Artur Szpilka złożył deklarację po ciężkim nokaucie. "Nawet przez chwilę nie przyszło mi to do głowy"

Artur Szpilka (22-4, 15 KO) po raz pierwszy od sobotniego nokautu w pojedynku z Dereckiem Chisorą zabrał głos w sprawie swojej przyszłości. 

2019-07-22, 16:20

Artur Szpilka złożył deklarację po ciężkim nokaucie. "Nawet przez chwilę nie przyszło mi to do głowy"
Artur Szpilka . Foto: facebook Artur Szpilka/screen
  • Szpilka w sobotę doznał czwartej porażki na zawodowych ringach
  • Polak zaprzeczył, że rozważa odłożenie na bok rękawic
  • W Polsce jest kilku potencjalnych rywali na kolejne walki

Walka z Dereckiem Chisorą miała być dla Szpilki tą z rodzaju "być albo nie być" i pokazać, w którą stronę pójdzie kariera zawodnika, który przez lata był uznawany za najlepszego Polaka w wadze ciężkiej. Szpilka był w szczytowym momencie swojej kariery w 2016 roku, kiedy to zmierzył się o pas mistrza świata federacji WBC z Deontayem Wilderem. Niestety, został wtedy brutalnie znokautowany i właśnie od tej chwili znalazł się na równi pochyłej swojej bokserskiej drogi.

W sobotę stanął przed szansą, by znów zbliżyć się do bokserskiej czołówki. Musiał zmierzyć się z pięściarzem powoli szykującym się do emerytury, który najlepszy czas ma już za sobą. Polscy kibice ostrzyli sobie zęby na to, że zobaczą odmienionego "Szpilę", który wyzbył się błędów i tanich prowokacji, walczącego mądrze i skutecznie. Niestety, także i tym razem wszystko miało smutny finał - Polak znalazł się na deskach już w drugiej rundzie, a do szatni musiał schodzić w asyście ludzi ze swojego narożnika. I tak można mówić o sporym szczęściu, ponieważ ciosy Chisory wyglądały na takie, które mogą skończyć się tragedią.

Większość mediów i ekspertów wydała dość jednoznaczny wyrok, mówiąc głośno o tym, że poważny boks jest poza zasięgiem Szpilki. Gdyby wszystko poszło dobrze, w wieku 30 lat powinien być w zupełnie innym miejscu. W tej chwili, patrząc na to, co działo się w ostatnich latach, można spodziewać się prostych walk w kraju, sporo spekulowało się też o przejściu do KSW. Być może jednak na to dopiero przyjdzie czas.

REKLAMA

Bez względu na to, co wydarzyło się w sobotę w Londynie, "Szpila" nie straci wiele jeśli chodzi o medialność - polscy fani boksu prawdopodobnie cały czas będą chcieli go oglądać. Jednak o tym, by powrót do walk o najwyższą stawkę był możliwy, nie ma większego sensu rozmawiać.

W poniedziałek bokser po raz pierwszy wypowiedział się odnośnie swojej przyszłości. I nie wygląda na to, by miał kierować się radami innych przy podjęciu decyzji o dalszych losach kariery.

Na krajowym podwórku na pewno jest przynajmniej kilku zawodników, z którymi pojedynki sprzedałyby się doskonale, jak chociażby Krzysztof Włodarczyk, Mariusz Wach, niedawny pogromca Izu Ugonoha Łukasz Różański czy Krzysztof Zimnoch. Na razie jednak znajdujący się na zakręcie Szpilka potrzebuje czasu na odbudowę po bolesnej porażce z Brytyjczykiem, która pokazała mu miejsce w szeregu.

REKLAMA

ps

Polecane

REKLAMA

Wróć do strony głównej