PlusLiga: startuje jubileuszowy sezon. Odmieniona ZAKSA chce obronić tytuł

"Liga mistrzów świata" wraca do gry! Sobotni mecz Indykpolu AZS Olsztyn z Cerradem Eneą Czarnymi Radom rozpocznie rywalizację w jubileuszowym, dwudziestym sezonie PlusLigi. Tytułu broni Grupa Azoty ZAKSA Kędzierzyn-Koźle, ale wyzwanie mistrzom chce rzucić kilka innych zespołów. Siatkarscy kibice mogą ostrzyć sobie zęby na kolejne niezwykle interesujące rozgrywki. 

2019-10-26, 11:49

PlusLiga: startuje jubileuszowy sezon. Odmieniona ZAKSA chce obronić tytuł

Posłuchaj

Zdaniem byłego trenera reprezentacji Polski i wielu drużyn ligowych - Waldemara Wspaniałego polska ekstraklasa jest jedną z najlepszych lig świata. (IAR)
+
Dodaj do playlisty
  • Po długim i udanym dla biało-czerwonych sezonie reprezentacyjnym, nadszedł czas na powrót do gry PlusLigi 
  • W tegorocznych rozgrywkach udział weźmie 14 zespołów 
  • Tytułu broni Grupa Azoty ZAKSA Kędzierzyn-Koźle, która jednak latem doznała dwóch poważnych osłabień 

Siatkówka w Polsce ma się dobrze jak być może nigdzie w Europie. Kolejny znakomity reprezentacyjny sezon w wykonaniu podopiecznych Vitala Heynena wzbudził apetyty kibiców przed startem PlusLigi, w której będziemy mogli obejrzeć większość asów reprezentacji Polski. Nie zabraknie też zagranicznych gwiazd. Polska liga w zgodnej opinii ekspertów ustępuje bowiem w Europie jedynie włoskiej i rosyjskiej. 

Przedłużyć dominację 

Poprzednie rozgrywki stały pod znakiem dominacji zespołu z Kędzierzyna-Koźla, który po rocznej przerwie odzyskał tytuł mistrzowski. Również nowy sezon siatkarze Grupy Azoty ZAKSY rozpoczęli bardzo dobrze, bo od pokonania w Gliwicach Projektu Warszawa (3:1) w meczu o Superpuchar Polski. 

Cieszymy się przede wszystkim z wyniku - mówi nam prezes klubu, a w przeszłości znakomity siatkarz Sebastian Świderski - W grze było widać parę niedociągnięć, ale pamiętajmy, że ta drużyna pierwszy raz zagrała w tym składzie i wyglądało to obiecująco - zaznacza. 

REKLAMA

Niedociągnięcia związane są w dużej mierze ze zmianami kadrowymi, jakie przeprowadził zespół. Z drużyny odszedł włoski trener Andrea Gardini, który wolał przejąć beniaminka Serie A - Gas Sales Perugia. Jego następcą został doskonały przed laty rozgrywający Nikola Grbić. Serb w międzyczasie przestał być selekcjonerem swojej drużyny narodowej. 

Zastąpić gwiazdy 

Nie udało się zatrzymać dwóch gwiazd mistrza Polski. Reprezentacyjny środkowy Mateusz Bieniek został siatkarzem zwycięzcy ubiegłorocznej Ligi Mistrzów - Cucine Lube Civitanova, z kolei belgijski przyjmujący Sam Deroo na nieco ponad miesiąc przed startem PlusLigi zapragnął zmienić barwy klubowe i przejść do Dynama Moskwa. 

- Czas pokaże, czy będziemy mieli równie silną drużynę, co przed rokiem. Straciliśmy Mateusza i Sama, ale udało się znaleźć dla nich wartościowych następców - zauważa Świderski. 

REKLAMA

Prezes klubu z województwa opolskiego nie ma żalu do Belga, który przez poprzednie cztery lata był jednym z liderów kędzierzynian. 

- Finansowo nie jesteśmy na poziomie takich drużyn jak Lube, Dynamo, Zenit Kazań czy Perugia. Nie mamy więc pretensji do Sama ani do klubu z Moskwy. Kontuzja Taylora Sandera sprawiła, że musieli szybko znaleźć zastępstwo i ich wybór padł na Deroo. Życzymy mu powodzenia w dalszej karierze - zaznacza Sebastian Świderski.

Bieńka zastąpić ma znakomity Amerykanin David Smith, który ostatnio występował w Asseco Resovii Rzeszów. W miejsce Deroo ściągnięto dwóch siatkarzy: włoskiego rutyniarza Simone Parodiego oraz reprezentanta Polski Piotra Łukasika, który zdecydował się na transfer z Projektu Warszawa. Ligowy byt warszawian długo był zagrożony.  

REKLAMA

Mocna konkurencja 

Kilka klubów ma chrapkę na pokrzyżowanie szyków kędzierzynian, którzy myślą o kolejnym tytule. 

- Ciężko powiedzieć, kto będzie głównym pretendentem - zaznacza prezes mistrzów Polski - Jest grono ekip, które tradycyjnie zechcą powalczyć o medale. To przede wszystkim Skra, Jastrzębski Węgiel, który zrobił ciekawe transfery czy Resovia, która także się wzmocniła. Nie można zapominać o siatkarzach z Warszawy. Mimo kłopotów finansowych, udało im się przystąpić do sezonu i na pewno będą groźni. Pamiętajmy też o Zawierciu. W poprzednich rozgrywkach byli rewelacją i na pewno stać ich na dobre wyniki - kończy swoją wyliczankę Świderski. 

Siatkówka w Warszawie uratowana? 

Wspomniani siatkarze z Warszawy w zeszłym sezonie, pod nazwą Onico, zostali wicemistrzami Polski. Po największym sukcesie w historii klubu ze stolicą pożegnali się Bartosz Kurek, Graham Vigrass i trener Stephane Antiga, ale ściągnięcie szkoleniowca Trefla Gdańsk Andrei Anastasiego, znakomitego francuskiego przyjmującego Kevina Tillie czy dwukrotnego mistrza świata Piotra Nowakowskiego wskazywały, że ambicje warszawskiego zespołu sięgają wysoko. Niestety, przypomniały o sobie ograniczenia finansowe.

REKLAMA

Dotychczasowy tytularny sponsor złożył wniosek o upadłość i wycofał się ze wspierania warszawskiej drużyny. Prezes Piotr Gacek, w przeszłości znakomity libero, wraz ze współpracownikami rozpoczęli starania o uzyskanie prawa do startu w lidze. Z zespołem pożegnali się Łukasik i Belg Bram van den Dries, który nawet nie zdążył zadebiutować w warszawskim klubie. 

- Sam namawiałem Piotrka do odejścia - przyznał w niedawnej rozmowie z Polskim Radiem Bartosz Kwolek. Reprezentacyjny przyjmujący zapewniał, że sam nie myślał o zmianie barw, chociaż w pełni rozumiał decyzję kolegi o przejściu do Grupy Azoty ZAKSY. 

Powiązany Artykuł

_00 Bartosz Kwolek 1200 dm.jpg
Bartosz Kwolek przestawia się na ligę. "Wychodzi na to, że warszawska siatkówka się utrzyma"

Nie będzie jak ze Stocznią?

We wtorek w mediach społecznościowych klubu ukazało się oświadczenie, które mogło nieco uspokoić kibiców. 

REKLAMA

Do nowego sezonu zespół przystąpi pod nazwą Projekt Warszawa. Zapewniono też o trwających negocjacjach z potencjalnym sponsorem tytularnym. Dzień później w komunikacie PlusLigi poinformowano, iż klub otrzymał licencję nadzorowaną, co pozwoli mu wystartować w rozgrywkach. Pozostaje mieć nadzieję, że warszawianom uda się znaleźć sponsora i wicemistrzowie Polski nie podzielą losu Stoczni Szczecin, która przed rokiem w spektakularny sposób "zwinęła żagle" i pożegnała się z rozgrywkami. 

Cechą wspólną Projektu ze Stocznią jest fakt, że warszawianie na tydzień przed inauguracją PlusLigi zwyciężyli w Zalasewie w Memoriale Arkadiusza Gołasia. Co ciekawe, rok wcześniej w tym towarzyskim turnieju najlepsza okazała się... Stocznia. Miejmy nadzieję, że na tym podobieństwa między obiema ekipami się skończą. Kolejny upadek silnej drużyny jest ostatnią rzeczą, jakiej potrzebowałaby w tej chwili PlusLiga... 

Chcą odzyskać prymat

Mistrzowskie aspiracje tradycyjnie mają też w Bełchatowie. PGE Skra już dziewięciokrotnie sięgała po tytuł najlepszych w kraju. Ostatni raz przed dwoma laty. Ubiegły sezon był jednak nieudany. Wiele kontuzji i słabsza forma pozwoliły na zajęcie zaledwie szóstego miejsca, najsłabszego od szesnastu lat... Jedynym plusem dla kibiców PGE Skry był półfinał Ligi Mistrzów, w którym jednak ich ulubieńcom szans nie dało Cucine Lube. 

REKLAMA

Nowym trenerem bełchatowian został Michał Mieszko Gogol. Asystent Vitala Heynena w reprezentacji zastąpił Włocha Roberto Piazzę. W kadrze postawiono jednak na stabilizację, chociaż transfer kadrowicza Norberta Hubera sprawił, że bełchatowianie będą mogli pochwalić się najlepszym środkiem w lidze. Pozyskany z Radomia siatkarz dołączył do innych reprezentantów kraju: Karola Kłosa i Jakuba Kochanowskiego. 

- Nawet będąc na zgrupowaniach reprezentacji, starałem się kontrolować, co się dzieje w klubie - zapewnia Gogol - Myślę, że wypracowaliśmy schemat pracy, który pozwolił nam osiągnąć optymalny tor przygotowań. Będziemy drużyną, z którą każdemu będzie się grało nieprzyjemnie - zaznacza trener, który chce też, by jego podopieczni byli bardziej efektywni w ataku. 

Szansę trzeba wykorzystać 

34-letni szkoleniowiec w dość młodym wieku dostał szansę prowadzenia jednego z najlepszych polskich klubów. Zapewnia jednak, że nie ma z tego powodu kompleksów. 

- Dostałem ogromną szansę. Podejmując tę decyzję, rozmawiałem z wieloma doświadczonymi trenerami i każdy z nich mówił, że nie mam się czego obawiać. Trzeba iść i walczyć - przyznaje nowy szkoleniowiec PGE Skry.

REKLAMA

Sporo się zmieniło 

W odróżnieniu od Bełchatowa, spore zmiany kadrowe przeszły ekipy Jastrzębskiego Węgla i Asseco Resovii Rzeszów. Obydwa kluby tradycyjnie znajdują się w gronie kandydatów do medali. 

Jastrzębianie pozyskali m.in. środkowego Grahama Vigrassa, który ostatnio grał w Warszawie, oraz reprezentanta Polski Tomasza Fornala. Ten ostatni ma wzmocnić rywalizację na przyjęciu, gdzie dotąd pewne miejsce mieli Niemiec Christian Fromm i Francuz Julian Lyneel. 

Liga zweryfikuje 

Podopieczni Roberto Santillego ubiegły sezon zakończyli z brązowymi medalami PlusLigi. Teraz również aspirują do wysokich pozycji. 

- Coraz lepiej zgrywam się z chłopakami, choć może jeszcze nie jest idealnie - zapewnia Fornal - Nie możemy doczekać się gry w lidze. Fizycznie wyglądamy całkiem nieźle. W sobotę dowiemy się, jak przepracowaliśmy okres przygotowawczy - dodaje reprezentant Polski. 

REKLAMA

Część kibiców krytykowała jastrzębian za postawę w niedawnym Memoriale Arkadiusza Gołasia. Siatkarze ze Śląska pokonali w meczu o trzecie miejsce PGE Skrę Bełchatów (3:2), ale w półfinale gładko ulegli Projektowi Warszawa, któremu nie potrafili urwać nawet seta... 

Trzy lata czekania na medal 

Rzeszowianie z kolei od trzech lat nie mogą stanąć na ligowym podium. W poprzednim sezonie zabrakło ich nawet w najlepszej szóstce. Skutkowało to głębokimi zmianami w klubie.

Nowym trenerem został były wybitny reprezentant Polski Piotr Gruszka, który zabrał ze sobą z GKS-u Katowice aż czterech siatkarzy, m.in. reprezentacyjnego rozgrywającego Marcina Komendę. Do drużyny dołączyli też tak uznani zawodnicy jak Kanadyjczyk Nicolas Hoag czy były reprezentant Polski Zbigniew Bartman, który powraca do kraju po latach zagranicznych wojaży. 

REKLAMA

Groźna grupa pościgowa 

Poza piątką najsilniejszych zespołów, należy też wyróżnić grupę ligowych średniaków, którzy mogą zaskoczyć faworytów. W tym gronie warto wspomnieć o Aluronie Virtu CMC Zawiercie - rewelacji ubiegłorocznych rozgrywek.

Podopieczni Marka Lebedewa zakończyli sezon tuż za podium i w nagrodę zagrają w Pucharze Challenge. Przed sezonem stracili Krzysztofa Rejno i Kamila Semeniuka, którzy wrócili do Kędzierzyna-Koźla, jednak zastąpiono ich, odpowiednio, Pieterem Verhaasem i Nikołajem Penczewem.

Reprezentanci Belgii i Bułgarii na pewno jeszcze wzmocnią siłę "Jurajskich Rycerzy". 

REKLAMA

Play-offy celem 

Znacząco wzmocnił się też Indykpol AZS Olsztyn, który na czwartym miejscu finiszował przed dwoma laty, by później osłabić kadrę i miniony sezon zakończyć na odległej dziesiątej pozycji. Teraz ma być lepiej. Z klubu odszedł trener Gogol, którego zastąpił dość anonimowy Włoch Paolo Montagnani. Nazwisko nowego szkoleniowca nie oznacza jednak, iż "Akademicy" nie mają ambicji walki o wysokie ligowe pozycje. 

Działacze z Olsztyna przystąpili do ofensywy transferowej i skład ich drużyny wygląda na dużo mocniejszy niż ten z ubiegłego sezonu. Prawdziwym transferowym hitem stało się pozyskanie irańskiego środkowego Mohammeda Mousaviego Seyeda. Zespół wzmocnił też przyjęcie, dzięki pozyskaniu byłych reprezentantów Polski: Mateusza Miki oraz Wojciecha Żalińskiego. 

- Wierzę, że ten zespół stać na niespodziankę. Naszym celem minimum jest awans do play-offów, ale każdy z nas wierzy, że możemy zajść jeszcze dalej - zapewnia Mika, który wraca do stolicy województwa warmińsko-mazurskiego po roku gry w Asseco Resovii. 

Winiarski wchodzi do gry 

Dużo zmian w przerwie letniej czekało Trefla Gdańsk. Po pięciu obfitych w sukcesy latach zespół z nad morza opuścił trener Andrea Anastasi. W jego miejsce klub zakontraktował Michała Winiarskiego, jednego z najlepszych polskich siatkarzy XXI wieku. "Winiar" zakończył karierę w 2017 roku i dotąd pełnił rolę drugiego trenera w Bełchatowie. Teraz "idzie na swoje". 

REKLAMA

- To, co się dzieje na naszych treningach, dostarcza mi dużo frajdy - zapewnia Winiarski - Dwa lata w Skrze pokazały mi, jak bardzo trudna i czasochłonna jest praca trenera oraz jak bardzo przygotowanym trzeba być do zajęć - dodaje. 

Gdański zespół wraz z Anastasim opuściło trzech podstawowych siatkarzy, m.in. Piotr Nowakowski. Doświadczonego środkowego ma jednak zastąpić reprezentant Argentyny Pablo Crer. Inne wzmocnienia to mający za sobą powołania do reprezentacji Polski Bartosz Filipiak, Paweł Halaba i Łukasz Kozub.

Stosunkowo młody zespół prowadzony przez młodego trenera może napsuć sporo krwi faworytom i wydaje się, że awans do najlepszej ósemki jest w zasięgu gdańskich "Lwów". 

Zastąpić gwiazdy 

Pierwsza ósemka to także cel drużyny z Radomia. Cerrad Enea Czarni w ubiegłym sezonie byli o krok od awansu do półfinału, ale w barażu minimalnie ulegli zawiercianom. Przed sezonem zespół prowadzony przez kolejnego z byłych znakomitych polskich siatkarzy Roberta Prygla opuściło kilku liderów. 

REKLAMA

W miejsce Hubera, Fornala czy Żalińskiego pozyskano jednak ciekawych następców, takich jak aktualny wicemistrz Europy Słoweniec Alen Sket czy wracający z włoskich wojaży Michał Kędzierski oraz Wojciech Włodarczyk. Postawa radomskiego zespołu będzie jedną z większych niewiadomych, chociaż poprzedni sezon na pewno rozbudził apetyty tamtejszych kibiców. 

Musi być lepiej 

Dużo lepiej niż przed rokiem ma natomiast wyglądać gra MKS-u Będzin. W poprzednim sezonie będzinianie wygrali zaledwie dwa z 24 meczów i nie spadli z ligi tylko dlatego, że z rozgrywek wycofała się szczecińska Stocznia. Działacze wyciągnęli wnioski i postanowili zmienić wiele w swojej drużynie. 

Ściągnięto trenera Jakuba Bednaruka, który będzie prowadził zupełnie inny kadrowo zespół niż ten, który przed rokiem odstawał od reszty drużyn. 

REKLAMA

- Nie chcę porównywać tych drużyn. Zajmuję się swoją drużyną i uważam, że jest na tyle mocna, aby spokojnie się utrzymać. Mam nadzieję, że pokażemy dobrą siatkówkę, a ludzie będą przychodzili nas oglądać - mówi nam Bednaruk.

Renoma ligi pomogła 

Do będzińskiego klubu pozyskano doświadczonych ligowców, takich jak Dawid Gunia czy Dawid Dryła. Hitem był jednak transfer irańskiego przyjmującego Puriji Fayaziego, który świetnie prezentował się w Lidze Narodów. Fayazi będzie trzecim, po gwiazdorze PGE Skry Miladzie Ebadipourze oraz pozyskanym przez olsztynian Mohammedzie Mousavim, Irańczykiem w PlusLidze. 

Jak siatkarz tej klasy trafił do klubu z Będzina? 

REKLAMA

- Nie mamy takiej marki jak Skra czy ZAKSA, ale dużo do powiedzenia miała tu reputacja PlusLigi - przyznaje Bednaruk - Kiedy zawodnicy na określonym poziomie widzą, że klub z Polski jest nimi zainteresowany, łatwiej jest przekonać ich do transferu. Polska liga jest magnesem - zaznacza szkoleniowiec, który nie chce mówić o celach swojej drużyny. Zapewnia jedynie, że chce, by MKS wygrał dużo więcej meczów, niż przed rokiem. 

Szymura potwierdzi aspiracje? 

Do małego exodusu na linii Katowice-Rzeszów doszło natomiast w kadrze GKS-u. Jak już wspominaliśmy, trener Gruszka zabrał ze sobą do Asseco Resovii czterech siatkarzy. Wydawało się, że tak osłabiona ekipa nie ma szans na powtórzenie niezłego, ósmego miejsca sprzed roku. Działacze ze stolicy Górnego Śląska nie próżnowali jednak na rynku transferowym. 

Nowy trener Dariusz Daszkiewicz będzie miał do dyspozycji całkiem ciekawą kadrę. Niekwestionowaną gwiazdą będzie Rafał Szymura. Przyjmujący był jednym z najważniejszych zawodników ZAKSY w finałowych meczach PlusLigi w maju, jednak w poszukiwaniu bardziej regularnej gry powędrował na wypożyczenie do Katowic.

REKLAMA

Podczas niedawnego Pucharu Świata Szymura zadebiutował w reprezentacji i ewentualna dobra gra w nowym klubie na pewno przedłużyłaby jego marzenia o wyjeździe na igrzyska do Tokio. 

Mieszanka wybuchowa? 

Klub pozyskał też byłego kadrowicza Jakuba Jarosza, który ma rozwiązać problemy w ofensywie. Oprócz rutynowanego atakującego ściągnięto także pukających do drzwi kadry narodowej środkowego Jana Nowakowskiego i rozgrywającego Jana Firleja. GKS wzmocnił się również reprezentacyjnym amerykańskim libero Dustinem Wattenem, który w przeszłości grał w Radomiu. 

Utrzymanie priorytetem 

Katowicka mieszanka rutyny z młodością to kolejny zespół, którego nie można lekceważyć w kontekście szans na ćwierćfinał. Wydaje się, że pozostałe trzy ekipy będą celować głównie w uniknięcie czternastego miejsca, które oznaczałoby spadek do pierwszej ligi. W tym gronie jest Cuprum Lubin, dla którego nadchodzący sezon może być najtrudniejszym od momentu awansu do krajowej elity w 2014 roku. 

Podopieczni Marcelo Fronckowiaka nie wyglądają na silniejszych niż przed rokiem, kiedy zajęli dopiero 11. miejsce. Co gorsza, stracili najlepszych zawodników. Do Warszawy odszedł Belg Igor Grobelny, a do niemieckiego United Volleys Frankfurt wyjechali Australijczyk Luke Smith i Japończyk Masahiro Yanagida. Tego ostatniego ma zastąpić przyjmujący Robinson Dvoranen. 36-letni Brazylijczyk najlepsze lata ma jednak za sobą. 

REKLAMA

W zespole pozostał reprezentacyjny libero Jędrzej Gruszczyński, który będzie chciał przypomnieć się Vitalowi Heynenowi. Zważywszy na niezbyt duży potencjał ofensywny swojej drużyny, 23-latek może mieć sporo okazji do zaprezentowania umiejętności gry w obronie i przyjęciu. 

Stern nadzieją 

Uniknięcie spadku to też cel BKS-u Visły Bydgoszcz. W ubiegłym sezonie zespół pod nazwą Chemik potrafił sprawić niespodziankę. Dla przykładu, w pierwszej kolejce pokonał broniącą wówczas tytułu PGE Skrę. Tym razem o takie sukcesy może być trudniej. Nowa nazwa drużyny to niejedyna zmiana, jaka ją dotknęła. 

Z klubu odszedł trener Bednaruk, którego zastąpił były reprezentant Polski Przemysław Michalczyk. Z zespołu odeszli m.in. Bartosz Filipiak, który trafił do Gdańska oraz białoruski środkowy Maksym Morozau. Ten drugi wzmocnił bezpośredniego rywala w walce o utrzymanie - Cuprum Lubin. Pozyskano natomiast słoweńskiego atakującego Tonceka Sterna i to głównie w nim bydgoscy kibice będą upatrywali nadziei na spokojne utrzymanie w elicie. 

REKLAMA

Wzmocniony beniaminek 

Tegoroczny beniaminek MKS Ślepsk Malow Suwałki nie ma zamiaru ułatwiać zadania lubinianom czy bydgoszczanom. Zespół z województwa podlaskiego przystąpił do budowy konkurencyjnego składu zaraz po tym jak tylko otrzymał licencję na występy w PlusLidze. Zatrudniono utytułowanego trenera Andrzeja Kowala, który w przeszłości z Asseco Resovią Rzeszów dwukrotnie sięgał po mistrzostwo kraju oraz grał w finale Ligi Mistrzów. 

- Jak dla większości beniaminków, naszym celem jest utrzymanie - mówi nam Kowal - Pamiętajmy, że ten zespół był budowany bardzo późno, bo długo nie było wiadomo, czy Ślepsk wystartuje w PlusLidze. Uważam, że jak na nasze warunki zbudowaliśmy bardzo fajny, ciekawy zespół. Będziemy walczyć w każdym meczu - zapewnia szkoleniowiec. 

PlusLiga pomaga w transferach 

Suwalską drużynę wzmocnił mający za sobą grę w tegorocznej edycji Ligi Narodów atakujący Bartłomiej Bołądź, który ostatnie dwa lata spędził w niemieckim VfB Friedrichshafen. Grę beniaminka będzie prowadził z kolei amerykański rozgrywający Joshua Tuaniga, który także ma już na koncie występy w swojej reprezentacji. Takich zawodników dotąd w Suwałkach nie było. 

 - To dlatego, że nie było w tym mieście PlusLigi - odpowiada nam z uśmiechem Andrzej Kowal - Jestem bardzo zadowolony, że udało nam się przekonać Bartka do tego projektu. To szansa też dla niego, żeby przypomnieć się polskim kibicom - zaznacza szkoleniowiec.

REKLAMA

Dla Joshuy Tuanigi będzie to pierwszy ligowy sezon w seniorskiej siatkówce. Wcześniej występował w akademickiej lidze w Stanach Zjednoczonych. 

- Obserwowałem go jeszcze będąc trenerem Resovii. Wyróżniał się w NCAA - zapewnia trener suwalczan - On ma predyspozycje do tego, żeby w przyszłości prowadzić nawet grę kadry USA. Obecnie brakuje mu jednak doświadczenia. Będziemy wprowadzać go spokojnie - przewiduje Kowal.

Hala prawie gotowa 

Ze względu na lekkie opóźnienia związane z otwarciem nowej hali w Suwałkach mecz inauguracyjnej kolejki, który beniaminek miał rozegrać z broniącą tytułu Grupą Azoty ZAKSĄ, został przełożony na 6 listopada. Zmieniono też gospodarza tego meczu. Na siatkarskie święto suwalscy kibice muszą więc trochę poczekać, a ich ulubieńcy rozpoczną rywalizację w elicie 30 października od wyjazdowego meczu w Rzeszowie. 

REKLAMA

- Pamiętajmy jednak, że nowa hala jest praktycznie gotowa i niebawem będziemy mogli tam trenować - uspokaja nas Andrzej Kowal. 

Rywalizację czas zacząć 

Dwudziesta edycja rozgrywek pod szyldem PlusLigi będzie miała nową formułę. Po raz pierwszy od pięciu lat do play off awansuje osiem drużyn i rozegrane zostaną klasyczne ćwierćfinały, w których rywalizacja toczyć się będzie do dwóch zwycięstw.

Trzech wygranych będzie potrzeba w finale i walce o brąz. Podobnie jak w poprzednim sezonie w stawce jest 14 zespołów, ale tym razem ten z ostatniego miejsce po fazie zasadniczej automatycznie spadnie do 1. ligi.

Czytaj dalej: PlusLiga pamięta o Falasce. Minuta ciszy przed meczami pierwszej kolejki 

REKLAMA

Jako pierwsi na parkiet wybiegną siatkarze z Olsztyna i Radomia, którzy rozpoczną swój mecz o 14.45. Wszystkie mecze pierwszej kolejki zostaną poświęcone pamięci zmarłego tragicznie w czerwcu Hiszpana Miguela Angela Falaski - byłego rozgrywającego i trenera PGE Skry Bełchatów. 

Paweł Majewski, PolskieRadio24.pl, IAR, plusliga.pl 

 


Polecane

REKLAMA

Wróć do strony głównej