Szpilka powiedział "dziękuję". Jaka przyszłość czeka polskiego boksera?
Artur Szpilka przez ostatnich dwanaście lat był związany z promotorem Andrzejem Wasilewskim. Drogi obu panów rozchodzą się ostatecznie - jaka przyszłość czeka polskiego boksera?
2020-07-15, 18:36
Szpilka już od dłuższego czasu zapowiadał koniec współpracy, czekał jedynie na podpisanie dokumentu, dzięki któremu będzie mógł zmienić promotora. W środę poinformował, że panowie mają już ten moment za sobą, a pięściarz stoczy jeszcze jeden pojedynek dla KnockOut Promotions.
Póki co Szpilka leczy kontuzję, jednak trudno mówić o tym, by ostatnie lata były dla niego łaskawe. Od 2016 roku na deski posyłali go Deontay Wilder, Adam Kownacki i Dereck Chisora.
W każdej z tych walk bokser z Wieliczki inkasował potężne uderzenia, cały czas oddalając się od światowej czołówki, do której niegdyś aspirował. Poskutkowało to decyzją o zmianie kategorii wagowej - po pojedynku z Fabio Tuiachem, który okazał się (delikatnie mówiąc) niezbyt wymagającym rywalem "Szpila" postanowił zrzucić kilogramy i spróbować swoich sił w wadze "cruiser".
REKLAMA
Pierwszym rywalem na nowej drodze był Siergiej Radczenko. Ukrainiec miał być przeciwnikiem na przetarcie przed poważniejszymi wyzwaniami, okazało się jednak, że sprawił Szpilce ogromne kłopoty, fundując mu kilka liczeń i przez całą walkę będąc zawodnikiem po prostu lepszym. Polaka uratowali sędziowie, którzy zaskoczyli właściwie wszystkich, przyznając Polakowi zwycięstwo. Decyzję krytykowali eksperci, komentatorzy, a także Marek Szkolnikowski, dyrektor TVP Sport, gdzie była pokazywana gala w Łomży.
Szpilka zapowiadał rewanż z Ukraińcem, jednak jak na razie nie widać go na horyzoncie. Trudno też powiedzieć, co czeka dawną nadzieję polskiej wagi ciężkiej po tym, jak zakończy współpracę z Wasilewskim, któremu z pewnością zawdzięcza wiele. Od 2008 roku Szpilka dostawał poważne szanse na to, by wywalczyć sobie miejsce w czołówce najważniejszych rankingów, jednak w kluczowych momentach zawodził, miał problemy z tym, by wyzbyć się złych nawyków, za które musiał płacić.
Oprócz tego cały czas dawał swoim krytykom nowe argumenty odnośnie tego, że cały czas nie dojrzał psychicznie do tego, by sprostać sportowym wyzwaniom - poza ringiem wielokrotnie zachowywał się kontrowersyjnie, nie może więc dziwić, że doczekał się pokaźnego grona ludzi, którzy nie szczędzili mu krytyki i szyderstw. W ubiegłym tygodniu, podczas Tymex Boxing Night 12, chciał rozprawić się z kimś, kogo wziął za internetowego hejtera. Zakończyło się to tym, że bokser opluł użytkownika Twittera, który był pomysłodawcą jednej z głównych walk gali. Mężczyzna krytykował Szpilkę, ale nie obrażał jego bliskich - robił to jeden z użytkowników Facebooka.
O sprawie było głośno, i choć za bokserem ujęło się kilku innych zawodników sportów walki, to kibice nie zostawili na "Szpili" suchej nitki, jednoznacznie piętnując jego zachowanie. Nie był to pierwszy taki przypadek, w przeszłości podczas gali KSW zaatakował on aktora Tomasza Oświecińskiego.
REKLAMA
Tak, Szpilka wywołuje emocje, jego walki przyciągają przed telewizory sporą publiczność, jednak trudno spodziewać się, że z jego nastawieniem miał jeszcze szanse na to, by osiągnąć w boksie coś poważnego. Cały czas żywy jest temat pojedynku z Krzysztofem Włodarczykiem, a obaj panowie mają sobie do wyjaśnienia sprawy z przeszłości. Co jakiś czas wraca temat przenosin do MMA, by zasilić szeregi zawodników walczących dla KSW.
Bilans zawodowych walk Artura Szpilki to 24 zwycięstwa i 4 porażki, co w wieku 31 lat nie robi wielkiego wrażenia, szczególnie, kiedy przyjrzymy się na to, co zawodnikowi przynosił ostatni czas i wszystkie większe walki, które miały potwierdzić jego klasę. "Szpili", który w ringu rzeczywiście potwierdziłby klasę, kibice nie oglądali już bardzo dawno. Wciąż jednak jest on w stanie budzić w polskim boksie bardzo duże emocje, a to z pewnością przyniesie mu kolejne pojedynki. Na to, jak będą wyglądać kolejne kroki, już bez Andrzeja Wasilewskiego, trzeba jeszcze poczekać.
/PolskieRadio24.pl
REKLAMA