Trzaskowskiego zemsta na dziennikarzach
Rafał Trzaskowski w głębi serca musi naprawdę nie znosić dziennikarzy. Wszystkich. I tych zadających niewygodne pytania i tych, co raczej go lubią. Zemścił się godnie: jest pierwsza trzydzieści w nocy, a ja właśnie skończyłam czytać jego program wyborczy. Zapewne nie jestem jedyna - pisze w felietonie Magdalena Złotnicka.
2020-06-26, 10:32
Z rozmaitymi programami na wybory jest tak, że czytają je głównie ci, którzy z jakichś przyczyn muszą. Chociażby dziennikarze. Do tej pory pamiętam jesień 2019; ponad dwustu stronicowy program PiS był moją lekturą do poduszki przez kilka dni. Tyle że PiS ogłosił ów program gdzieś w pierwszej połowie września, a wybory były 13 października. Można było program przeczytać. Można było o nim dyskutować. Miałam szanse dopytać kilku ministrów o poszczególne rozwiązania. Tymczasem kompletny program Rafała Trzaskowskiego, który na urząd prezydenta kandyduje z ramienia Koalicji Obywatelskiej, pojawił się na jego stronie w czwartek późnym popołudniem. W nocy z piątku na sobotę zaczyna się cisza wyborcza.
"Będą mówić"
Powiązany Artykuł

Wyjazdy, spotkania z wyborcami i wiece. Zobacz, co planują kandydaci w ostatnim dniu kampanii
No dobrze, wyzłośliwiam się. Trzaskowskiemu raczej nie chodziło o pastwienie się nad mediami. O co więc? Skoro program pojawia się w przedostatnim dniu, w którym o kandydatach można gadać, to wiadomo, że będzie się o nim gadać: ci publicyści, co Trzaskowskiego lubią, będą wychwalać dobre pomysły, ci nastawieni krytycznie: wyłapywać pomyłki i rozwiązania, które uważają za głupie. Ale będą mówić. Jeśli wszystko pójdzie zgodnie z planem, na samym finiszu kampanii to Trzaskowski zyska wpływ na agendę tematyczną.
Zdawszy sobie z tego sprawę, tak naprawdę powinnam pójść spać i nie dać się wpuścić w tę gierkę. Ale cierpię na zboczenie zawodowe: lubię wiedzieć. Nie będę streszczać Państwu całego programu, chcecie, to sobie przeczytajcie. Zwrócę uwagę na kilka spraw, które mnie uderzyły.
Prezydent Trzaskowski chce "takich działań"
Program dzieli się na trzy rozdziały: "My i nasi najbliżsi", "Nasze otoczenie", "Nasze państwo, nasza wspólnota". I jest tam mowa właściwie o wszystkim. O pandemii koronawirusa, o rodzinie, o zwierzętach, o związkach partnerskich, o polityce zagranicznej, o edukacji, klimacie, kulturze etc. Można odnieść wrażenie, że Trzaskowskiemu pomyliły się wybory i myśli, że startuje w parlamentarnych. Gdy wgłębimy się jednak w treść, okazuje się, że kandydat KO ma plan na zrealizowanie swoich pomysłów. Jaki? Ano bardzo konkretny. Postuluje np., by polskie banki były wsparciem dla polskich firm. Jak chce to zrobić? "Będę domagał się od rządu takich działań, które przy wykorzystaniu Banku Gospodarstwa Krajowego jako narzędzia państwa do finansowania inwestycji wspomagać będą finansowanie przedsiębiorców".
REKLAMA
Nie, to nie jest fragment, to cały podrozdzialik. Prezydent Trzaskowski będzie domagał się od rządu "takich działań". Może jestem mało rozgarnięta, ale dokładnie jakich, to nadal nie wiem. A wrodzona złośliwość każe mi domniemywać, że kandydat na prezydenta chce po prostu rzucać pomysł, a rząd niech się martwi, jak to zrobić. Zwroty "będę wywierał nacisk na rząd", "będę domagał się od rządu" pojawiają się zresztą kilkukrotnie.
"Jak to zrobić?"
Powiązany Artykuł

Trzaskowski zaprezentował swój program. Trzy dni przed wyborami
Postulatów jest wiele: Trzaskowski przedstawia, co chce zrobić. Niewiele jednak odpowiedzi na pytanie: "jak to zrobić?". Pisze chociażby, że "wspólnie z rektorami uczelni medycznych i izbami lekarskimi" zadba o to, "aby na studiach medycznych było więcej studentów, a ich liczba na specjalizacjach odpowiadała zapotrzebowaniu w kraju". Wspaniały po prostu pomysł i każdy mu przyklaśnie, zwłaszcza w dobie koronawirusa. Tylko pytam: skąd ci studenci się wezmą? W 2019 roku, we wspomnianym już programie PiS-u również podnoszono kwestię potrzeby wzrostu liczby lekarzy i pracowników medycznych, jednak pojawił się tam także konkretny pomysł. "Rozwiązaniem jest, stosowany z sukcesem na świecie, system pożyczek studenckich, nie tylko na same studia, ale na sprawy związane z utrzymaniem, pobytem w akademiku, kwestiami socjalnymi. Pożyczkę taką będzie można spłacić, uzyskać jej umorzenie, bądź odpracować świadcząc usługi pacjentom, jako lekarz lub inny pracownik medyczny, w systemie publicznej ochrony zdrowia" – można było przeczytać w programie. I było to w czasach, w których koronawirus nikomu z nas się nie śnił.
A skoro już mowa o samej pandemii. Z programu Rafała Trzaskowskiego płynie przesłanie, że jeśli chodzi o walkę z COVID-19 to "Państwo opuściło nas w potrzebie i gdyby nie samorządy, organizacje pozarządowe czy po prostu ludzka empatia, która kazała nam zatroszczyć się o swoich sąsiadów, jako społeczeństwo znieślibyśmy ten trudny czas o wiele gorzej". Przetłumaczyć z języka kampanijnego na polski? "Rząd jest be, samorządy (które w większych ośrodkach są w dużej mierze opozycyjne) są cacy i cacy jesteście wy, obywatele (bo może na mnie zagłosujecie?)". To, że np. zamknięcie granic, które w ocenie wielu Polaków było jedną z kluczowych decyzji, jeśli chodzi o skuteczność walki z koronawirusem, to kompetencja władzy centralnej, stanowi najwyraźniej nieistotny szczegół.
Zresztą jeśli idzie o samorządy, to warto zaznaczyć, że Trzaskowski zapowiada powołanie Prezydenckiej Rady Samorządowej, która ma być ciałem doradczym. W jej skład wejdzie 16 marszałków, prezydentów 18 stolic województw oraz przedstawicieli wszystkich korporacji samorządowych. Ponadto proponuje "wyższy udział samorządów w dochodach z podatku PIT i CIT oraz wprowadzenie bardziej elastycznych zasad zaciągania zobowiązań finansowych". Czyżby próba zjednania sobie tych samorządowców, którzy jeszcze przy nim nie stoją? W programie nie ma takich pomysłów, ale można odnieść wrażenie, że samorządowcy mają stanowić alternatywę dla rządu. To, że prezydenci dużych miast często wywodzą się z opozycji, to zapewne przypadek.
REKLAMA
Skąd pieniądze?
Zarazem trzeba kandydatowi – albo jego sztabowcom! – przyznać, iż załapał w końcu, że jeśli chce wygrać wybory, powinien przyciągnąć do siebie elektorat wiejski i małomiasteczkowy, zazwyczaj twardo stojący po stronie PiS-u. Tak chyba trzeba czytać propozycję utworzenia "specjalnego funduszu skierowanego do małych miejscowości i miast, którego celem będzie rozpędzenie gospodarki i impuls do powstania nowych miejsc pracy, blisko ludzi". Fundusz ma być finansowany "częściowo ze środków Unii Europejskiej". W ogóle o źródłach finansowania w całym programie jest bardzo niewiele. Mój ojciec mawia, że jak polityk opowiada, co chce zrobić, zawsze należy go zapytać, skąd chce wziąć na to pieniądze. Tym razem zapytać raczej nie będę miała okazji.
I jeszcze jedno. "Jako prezydent zawetuję każdą próbę naruszenia programu Rodzina 500+", "Nie poprę inicjatyw podnoszenia wieku emerytalnego, ale będę wspierał programy aktywizacji seniorów i wprowadzania zachęt do pozostania na rynku pracy" – siorbiąc trzecią szklankę mocnej kawy, zastanowiłam się, czy przypadkiem nie otworzyło mi się jakieś przemówienie obecnego prezydenta, Andrzeja Dudy. Ale nie, sprawdzam dwa razy, stoi jak byk. W programie kandydata Koalicji Obywatelskiej i polityka Platformy Obywatelskiej (tak, tej PO, która wraz z PSL-em wiek emerytalny podnosiła!) można znaleźć takie informacje. Dobrze, że jest też zapewnienie, że Trzaskowski przedstawi projekt ustawy o związkach partnerskich, bo na serio zastanowiłabym się, czy z niewyspania czegoś nie pomyliłam!
Magdalena Złotnicka
REKLAMA