane dopiero wówczas, kiedy była przesłuchiwana. - Nie rozklejałam (tych wizerunków) na przenośnych toaletach ani na śmietnikach - dodała.
Na pytanie, gdzie były one rozpowszechniane, Podleśna odparła, że były to kierunkowskazy, tablice ogłoszeń, słupy czy latarnie. - Właściwie cały szlak dojścia do kościoła był obklejony, natomiast z zachowaniem odpowiedniej formy - tłumaczyła.
- Ta akcja składała się przede wszystkim z dwóch elementów: jednym był wizerunek z tęczową aureolą, drugim elementem była lista hierarchów kościelnych, którzy dopuścili się krycia czynów pedofilskich w kościele. O tym nie mówi nikt, bardzo intensywnie za to powtarza się kłamstwa na temat tego, jakobym naklejała na przenośnych toaletach, poszło to w całą Polskę. Więc chciałabym, żeby poszło w całą Polskę - owszem, na koszach na śmieci widniały listy nazwisk hierarchów odpowiedzialnych za krycie pedofilii, ale nie wizerunek Matki Boskiej - podkreśliła Podleśna.
REKLAMA
mr
REKLAMA