Liga Mistrzów. Rozczarowanie Vukovicia: było nas stać na zwycięstwo

To kolejny sezon, w którym polski zespół nie zdoła zakwalifikować się do fazy grupowej Ligi Mistrzów. Po słabym występie swoje szanse na grę w elicie straciła Legia Warszawa. Aleksandar Vuković nie ukrywał, że w meczu z Omonią praktycznie wszystko nie po myśli jego zespołu.

2020-08-27, 07:27

Liga Mistrzów. Rozczarowanie Vukovicia: było nas stać na zwycięstwo
  • W pierwszej rundzie eliminacji LM warszawianie pokonali mistrza Irlandii Północnej - Linfield (1:0)
  • Ostatni raz w fazie grupowej LM Legia grała w sezonie 2016/2017. Wtedy "Wojskowi" trafili do grupy z Realem Madryt, Borussią Dortmund i Sportingiem Lizbona

Ze względu na pandemię koronawirusa kwalifikacje do fazy grupowej Champions League są w tym roku wyjątkowe, bowiem w pierwszych trzech rundach o awansie do kolejnej zdecyduje tylko jedno spotkanie.

Wydawało się, że Legia stanęła przed realną szansą na to, by wyeliminować Omonię Nikozja - nie można było właściwie spotkać się z opiniami, że Cypryjczycy są poza zasięgiem stołecznej drużyny, która w międzyczasie wzmacniała się i zapowiadała grę o Ligę Mistrzów.

Stało się jednak inaczej i już pierwsza poważniejsza przeszkoda okazała się nie do przejścia dla zespoły Aleksandara Vukovicia, któremu nie pomógł występ w roli gospodarza.

REKLAMA

Posłuchaj

Aleksandar Vuković nie ukrywał rozczarowania wynikiem meczu (IAR) 0:34
+
Dodaj do playlisty

 

Z 29 dotychczasowych prób awansu mistrzów Polski do fazy grupowej powiodły się zaledwie trzy, ostatnio w 2016 roku. To tylko potwierdza, w jak fatalnej kondycji jest polska klubowa piłka.

Czytaj także: 

Po meczu 2. rundy eliminacji Ligi Mistrzów Legia Warszawa - Omonia Nikozja (0:2 po dogr.) powiedzieli:

Aleksandar Vukovic (trener Legii):

- To był pod wieloma względami nieudany mecz w naszym wykonaniu. Wydarzyło się dziś tyle sytuacji niekorzystnych dla nas, by odnieść zwycięstwo. Jeśli w jednym spotkaniu dostaje się czerwoną kartkę, swoją drogą niezasłużoną, bo pierwszej kartki nie powinno być... Później był słupek przy wyniku bezbramkowym, nieodgwizdany dla nas rzut karny. W drugiej połowie było widać, że zaczynamy dominować. Wtedy jednak nastąpiła czerwona kartka. Stworzyliśmy też zagrożenie grając w osłabieniu. Rzut karny w takim momencie dodatkowo utrudnił nam zadanie.

REKLAMA

- Musimy uznać zwycięstwo rywali i to, że pozostaje nam gra o Ligę Europy. Chcieliśmy więcej, było widać, że stać nas było na zwycięstwo. W jednym meczu wszystko jest możliwe i dziś wydarzyło się wiele tych możliwych rzeczy. Musimy poszukać szczęścia i awansować do Ligi Europy, co dalej jest w naszym zasięgu.

Henning Berg (trener Omonii):

- Jestem bardzo zadowolony z rezultatu mojej drużyny, która dała z siebie wszystko. To świetny wieczór i fantastyczny wynik przeciwko wielkiemu klubowi. Trudno powiedzieć, który moment był najważniejszy. Wiele rzeczy mogło wpłynąć na wynik. Pokazaliśmy dobrą mentalność i wiarę. Byliśmy pewni i rozumieliśmy nasze zalety, ale też przeciwników. Graliśmy w taki sposób, w jaki chcieliśmy grać. Pokazanie naszego futbolu było ważne. Druga bramka była wynikiem dużej jakości w poruszaniu, podaniach, dośrodkowaniu i wykończeniu głową. Z kolei pierwszego gola zawdzięczamy pressingowi, który ostatecznie doprowadził do rzutu karnego. Wszyscy byliśmy gotowi na to spotkanie.

Legia Warszawa - Omonia Nikozja 0:2 po dogr. (0:0).

Bramki: Jordi Gomez (92-karny), Thiago (107).

Żółte kartki: Legia - Artur Jędrzejczyk, Igor Lewczuk, Luquinhas, Bartosz Slisz; Omonia - Vitor Gomez, Jordi Gomez, Thiago.

REKLAMA

Czerwona kartka: Legia - Igor Lewczuk (56, za drugą żółtą).

Sędzia: Nathan Verboomen (Belgia). Mecz bez udziału kibiców.

Legia: Artur Boruc - Michał Karbownik, Igor Lewczuk, Artur Jędrzejczyk, Filip Mladenovic - Luquinhas, Domagoj Antolic, Bartosz Slisz, Walerian Gwilia (60. Mateusz Wieteska; 108. Andre Martins), Maciej Rosołek (79. Bartosz Kapustka) - Tomas Pekhart (61. Jose Kante).

Omonia: Fabiano - Giannis Kousoulos, Adam Lang, Michael Luftner, Jan Lecjaks - Eric Bautheac (91. Loizos Loizou), Vitor Gomes (103. Charalampos Mavrias), Jordi Gomez, Marinos Tzionis (76. Ernest Asante), Thiago (112. Kiko) - Michal Duris.

REKLAMA

Polecane

REKLAMA

Wróć do strony głównej