Piłsudski wracał z Kijowa jako tryumfator. Nawet jego polityczni przeciwnicy bili brawa
105 lat temu, 18 maja 1920 roku, Naczelny Wódz Józef Piłsudski powrócił z wyprawy kijowskiej do Warszawy. W stolicy zgotowano mu przyjęcie godne rzymskich cesarzy.

Bartłomiej Makowski
2025-05-18, 07:50
Polskie i ukraińskie wojsko weszło do Kijowa 7 maja 1920 roku. Wcześniej bez większych problemów zmuszono dwie armie bolszewickie do wycofania na wschód. 17 maja Piłsudski spotkał się z atamanem Semenem Petlurą w Winnicy, zapowiadając odrodzenie dotąd okupowanego przez Armię Czerwoną państwa ukraińskiego.
Posłuchaj
Powiązany Artykuł

Układ Piłsudski-Petlura. Razem przeciwko bolszewikom
Następnego dnia przybył do Warszawy pociągiem. Na dworcu witano go pieśnią "Boże, coś Polskę". Naczelnego wodza przywitał rząd z premierem Leopoldem Skulskim na czele. Następnie Piłsudski udał się do kościoła św. Aleksandra, gdzie odbyło się uroczyste nabożeństwo dziękczynne. Później Marszałka odwieziono do Sejmu. Rozentuzjazmowany tłum rozprzęgł powóz Naczelnego Wodza i sam podciągnął go do budynku parlamentu. Tam przywitał Piłsudskiego marszałek Sejmu Wojciech Trąmpczyński. Choć przewodniczący izby niższej parlamentu był związany z przeciwną Piłsudskiemu narodową demokracją, to przemówienie marszałka pełne było uznania:
"Sejm cały przez usta moje wita cię, wodzu naczelny, wracającego ze szlaku Bolesława Chrobrego. Od czasów Kircholmu i Chocimia naród polski takich triumfów oręża swego nie przeżywał. Ale nie tryumf nad pogrążonym wrogiem, nie pycha narodowa rozpiera serca nasze. Historia nie widziała jeszcze kraju, który by w tak trudnych warunkach jak nasz tworzył swą państwowość. W takiej to chwili zwycięski twój pochód na Kijów dał narodowi poczucie własnej siły, wzmocnił wiarę w własną przyszłość, wzmógł jego dzielność duchową, a przede wszystkim stworzył podstawę do pomyślnego i stałego pokoju, którego wszyscy tak bardzo pragniemy. Czynem orężnym zaświadczyłeś nie tylko o dzielności polskiego ramienia, lecz wyrwałeś z piersi narodu i w sztandar zamieniłeś jego najlepszą tęsknotę, jego rycerstwo w służbie wolności narodów. Daremnie wrogowie nasi liczyli na różnicę poglądów politycznych w Polsce. Cała Polska jest zgodna w pragnieniu, aby ludność dziś przez armię naszą uwolniona sama stanowiła o swym losie, o formie swojej państwowości, o formie swojego rządu".
REKLAMA
Zwłaszcza te ostatnie słowa musiały przypaść Piłsudskiemu do gustu. Powodzenie wyprawy kijowskiej było fundamentem, na którym miał on zamiar zbudować nowy porządek w Europie Środkowo-Wschodniej w myśl własnej koncepcji federacyjnej. Opierała się ona na pomyśle utworzenia bloku państw powstałych w granicach I Rzeczpospolitej, które złączone byłyby więzami gospodarczymi i sojuszami polityczno-wojskowymi. Taki blok zdolny byłby zdaniem Piłsudskiego do przeciwstawienia się imperialnym zapędom Rosji.
Kijowski tryumf Piłsudskiego był krótkotrwały. Już na początku czerwca zmuszone do wycofania za Dniepr wojska bolszewickie przystąpiły do kontrnatarcia. Kołem zamachowym Armii Czerwonej była sprowadzona z Kaukazu 1. Armia Konna Siemiona Budionnego. Odwrót wojsk polskich z Kijowa zakończył się 13 czerwca. Na północy ruszyła ofensywa Michaiła Tuchaczewskiego. Stawką w wojnie stała się polska niepodległość, a być może także los całej Europy.
Doświadczenia wyprawy kijowskiej zniechęciły Piłsudskiego do walki o niepodległą Ukrainę.
– Wojna na Ukrainie trwała już sześć lat. Większość społeczeństwa ukraińskiego nie akceptowała ideału niepodległości jako szczególnie ważnego i chciała po prostu odetchnąć pokojem. Bolszewicy wydali się siłą nieuchronną na tym obszarze – mówił prof. Andrzej Nowak w audycji Doroty Truszczak z cyklu "Historia żywa".
REKLAMA
Posłuchaj
Źródło: Polskie Radio
REKLAMA
REKLAMA