Rokita sugeruje, że Tusk "wrzucił go do studni"
Jan Rokita deklaruje, że gdyby nie był członkiem Platformy Obywatelskiej, to teraz by się do tej partii nie zapisał.
2010-09-12, 18:39
"Nie wypiszę się z Platformy, bo nie chcę robić demonstracji, ale, gdybym był poza nią, to bym się do niej nie zapisał - mówi Rokita portalowi Wprost24.
Dodaje, że nie myśli o powrocie do polityki. Tydzień temu z partii Donalda Tuska odszedł Zbigniew Fijak, wieloletni przyjaciel i współpracownik Jana Rokity. Sam Rokita twierdzi jednak, że nie zamierza iść w ślady Fijaka. Mówi też, że nie myśli o powrocie do polityki. "Nie chcę się zarzekać, ale polityka przestała mnie pasjonować. Straciłem wiarę w jej sens" - przyznaje.
Niedoszły premier z Krakowa opowiada w rozmowie z „Wprost" o drodze przebytej po odejściu z polityki. "Mam za sobą etap studni, dziś jestem na dworze faraona" - mówi. To aluzja do historii Józefa ze Starego Testamentu, którego zazdrośni bracia najpierw wrzucili do studni, a potem sprzedali do Egiptu jako niewolnika. Tam Józefa uratował dar tłumaczenia snów, dzięki któremu przepowiedział przyszłość faraonowi. W nagrodę trafił na jego dwór i został zarządcą Egiptu.
Portal Wprost24 pisze, że choć Rokita tego nie dopowiada, to łatwo się domyślić, iż w jego historii rolę zazdrosnych braci mogli odegrać tylko Donald Tusk i Grzegorz Schetyna. Studnia to z kolei trauma po odejściu z polityki a tłumaczenie snów - praca publicysty.
REKLAMA
mch, Wprost
REKLAMA