Wspomnienia z powstania: Jakub Nowakowski ps. Tomek
- Podczas naszego natarcia na Dworzec Gdański, ostrzał ze strony Niemców był tak gęsty, że przygwoździł nas do ziemi i nie można było się od niej oderwać. Widać było taki "pułap" nad nami - były to pociski świetlne. Leżeliśmy przywarci brzuchem do ziemi. Otrzymałem postrzał wzdłuż ramienia - opowiadał w Polskim Radiu 24 powstaniec Jakub Nowakowski, ps. Tomek.
2019-08-01, 18:00
Posłuchaj
Powstanie Warszawskie było największą akcją zbrojną podziemia w okupowanej przez Niemców Europie. Planowane na kilka dni, trwało ponad dwa miesiące. Zryw rozpoczął się 1 sierpnia 1944 roku o godzinie 17.00, na mocy rozkazu dowódcy AK gen. Tadeusza Komorowskiego "Bora".
Gość Polskiego Radia 24 mówił m.in. o swojej działalności konspiracyjnej przed powstaniem oraz o rozpoczęciu zrywu niepodległościowego. - W lutym 1942 roku wstąpiłem do organizacji PET, która z kolei wstąpiła do grup szturmowych Szarych Szeregów. W organizacji PET i grupach szturmowych zajmowałem się małym sabotażem. Potem warszawskie grupy szturmowe Szarych Szeregów uformowały się w oddział specjalny "Jerzy" pod dowództwem Ryszarda Białousa, który później został dowódcą batalionu "Zośka". Do tego batalionu potem trafiłem – powiedział Jakub Nowakowski.
Wtedy mieszkał na Żoliborzu. - W tej dzielnicy walki rozpoczęły się wcześniej – o godz. 14.00. Żoliborz szybko został odcięty. Niemcy przepuszczali ludzi wiaduktem, ale z podniesionymi rękoma, nie można więc było przenieść broni. Ponieważ magazyn broni mieliśmy na Bielanach, dowódca naszego plutonu pojechał tam, aby go opróżnić – opowiadał gość PR24.
- Myśmy pod koniec konspiracji oczywiście żyli powstaniem, ale niestety przed samym zrywem odwołano pogotowie bojowe. Pogotowie to polegało na tym, że nie można było wychodzić z mieszkania na dłużej, a jak się wychodziło – trzeba było powiedzieć dokąd. Były też pogłoski o kontrofensywie niemieckiej na wschód od Warszawy. Dlatego też nie spodziewałem się wybuchu powstania 1 sierpnia. Poszedłem uprawiać działkę na Marymoncie. Słysząc strzały, opuściłem działkę i trafiłem wprost na patrol niemiecki, który mnie zatrzymał. Było pełno aresztowanych Polaków. Zorientowałem się, że to powstańcy. Byli bez broni. Gdyby złapano kogoś z bronią, od razu zostałby zabity. 2 sierpnia dołączyłem do powstania – podkreślił Jakub Nowakowski.
REKLAMA
Gość audycji mówił również o natarciu na Dworzec Gdański. - Powędrowaliśmy na ulicę Zajączka – do domków, które były naprzeciwko torów. Stamtąd właśnie urządziliśmy natarcie. Niestety to natarcie było szaleństwem, bez przygotowania artyleryjskiego – nie mieliśmy takiej broni. Atakowaliśmy dobrze uzbrojone pozycje niemieckie, gdzie były całe gniazda karabinów maszynowych. Były też granatniki, moździerze i jeszcze pociąg pancerny z działami. Oni dopuścili nas dość blisko, potem rozpoczęli straszliwą kanonadę. Ostrzał był tak gęsty, że przygwoździł nas do ziemi i nie można było się od niej oderwać. Widać było taki "pułap" nad nami, bo były to pociski świetlne. Leżeliśmy przywarci brzuchem do ziemi. Otrzymałem postrzał wzdłuż ramienia. Wreszcie zaczęło świtać. Ostrzał zelżał. Nasz dowódca powiedział, żeby się wycofać - wspominał powstaniec.
Więcej w całej w nagraniu.
Rozmawiał Adrian Klarenbach.
Polskie Radio 24
REKLAMA
----------------------
Data emisji: 01.08.2019
Godzina emisji: 17.15
REKLAMA